Reklama

Gaz

Ministerstwo Energii chce sojuszu Orlenu i PGNiG za oceanem [ANALIZA]

Według informacji Energetyka24 Ministerstwo Energii chce sojusz Orlenu i PGNiG ws. projektu budowy terminalu LNG „Golboro” w Kanadzie. Czy do Świnoujścia popłynie polski gaz z Ameryki Północnej?

Wśród aktywów należących do spółki Kicking Horse Energy przejętej w 2015 r. przez Grupę Orlen znajdują się udziały w spółce Pieridae Energy  (11%), która zamierza zrealizować projekt budowy terminala LNG. Chodzi o gazoport „Goldboro”, który ma być zlokalizowany w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja (to jeden z najbardziej wysuniętych na wschód obszarów kraju). Początki tej inwestycji datuje się na 2012 r. W 2017 r. powinna zostać podjęta ostateczna decyzja dotycząca budowy obiektu. W przypadku realizacji inwestycji, w 2021 r. przewidziane są testy, a w 2022 r. pełna operacyjność terminala. Jego zdolności eksportowe mają wynieść 10 mln ton metrycznych rocznie, co po regazyfikacji daje 13,5 mld m3 surowca. Tymczasem roczne zapotrzebowanie Polski na „błękitne paliwo” to około 16 mld m3. „Goldboro” będzie posiadać 690 tys. m3 przestrzeni magazynowej dla gazu, na którą będą składać się trzy zbiorniki. Terminal zostanie zbudowany w sąsiedztwie systemu rurociągowego Maritimes & North liczącego 1400 km i przeznaczonego do przesyłu surowca pomiędzy Nową Szkocją, atlantyckim wybrzeżem Kanady i północno-wschodnimi Stanami Zjednoczonymi.  

W ostatnich miesiącach kwestia projektu Golboro nabrała dynamiki w polskich środkach masowego przekazu. W kwietniu wiceprezes Orlenu Sławomir Jędrzejczyk informował podczas konferencji wynikowej, że „sytuacja inwestycji jest dość złożona”. „Pytanie brzmi czy Orlen powinien w tym uczestniczyć samodzielnie? Czy inna polska spółka nie chciałaby zaangażować się w ten projekt?” – pytał menadżer. Słowa te padły w chwili gdy istotnie zwiększyła się częstotliwość wyjazdów przedstawicieli PGNiG do Stanów Zjednoczonych. Dotyczą one jak się wydaje nie tylko negocjacji odnośnie zawarcia długoterminowej dostawy gazu do Polski (warto zaznaczyć, że do Świnoujścia dotarło już pierwsze cargo z LNG z USA w ramach kontraktu krótkoterminowego zawartego z Chaniere Energy), ale również jakiejś formy szerszego zaangażowania gazowego potentata po drugiej stronie oceanu.

Zobacz także: Wiceprezes PGNiG: dostawa LNG z USA ma lepszą cenę od rosyjskiego surowca oferowanego Polsce [WYWIAD]

W maju wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak w rozmowie z Energetyka24 poinformował, że spółka „musi myśleć o rozwoju na różnych rynkach, na różne sposoby. Kilka miesięcy temu analizowaliśmy dogłębnie rynki w Kanadzie, USA. Być może teraz do tych analiz wrócimy i je pogłębimy (…) w ciągu tych wizyt różne rzeczy analizujemy - również możliwość zaangażowania się nie tylko po stronie kupującego, ale także sprzedającego gaz amerykański, niemniej żadne tego typu decyzje nie zapadły”. O co może chodzić? Wydaje się, że wypowiedzi wiceprezesów Jędrzejczyka (Orlen) i Woźniaka (PGNiG) są silnie skorelowane i dotyczą projektu Goldboro. Potwierdza to źródło Energetyka24, które zaznacza, że konkrety jeszcze się nie wyklarowały, ale na kooperację gigantów za oceanem naciska Ministerstwo Energii.

Odzwierciedlenie tej opinii znajdziemy także w słowach prezesa PGNiG Piotra Woźniaka, który w czerwcu w rozmowie z Energetyka24 stwierdził: „Orlen inwestując (…) w Kanadzie, a nie Stanach, w pakiecie złóż, które kupił otrzymał także 10% udziałów w projekcie terminalu LNG Goldboro. Najwyraźniej chce się podzielić ryzykiem w jakiś sposób – większy albo mniejszy. Nie wiem czy chodzi o sprzedaż całości [pakietu akcji – przyp. red.] czy wejście w partnerstwo. Nie rozważamy tego jeszcze na poważnie, ale i do tego dojdzie bo będziemy formułować swoją osobną politykę dotyczącą LNG jeszcze w tym roku”. Pytanie co PGNiG mogłoby mieć z inwestycji Goldboro przy tak niskim zaangażowaniu na poziomie udziałów w projekcie?

Jedno ze źródeł Energetyka24 twierdzi, że nadal jest szansa na połączenie dostaw z Kanady z terminalem LNG w Świnoujściu, ale trzeba uważać na potencjalne działania niemieckich i rosyjskich firm, które  taktycznie rezerwują moce planowanych terminali na świecie by ograniczyć skutki importu gazu na działalność Gazprom w Europie. Rzeczywiście np. spółka E.ON w kwietniu 2014 r. zarezerwowała 4,5 mtpa (czyli praktycznie połowę) mocy terminala Goldboro. 

Można przypuszczać, że  potencjalna decyzja PGNiG dotycząca projektu Goldboro wiąże się z zainteresowaniem złożami gazu ziemnego w Ameryce Północnej. Byłoby to powielenie strategii w ramach inwestycji Baltic Pipe – gazowy gigant poprzez terminal w Kanadzie dostarczałby własny gaz do Polski tworząc kompletny „łańcuch biznesowy”. Sam potentat pytany o to odpowiada enigmatycznie: „Strategia PGNiG na lata 2017-2022 zakłada rozwój zagranicznej działalności upstream dzięki akwizycjom nowych złóż węglowodorów oraz pozyskaniem nowych koncesji poszukiwawczo-wydobywczych. Obecnie skupiamy się na Norwegii i Pakistanie, jednakże w przyszłości nie wykluczamy zaangażowania w projekty upstream’owe również w innych regionach świata”. 

Tymczasem firma Pieridae Energy Limited zarządzająca inwestycją w Nowej Szkocji poszukuje bazy surowcowej dla planowanego gazoportu Goldboro. W grę wchodzą złoża w Kanadzie ale możliwe jest również sięgnięcie po zlokalizowane „w sąsiedztwie” złoża z formacji Marcellus w Stanach Zjednoczonych co byłoby niezwykle interesujące…

Zobacz także: 20 lat PGNiG w Pakistanie. "Istotny kierunek rozwoju" [ANALIZA]

Reklama
Reklama

Komentarze