W dzisiejszej Rzeczpospolitej ukazał się interesujący wywiad z prezesem PKN Orlen Jackiem Krawcem. Menadżer nie tylko potwierdza w nim informacje Energetyka24.com dotyczące zainteresowania koncernu kanadyjskim LNG (pisaliśmy o tym tutaj) oraz dostaw kurdyjskiej ropy do Możejek (o czym informowaliśmy tutaj), ale także wysyła bardzo konkretny sygnał Rosjanom. Chodzi oczywiście o 100 tys. ton saudyjskiej ropy jaka dotarła do Gdańska i zostanie wykorzystana przez płocką rafinerię oraz kontekst kontraktów długoterminowych. Mam tu na myśli umowy z Rosnieftem i Mercurią, które wygasają na przełomie roku i zaspokajają 70 % zapotrzebowania na surowiec wspomnianego zakładu petrochemicznego.
Jacek Krawiec przyznaje na łamach Rzeczpospolitej, że bliskowschodni wolumen to niewiele w kontekście potrzeb Orlenu jednak równocześnie podkreśla, że to „otwarcie nowych możliwości zaopatrzenia w ropę”. Nie mamy zatem do czynienia z wydarzeniem incydentalnym, na dowód czego menadżer informuje, że dywersyfikacja dostawców obejmie także Możejki (ropa kurdyjska). Czy Krawiec celowo zestawia ten zakład z informacjami o „sporych nadziejach związanych z kierunkiem irańskim”? W moim przekonaniu celowo i z pewnością podobnie kwestię tą odbierze rosyjski Rosnieft. Wątek Iranu jest zresztą kontynuowany w dalszej części rozmowy i pojawiają się w nim ciekawe sugestie – ropa z tego kierunku może trafić ostatecznie do wszystkich rafinerii polskiej Grupy, są one technologicznie na to przygotowane, nie ma również przeszkód infrastrukturalnych dla takiej operacji (mamy naftoport i rurociąg Pomorski).
Wywiad z Krawcem to de facto precyzyjny komunikat wysyłany Rosjanom. Jeżeli spojrzymy na niego całościowo zauważymy synergię wypowiedzi o saudyjskiej i irańskiej ropie. Piorunującym spięciem obu wątków jest tu pytanie dziennikarzy o dominację rosyjskiego surowca na polskim rynku w dłuższym horyzoncie czasowym. Krawiec odpowiada na nie następująco: „W dłuższym horyzoncie bym tego (rosyjskiej dominacji – przyp. red.) nie przesądzał”. To koronne potwierdzenie tego, że saudyjskie tankowce to nie okazjonalny, jednorazowy zakup związany z nadzwyczajną sytuacją na rynku ropy (jeszcze miesiąc temu tak sprawę postrzegałem). Szef Orlenu stwierdza ponadto, że: „Być może stopniowo dostawy spotowe przerodzą się w kontrakty średnio- lub długoterminowe. Prowadzimy dialog z nowymi dostawcami, ale za wcześnie na konkrety”. Ten fragment może sugerować, że rozmowy nad kontraktem długoterminowym z Arabią Saudyjską są już prowadzone. Zadziwiające, że Rzeczpospolita nie wybiła tej kwestii w tytule i leadzie wywiadu. W moim przekonaniu dawno nie można było przeczytać w prasie rozmowy z menadżerem dużej spółki, który mówiłby w tak otwarty sposób o kluczowych aspektach jej funkcjonowania.
Dopiero po rozmowie Krawca w dziennikarzami Rzeczpospolitej w pełni można zrozumieć wściekłość Igora Sieczina i jego oskarżenia padające pod adresem Arabii Saudyjskiej wdzierającej się na tradycyjne rynki zbytu rosyjskiej ropy – do Polski, Szwecji, Finlandii. Jednak z drugiej strony jest tam również „światełko nadziei” dla prezesa Rosnieftu. Jak przyznaje szef Orlenu – Polska ma możliwości dywersyfikacyjne, ale nie będzie z tej kwestii robić swojego idee fixe. Naftoport daje bezpieczeństwo, ale dla gospodarki krajowej ważne są tanie paliwa. Mamy tu zatem do czynienia nie tylko z kijem, ale i marchewką. Krawiec wysyła sygnał do Rosjan – poprawcie ofertę, a usiądziemy do stołu. W moim przekonaniu to pragmatyczna postawa.
Zobacz także: Kurdyjska ropa uderzy w tranzyt rurociągiem Przyjaźń?
Zobacz także: Orlen udziałowcem kanadyjskiego terminalu LNG. Gaz trafi do Polski?