"Dla gospodarki ważne jest to, że czynnikami, które powodują spadek cen, są surowce. To oznacza dla przedsiębiorstw, że mogą mieć mniejsze koszty, a za zakupione surowce czy materiały, do których użyto surowców, mogą płacić mniej. Z drugiej strony oznacza to, że przychody będą mniejsze, bo ceny, które przedsiębiorstwa pobierają za sprzedaż swoich produktów i usług, są niższe" – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
W 2015 roku przedsiębiorstwa niefinansowe w Polsce miały przychody z całokształtu działalności na poziomie przeszło 2,5 bln zł, co oznacza wzrost względem poprzedniego roku o 3,2 proc. W takim samym tempie wzrosły koszty. Więcej niż cztery na pięć firm odnotowało zysk, a wśród producentów było to niemal 85 proc. Łączny wynik netto wyniósł 91,5 mld zł i był o 1,5 proc. wyższy niż w 2014 roku.
"Myślę, że przedsiębiorcy już zapanowali nad tą nową, właściwie nieznaną w gospodarce wcześniej sytuacją. Widać to m.in. po tym, jak zarządzają zapasami. Bardzo wyraźnie widać, że ograniczyli swoją skłonność do ich zwiększania. Starają się mieć tych zapasów wyłącznie tyle, ile naprawdę im potrzeba do bieżącej działalności"– mówi Starczewska-Krzysztoszek.
Ekspertka zaznacza, że niecodzienność obecnej sytuacji makroekonomicznej polega na tym, że przy spadających cenach wzrost gospodarczy nie tylko nie słabnie, lecz wręcz przyspiesza. Dodaje, że zazwyczaj dynamika wzrostu PKB idzie w parze z tempem wzrostu cen, a bank centralny hamując inflację podwyżkami stóp, musi się liczyć z ryzykiem osłabienia wzrostu gospodarczego. Tymczasem ostatnia projekcja inflacji autorstwa NBP pokazuje, że od listopada prognozy dla dynamiki cen spadły, zaś dla PKB – wzrosły.
"Jeszcze w listopadzie Narodowy Bank Polski prognozował, że w 2016 roku inflacja będzie na poziomie 1,1 proc., więc i tak bardzo nisko. Przypomnę, że cel inflacyjny, który jest zapisany w regulacjach, to 2,5 proc. ± 1 punkt procentowy, więc inflacja dla zdrowia gospodarki powinna się kształtować w przedziale między 1,5, a 3,5 proc. Natomiast dzisiejsza prognoza Narodowego Banku Polskiego mówi o tym, że inflacja będzie w tym roku na poziomie -0,4 proc., czyli łącznie w całym roku będzie to -0,4 proc." – przypomina główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Pierwsze dwa tegoroczne odczyty zdają się potwierdzać tę prognozę, gdyż ceny w styczniu i lutym spadły odpowiednio o 0,9 i 0,8 proc. rok do roku. Wielką niewiadomą pozostają jednak ceny ropy naftowej, które po półtorarocznym spadku od kilku tygodni idą mocno w górę. Od dołka z pierwszej połowy lutego czarne złoto zyskało już na wartości ponad połowę.
"Mamy sygnały płynące z Rosji i krajów OPEC, że prowadzą rozmowy, aby ograniczyć ten spadek, a wręcz doprowadzić do wzrostu cen. Jeżeli rzeczywiście się to uda i będziemy mieli rosnące ceny ropy, to prawdopodobnie całorocznej deflacji w Polsce nie będzie. Natomiast nie ma pewności, że Rosji i krajom OPEC uda się zapanować nad cenami ropy naftowej, a więc bardzo trudno jest jednoznacznie określić, jak ukształtuje się inflacja na koniec 2016 roku" – przypuszcza Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
W połowie marca minister ds. ropy Kataru zapowiedział, że 17 kwietnia odbędzie się w Dausze spotkanie przedstawicieli krajów OPEC i innych producentów ropy na temat zamrożenia wydobycia na poziomie ze stycznia. O rozmowach na ten temat spekuluje się jednak już od końca stycznia. Ostatnio po raz pierwszy od trzech miesięcy wzrosła liczba odwiertów w USA. Z drugiej strony niechętny ograniczeniu z pewnością będzie też Iran, który dopiero niedawno powrócił na światowe rynki po zdjęciu sankcji.
Zobacz także: Belgijski atom: zamordowany ochroniarz, przepustka zaginęła
Zobacz także: Wnioski dla USA z cyberataku na infrastrukturę krytyczną Ukrainy