Reklama

Budapeszt znów u Putina. Słabną szansę Polski na hub gazowy

Autor. X.com/@HungaryintheEU

W poniedziałek węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto ogłosił, że po zakończonej tego dnia wizycie w Turcji uda się do Moskwy, by rozmawiać o „przyszłości po zniesieniu sankcji”.

Skończyliśmy w Stambule, jedziemy do Moskwy” – napisał na Facebooku szef węgierskiej dyplomacji. „Po zakończeniu wojny gospodarka światowa będzie mogła wrócić do normy, a w międzynarodowych stosunkach handlowych pojawią się nowe, ogromne możliwości” - stwierdził Szijjarto.

Powrót do "normy"?

Minister dodał, że „sankcje nie zawsze będą nam towarzyszyć, dlatego musimy być gotowi na zajęcie dobrej pozycji wyjściowej w nowym okresie”. Właśnie dlatego - dodał - jedzie do Moskwy z „dużą delegacją biznesową”.

YouTube cover video

W zamieszczonym w sieci nagraniu Szijjarto przypomniał, że rząd Węgier „uzgodnił w Waszyngtonie, że nie ma przeszkód prawnych dla zakupu rosyjskiej ropy i gazu, w Moskwie, że energia zostanie dostarczona, a w Stambule, że szlak transportowy jest bezpieczny”.

Teraz musimy walczyć z Brukselą i Kijowem, aby nasze dostawy energii były naprawdę bezpieczne.
dodał Szijjarto

Po przeprowadzonej w poniedziałek w Stambule rozmowie z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem premier Węgier Viktor Orban ogłosił, że otrzymał od niego zapewnienie, że Ankara zagwarantuje bezpieczeństwo dalszych dostaw rosyjskich surowców energetycznych na Węgry.

Rywalizacja o Europę Środkową

Jak zaznacza na łamach E24 red. nacz. Jakub Wiech, energetyczne działania Węgier są nakierowane również na rywalizację z Polską. Warszawa już od ponad 10 lat tworzy koncepcję polskiego hubu gazowego, który mógłby zaopatrywać w błękitne paliwo m.in. Budapeszt, Bratysławę czy Kijów.

Temat ten został ponownie podniesiony przez prezydenta Karola Nawrockiego, podczas zeszłotygodniowego spotkania przywódców Grupy Wyszehradzkiej. Jak pisał red. Karol Byzdra, Nawrocki zaznaczał wyjątkową rolę Polski, wynikającą z rozwijania infrastruktury LNG, możliwości przesyłu surowca i dalszego uniezależniania od gazu z Rosji. „Oczywiście mamy świadomość, że musi to być oferta konkurencyjna” - dodał.

W optymistycznym tonie wypowiada się także Gaz-System. Zdaniem operatora rok 2025 będzie najlepszym w historii krajowego systemu przesyłowego - eksport do zagranicznych odbiorców osiągnie nawet 2 mld m3, a Polska „umacnia pozycję regionalnego hubu gazowego”.

Wizyta Orbána w Moskwie i rozmowy ws. dostaw gazu stoją w jawnej sprzeczności z wizją Warszawy. Ewentualne wpuszczenie dodatkowych wolumenów gazu z Rosji na Węgry to ubytek przestrzeni rynkowej dla surowca sprzedawanego przez Polskę – zwłaszcza, że rosyjski gaz na pewno będzie tańszy, bo sytuacja rosyjskiego przemysłu gazowego jest na tyle trudna, że Gazprom potrafi oferować ekstremalnie niskie ceny, byleby tylko wypchnąć za granice dodatkowe miliardy metrów sześciennych surowca.
red. nacz. E24 Jakub Wiech

Czytaj też

Większość gazu importowanego na Węgry pochodzi z Rosji i jest transportowana rurociągiem TurkStream przez Morze Czarne, a następnie jego przedłużeniem – gazociągiem Balkan Stream, przebiegającym przez Bułgarię i Serbię. Rurociąg, oddany do użytku w 2020 r., był częścią rosyjskich wysiłków mających na celu ominięcie Ukrainy, przez którą przechodził wcześniej główny szlak przesyłu rosyjskiego gazu do Europy.

MM / Jakub Bawołek / PAP

Reklama
Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama