Reklama

Decyzja ministrów potwierdza nieformalne porozumienie do jakiego doszło w maju i otwiera drogę do negocjacji nad tymi przepisami z Parlamentem Europejskim. Europosłowie mają przyjąć swoje stanowisko jesienią.

KE przedstawiła propozycje w tej sprawie w lutym. Dzięki temu, że eksperci z Brukseli mają otrzymać wgląd w międzyrządowe umowy energetyczne (IGA - od ang. intergovernmental agreement) jeszcze przed ich zawarciem, z porozumień mają być wyeliminowane sprzeczne z prawem UE klauzule.

Na tych przepisach szczególnie zależało Polsce, bo dotychczasowe podejście przewidujące przeglądanie umów dopiero po ich podpisaniu nie sprawdziło się. Było to wykorzystywane przez Rosję, która narzucała słabszym partnerom swoje warunki.

Pomysł, by zwiększyć kompetencje Komisji Europejskiej, nie budził entuzjazmu wśród wielu państw członkowskich. Do majowego spotkania ambasadorów państw UE w tej sprawie w Radzie UE działała mniejszość blokująca, która uniemożliwiała postęp w pracach nad przepisami. 

Sceptyczni byli m.in. Niemcy, Francuzi, Włosi, Grecy, Węgrzy, Cypryjczycy i Słoweńcy. Mniejszość blokującą udało się jednak rozbić, m.in. dlatego, że na ustępstwa poszedł Berlin. 

Kompromis przewiduje, że wgląd do umów międzyrządowych i możliwość ich blokowania przez KE będzie ograniczony do porozumień gazowych. Jednak to one obecnie stanowią kluczowy problem w relacjach z zewnętrznymi dostawami energii dla UE. Propozycja KE przewidywała wgląd ex-ante w umowy energetyczne, czyli obejmowała np. porozumienia dotyczące dostaw ropy, czy elektryczności (obecnie KE może to robić ex-post). 

Drugim ustępstwem w stosunku do projektu z lutego jest rezygnacja z obowiązku badania niewiążących prawnie porozumień międzypaństwowych, takich jak np. memoranda (czy inne dokumenty o politycznym znaczeniu, bez wiążących prawnie elementów).

KE ma zyskać możliwość badania pod kątem zgodności z prawem UE umów, które są wiążące nie tylko w całości, ale też w części, niezależnie od tego, jak formalnie są one nazwane. Propozycja przewiduje, że zgłaszane miałby być umowy międzyrządowe dotyczące zakupu, handlu, sprzedaży, przechowywania, czy dostawy gazu w lub do jednego z państw UE, a także porozumienia dotyczące infrastruktury.

Poniedziałkowe stanowisko państw członkowskich jakie wypracowano w Luksemburgu nie było formalnością, bo wcześniejszego kompromisu nie popierało kilka krajów. Sprzeciw utrzymywali będący od początku bardzo sceptyczni wobec pomysłów KE Węgrzy, ale też kilka innych krajów.

Gdy Parlament Europejski ustali swoją pozycję wobec tych przepisów (ma to zrobić jesienią), zaczną się negocjacje nad ostatecznym kształtem regulacji.

Zobacz także: Naimski dla Energetyka24.com: znamy plany Gazpromu i będziemy im przeciwdziałać (wywiad)

Zobacz także: Chorwacja rozpocznie import LNG w 2018 roku

PAP - mini

Reklama

Komentarze

    Reklama