Szwajcaria rezygnuje z podatku dla superbogatych. Ucierpi klimat
Blisko 80 proc. Szwajcarów odrzuciło w niedzielnym referendum inicjatywę Młodych Socjalistów, przewidującą 50-procentowy podatek od części spadków przekraczających 50 mln franków. Uzyskane w ten sposób środki miały zasilać specjalny fundusz przeznaczony na walkę z kryzysem klimatycznym oraz przebudowę gospodarki w kierunku neutralności emisyjnej.
Nie będzie podatku od spadku dla superbogatych. W niedzielnym referendum Szwajcarzy wyraźnie odrzucili wprowadzenie ogólnokrajowej daniny od bardzo dużych spadków. Przeciw zagłosowało 78,3 proc. uczestników przy frekwencji niespełna 43 proc.
Klimat poczeka
Inicjatywa Młodych Socjalistów (Juso) „Dla społecznie sprawiedliwej polityki klimatycznej finansowanej w sposób uczciwy podatkowo” przewidywała 50-procentowy podatek od spadków i darowizn, których łączna wartość u danej osoby przekroczyłaby 50 mln franków, przy pełnym zwolnieniu kwot poniżej tego progu. Uzyskane w ten sposób środki miały zasilać specjalny fundusz klimatyczny przeznaczony na inwestycje w ochronę środowiska, transformację energetyczną oraz sprawiedliwą społecznie przebudowę gospodarki.
Z danych szwajcarskich władz wynika, że w blisko 9-cio milionowym kraju żyje ok. 2,5 tys. osób posiadających majątek przekraczający 50 mln franków, a łączna wartość ich aktywów sięga ok. 500 mld franków. Przy założeniu pełnego wejścia w życie nowych przepisów inicjatywa mogłaby przynieść nawet 4 mld franków rocznie dodatkowych dochodów podatkowych.
Zwolennicy projektu argumentowali, że chodzi o niewielką grupę podatników, która i tak korzysta w największym stopniu z obecnego modelu gospodarczego, natomiast dodatkowy podatek pozwoliłby odciążyć resztę społeczeństwa z kosztów transformacji klimatycznej.
Liderka Młodych Socjalistów Mirjam Hostetmann i jej współpracownicy budowali przekaz wokół tezy, że to właśnie najbogatsi są nieproporcjonalnie dużymi emitentami gazów cieplarnianych. W debacie przywoływano badania, z których wynika, że najwyżej zarabiające gospodarstwa domowe w Szwajcarii generują znacznie wyższe emisje niż uboższe grupy ludności, między innymi przez energochłonną konsumpcję, częstsze loty i inwestycje w wysokoemisyjne aktywa.
W prowadzonej od początku roku kampanii padały również porównania o tym, że kilka najbogatszych rodzin odpowiada za emisje porównywalne z emisjami ogromnej części populacji kraju, co miało pokazać skalę klimatycznej nierówności.
Po drugiej stronie sporu stanęła szeroka koalicja rządowa oraz zdecydowana większość ugrupowań centrum i prawicy, a także organizacje biznesowe i przedstawiciele sektora finansowego. Federalny rząd od początku rekomendował odrzucenie inicjatywy i ostrzegał, że tak wysoki i skoncentrowany podatek podważy atrakcyjność kraju jako miejsca lokowania dużych majątków, a w konsekwencji grozić będzie odpływem zamożnych rezydentów i spadkiem całkowitych wpływów podatkowych.
Obawy te były szczególnie słyszalne w kontekście zaostrzającej się światowej konkurencji o przyciąganie najbogatszych podatników. Państwa takie jak ZEA czy Singapur kuszą coraz niższymi podatkami, a Szwajcaria zaczyna odczuwać skutki tej presji – jak wynika z analiz Boston Consulting Group. Krytycy ostrzegali, że najbogatsi, którzy mogą łatwo zmienić miejsce zamieszkania, zareagują na wyższe obciążenia wyjazdem z kraju. W efekcie straciłyby na tym zarówno instytucje finansowe, jak i lokalne finanse publiczne, uderzając w budżety kantonów i gmin.
W kampanii ważną rolę odgrywała także kwestia szwajcarskiego federalizmu podatkowego. Obecnie to kantony ustalają zasady opodatkowania spadków i darowizn, a w większości z nich małżonkowie oraz dzieci są z tego obowiązku całkowicie zwolnieni. Wprowadzenie podatku na poziomie federalnym oznaczałoby wyraźne przesunięcie kompetencji podatkowych z regionów do władz centralnych. Rząd ostrzegał, że taka centralizacja, połączona z częściowym zniesieniem innych danin, mogłaby w wielu kantonach przynieść nie wzrost, lecz spadek wpływów do budżetu.
To nie pierwszy raz
Niedzielne referendum nie było pierwszą próbą wprowadzenia ogólnokrajowego podatku od dużych spadków. W 2015 roku Szwajcaria głosowała nad inicjatywą „Opodatkować milionowe spadki dla naszej emerytury państwowej”, która przewidywała 20-procentowy podatek od spadków przekraczających 2 mln franków, przeznaczony na finansowanie systemu emerytalnego. Wówczas również zwyciężyli przeciwnicy rozwiązania, a inicjatywa została odrzucona przez ok. 71 proc. wyborców i wszystkie kantony.
W tle sporu o podatek toczy się też szersza debata o tym, jak opodatkować wielkie fortuny w epoce automatyzacji i sztucznej inteligencji. Dzień po referendum szwajcarski miliarder Alfred Gantner, współzałożyciel funduszu Partners Group, wezwał publicznie do podniesienia podatków majątkowych dla najbogatszych. Zaproponował progresywny model, w którym majątek powyżej 200 mln franków byłby obciążony podatkiem w wysokości 1%, a wraz ze wzrostem majątku stawka stopniowo by rosła. Jednocześnie Gantner krytycznie odniósł się do podatków spadkowych, argumentując, że łatwo je omijać poprzez wcześniejsze transfery majątku. Jego zdaniem sednem problemu pozostaje nadmierna kumulacja majątku w rękach bardzo wąskiej grupy osób.
Czytaj też
Drugie z odrzuconych w ten weekend pytań dotyczyło tzw. inicjatywy „service citoyen”, która przewidywała wprowadzenie obowiązkowej służby na rzecz państwa dla wszystkich obywateli, zarówno w wojsku, jak i w formach służby cywilnej. Projekt ten także spotkał się z bardzo wyraźnym sprzeciwem, ponad 84 proc. wyborców było na „nie. Lokalne media zwracają uwagę, że choć inicjatywa dotyczyła zupełnie innej sfery życia publicznego, jej odrzucenie potwierdza szerszą niechęć Szwajcarów do rozwiązań postrzeganych jako zbyt głęboka ingerencja państwa w życie obywateli.
