Atom
Krajowy gigant w kontrze do Planu Morawieckiego? Polski atom zagrożony
Zaktualizowana strategia największej polskiej spółki elektroenergetycznej wydaje się niespójna z dokumentami rządowymi. Najprawdopodobniej wynika to ze świadomości władz PGE, że na wszystkie potrzebne projekty (elektrownie węglowe, atomowa, farmy morskie) trudno będzie wygospodarować środki finansowe. Ponadto w pewnych obszarach wspomniane inwestycje wydają się niekompatybilne (chodzi o niedorozwój sieci przesyłowych na Pomorzu). Tymczasem brak ich realizacji może doprowadzić do niewypełnienia norm emisyjnych nałożonych na Polskę przez UE (polityka klimatyczna).
Zaktualizowana strategia PGE
Przedstawiona podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy zaktualizowana strategia Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) przewiduje kilka strategicznych opcji rozwojowych koncernu po 2020 r. Pierwszą jest rozwijanie nowoczesnej energetyki konwencjonalnej. Drugą-budowa farm morskich. Trzecią-uruchomienie elektrowni atomowej (co ciekawe początek budowy ustalono na 2025 r.). Spółka zastrzega, że to jedynie opcje i niektóre z nich nie muszą być realizowane. Nie bez powodu. Koszty takich inwestycji nawet przy wsparciu państwa (dyskusyjne jest to czy rynek mocy zapewni odpowiednie środki. Do dziś nie znamy także modelu finansowania siłowni jądrowej) czy kooperacji wielu podmiotów są gigantyczne.
Rząd chce atomu – PGE twierdzi, że to rozwiązanie opcjonalne
Założenia zaktualizowanej strategii PGE wydają się niezwykle interesująca w kontekście polityki prowadzonej przez rząd.
Skierowana do konsultacji społecznych przez Ministerstwo Rozwoju Strategia na rzecz zrównoważonego rozwoju (tzw. Plan Morawieckiego, który jak rozumiem ma być obligatoryjny dla wszystkich resortów) stawia sobie za cel do roku 2020: „kontynuację programu polskiej energetyki jądrowej (…) wsparcie i skoordynowanie krajowych przedsiębiorstw w ich przygotowaniu do realizacji prac (…) przygotowanie do budowy dwóch elektrowni atomowych o łącznej mocy 6000 MW netto”. Natomiast projekt Planu rozwoju elektromobilności w Polsce (przygotowany przez Ministerstwo Energii, które sprawuje nadzór nad PGE) przewiduje w 2025 r. 11,8 TWh energii elektrycznej z siłowni jądrowej. Jak to się ma do „opcjonalności”, o której mówi Zarząd PGE? A jeśli faktycznie będzie ona respektowana przez władze państwowe to w jaki sposób Polska ograniczy emisję CO2 zgodnie z wymogami UE?
„Opcjonalność” strategii PGE problematyczna w kontekście polityki klimatycznej UE
Dokumenty rządowe wskazywały w tym zakresie po pierwsze na rozwój rynku samochodów elektrycznych. Jednak skierowany do konsultacji społecznych Plan Rozwoju Elektromobilności wskazuje raczej na korzyści z zakresie ograniczenia emisji zanieczyszczeń, a nie CO2, ponieważ ze względu na charakter polskiego miksu pojazdy będą ładowane energią wytwarzaną głównie z węgla. Po drugie w dotrzymaniu unijnych norm miał pomóc atom. Dziś słyszymy jednak z ust PGE o jego „opcjonalności”. O szerokim rozwoju elektrowni gazowych w Polsce nie słychać więc jak rozumiem trzecim elementem walki z emisją CO2 powinien być rozwój Odnawialnych Źródeł Energii. Jeszcze w lutym minister energii Krzysztof Tchórzewski informował, że „wypełnienie celu w zakresie OZE do 2020 r. jest priorytetem, a jednym z ważniejszych projektów będą farmy wiatrowe na morzu”. Tymczasem w zaktualizowanej strategii PGE one również są „opcjonalne”…
Dokąd zmierzają niniejsze rozważania? Spróbuję podsumować. Po pierwsze oficjalny dokument największej polskiej spółki elektroenergetycznej wydaje się niespójny z tym co mówi i publikuje w oficjalnych dokumentach rząd (w tym sprawujące nadzór nad PGE Ministerstwo Energii, które zawarło atom w swojej strategii dotyczącej elektromobilności). Najprawdopodobniej wynika to ze świadomości władz PGE, że na wszystkie potrzebne projekty nie ma pieniędzy. Załóżmy jednak, że się znajdą, ponieważ brak ich realizacji może doprowadzić do niewypełnienia norm emisyjnych nałożonych na Polskę przez UE (polityka klimatyczna). Niestety w takim wariancie występują dodatkowe komplikacje.
Bliskość geograficzna atomu i farm morskich może być problematyczna
Tak się składa, że rozważane lokalizacje elektrowni atomowej i farmy morskiej PGE (projekt „Baltica”) są niezwykle zbieżne geograficznie. Już samo zerknięcie na mapę sugeruje, że lokalne sieci elektroenergetyczne nie będą w stanie obsłużyć obu inwestycji. Pytany o sprawę prezes PGE, Henryk Baranowski, stwierdził: „pozostajemy w kontakcie z PSE”, a poza tym projekty są opcjonalne (przypominam, że zupełnie inaczej wygląda to z perspektywy rządu).
Bardziej wylewny jest operator sieci przesyłowych. W nadesłanej do Energetyka24.com wiadomości poinformował, że: „Przyłączenia farmy morskiej „Baltica” do sieci są zaplanowane, natomiast odnośnie elektrowni jądrowej do PSE nie został do tej pory złożony wniosek o przyłączenie, definiujący moc i lokalizację elektrowni. Nie mamy więc podstaw, aby już teraz konkretnie planować infrastrukturę w tym zakresie. Nie mniej sprawę na bieżąco monitorujemy, co ma odzwierciedlenie w naszym planie rozwoju”. PSE mimo zadanego pytania nie odniosło się do kwestii ewentualnych konsultacji z PGE w sprawie.
Konkluzje? Sieć nie jest przygotowana w bliskim horyzoncie czasowym na oba projekty. Nie wiadomo czy będzie długoterminowo bo mam spore wątpliwości czy spółki prowadzą ze sobą realny dialog i czy będą go prowadzić skoro np. PGE może zasłaniać się „opcjonalnością” strategicznych wektorów rozwojowych. Oczywiście istnieje Plan Rozwoju PSE, do którego można zawsze odesłać dziennikarzy. Stwierdza on, że ewentualne dostosowanie systemu w regionie farm morskich i elektrowni atomowej byłoby równoznaczne z koniecznością poniesienia szacunkowych nakładów w wysokości 1,8 mld zł (znów koszty!). To jednak dokument koncepcyjny, a jak wiadomo koncepcji mamy w Polsce wiele, a stan krajowej energetyki coraz bardziej problematyczny.
Zobacz także: Ministerstwo Energii stawia na "atomową Teslę"
Zobacz także: Plan Morawieckiego dla energetyki: „tak” dla atomu, „nie” dla wiatraków [RAPORT]