Wywiady
ClientEarth: Polska zmarnowała miliardy z ETS. "Mogły wesprzeć ubogich” [WYWIAD]
Polska zmarnowała pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji, choć mogły wesprzeć naszą transformację proklimatyczną i ubogich dotkniętych wysokimi cenami energii – mówi Anna Frączyk, prawniczka w zespole Infrastruktura Paliw Kopalnych Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Jakub Wiech: Ile Polska zarobiła na sprzedaży uprawnień do emisji?
Anna Frączyk, prawniczka w zespole Infrastruktura Paliw Kopalnych w ClientEarth: W naszym raporcie przeanalizowaliśmy sprawozdania przedłożone do Komisji Europejskiej w latach 2013-2020 i mówimy tu o znacznych kwotach, liczonych w miliardach euro. Według naszych wyliczeń było to ok. 9,2 mld euro, ale skupiliśmy się na części raportowanej, czyli 50% tej puli. Te środki powinny bowiem zostać wydane na cele środowiskowe i klimatyczne, zgodnie z dyrektywą ETS.
A co się z nimi naprawdę stało?
Teoretycznie wszystkie zostały zaraportowane jako środki wydatkowane zgodnie z tą dyrektywą. Ale nasza analiza pokazała, że blisko 75% tych środków, a dokładnie 2,96 mld euro, czyli jakieś 12 mld złotych, zostało wydanych na cele – w naszym mniemaniu – sprzeczne z normami dyrektywy.
Czyli na co?
Na przykład na rekompensaty dla przedsiębiorstw energochłonnych, które w ogóle nie powinny znaleźć się w tych sprawozdaniach. Wydano je również na plany urządzania lasów, które są dokumentami planistycznymi i w żaden sposób nie przyczyniają się do ograniczenia emisji. Natomiast znaczna część zaraportowanych środków , po prostu trafiła do budżetu państwa, a w rezultacie praktycznie niemożliwe jest wykazanie, na co została wydatkowana. Działania te w naszej opinii, część działań wskazanych w sprawozdaniach do Komisji Europejskiej nie jestzgodna z celem dyrektywy, którym jest dekarbonizacja. Innymi słowy, sposób wydatkowania tych pieniędzy nie przybliżył nas do celu, którym jest uniezależnienie polskiego społeczeństwa od paliw kopalnych.
Czytaj też
Ale Komisja Europejska nie zakwestionowała tych wydatków?
Nie, KE nie zakwestionowała na razie żadnego z polskich sprawozdań. Niemniej, obecnie trwa rewizja systemu ETS – teraz już 100% środków będzie trzeba raportować i przeznaczać na odpowiednie, wskazane w dyrektywie cele.
Czyli, patrząc przez pryzmat potrzeb technicznych, klimatycznych i geopolitycznych polskiej gospodarki myśmy te pieniądze... zmarnowali?
Niestety tak. Środki te nie zostały spożytkowane na działania, które skutecznie przyczyniają się do obniżenia emisji. Można je było znacznie lepiej wykorzystać.
Pozbawiliśmy się przy okazji finansowego bodźca stymulującego.
Owszem, raportowane działania mają niewielkie przełożenie na dekarbonizację, nie zachęcają podmiotów gospodarczych do obniżania emisji.
Czy zatem te rekordowe dochody z roku 2021, sięgające ok. 25 miliardów złotych, mogły zostać wydane podobnie?
Oczywiście, sądzimy, że nie zaszła tutaj żadna daleko idąca zmiana. Ale będziemy mogli to powiedzieć na pewno dopiero po przejrzeniu raportów.
Czytaj też
A na co – według Państwa – powinniśmy je wydać?
Potrzeb mamy całe mnóstwo. Najważniejsze są jednak działania systemowe, z ambitnymi celami redukcyjnymi, które przyniosą trwałe zmiany. Chodzi tu na przykład o obniżanie zapotrzebowania na energię poprzez termomodernizację i podnoszenie efektywności energetycznej. Po drugie: źródła odnawialne i wsparcie dla prosumentów, bo to realnie przyczynia się do obniżenia rachunków w gospodarstwach domowych. A do tego trzeba inwestycji w sieci dystrybucyjne i przesyłowe. Kolejnym problemem jest niskoemisyjny transport publiczny, potrzebny zwłaszcza w małych miejscowościach.
A czy da się z tego finansować wsparcie dla ubogich energetycznie?
Jak najbardziej. Jednakże warto tu zauważyć, że takie mechanizmy, jak dodatek osłonowy, nie rozwiążą źródła problemów energetycznych, które dotykają ubogich. To tylko leczenie objawowe, a nam potrzeba sięgnąć do przyczyn wysokich cen energii i dużego udziału kosztów energetycznych w budżetach domowych. Dlatego tam bardzo potrzebne są inwestycje w termomodernizację i efektywność budynków mieszkalnych oraz rozwiązania prosumenckie, bo realnie ograniczą zapotrzebowanie na energię i ciepło, pozostawiając więcej pieniędzy w portfelu.
Żeby zmienić sposób gospodarowania tymi pieniędzmi trzeba zmian na poziomie prawa unijnego?
Nie, wszystko zależy tu od polskiej władzy. Jeśli będzie jej zależeć na efektywnym wydatkowaniu tych środków, to może to zrobić na płaszczyźnie krajowej. Dla przykładu: od dwóch lat toczą się dyskusje na temat Funduszu Transformacji Energetyki. Niedawno konsultowano ustawę w tym temacie. Gdyby ta instytucja przybrała formę funduszu celowego, gdzie pieniądze z ETS są „znaczone" na cele klimatyczne, to cały ten wehikuł finansowy mógłby przyczyniać się do obniżania emisji w sposób transparentny. Pilne zmiany w tym zakresie na poziomie prawa krajowego to główny postulat naszego raportu.
Dziękuję za rozmowę.