Reklama

Inwestycje publiczne a konkurencyjność UE. Czy Bruksela zachowuje równowagę?

Unia Europejska nałożyła we wtorek kolejne sankcje na Rosję. Tym razem jej zapisy zakazują działalności na terenie UE mediom, które rozpowszechniają propagandę Kremla.
Autor. Alexey Larionov/Unsplash

Inwestycje, rozwój, powrót do konkurencyjności - hasła te coraz częściej można usłyszeć z ust europejskich polityków. Komentatorzy słusznie zauważają, że Stary Kontynent jest wyprzedzany technologicznie przez Chiny - co gorsza, w zakresie zielonych technologii, na których UE miała oprzeć swoją gospodarczą dominację. Czy jest to jednak efekt, jak twierdzą niektórzy, nadmiernych inwestycji publicznych?

Jak zaznacza think-tank Bruegel, osiągnięcie wyznaczonego przez Unię Europejską celu klimatycznego na 2030 rok będzie możliwe jedynie przy wspieraniu inwestycji w czystą energię. Jednak decydenci polityczni „napotykają na coraz większe ograniczenia w zakresie zdolności sektora publicznego do wspierania niezbędnych inwestycji”.

Czy zapomnieliśmy o konkurencyjności?

Opublikowany w zeszłym roku raport Draghiego zaalarmował brukselskich decydentów. Wskazywał, że ceny detaliczne energii elektrycznej dla przemysłu w UE są obecnie dwa do trzech razy wyższe niż w USA i Chinach, a uzależnienie od gazu ziemnego (także w postaci LNG) skutkuje zmiennością i nieprzewidywalnością cen.

YouTube cover video
Oszacowana całkowita luka inwestycyjna w UE, którą należy wypełnić w celu realizacji postanowień geostrategicznych i klimatycznych wynosi 750-800 mld euro rocznie (ok. 4,5 proc. PKB UE).

Zgodnie z raportem UE nadmiernie polegała na popycie zagranicznym, a po kryzysie finansowym 2007-2008 utrwaliła się znacząca i trwała luka między inwestycjami prywatnymi w UE a w USA, której nie zrekompensowały wyższe inwestycje publiczne. Unia nie może się także poszczycić znaczącą liczbą tzw. „jednorożców” (start-up«ów o wartości przekraczającej 1 mld dolarów), które odpływają poza UE. Opóźnienie widać nawet w wydatkach na badania i rozwój: 3,5 proc. PKB w USA, 2,4 proc. PKB w Chinach i 2,24 proc. PKB w UE.

Przedsiębiorcy wskazywali rozbudowane regulacje jako główną przeszkodę dla długoterminowych inwestycji, podobnie jak złożoność i czas trwania wydawanych pozwoleń.

Naturalnie nie wolno zapominać, że raport - opublikowany w 2024 roku - obejmował również okres wielkich geopolitycznych perturbacji na Starym Kontynencie (pełnoskalowa napaść Rosji na Ukrainę, kryzys energetyczny, trwająca 2 lata pandemia COVID i kryzys migracyjny 2015 roku), które 27 państw członkowskich postanowiło przejść razem (nie licząc Brexitu).

Biorąc pod uwagę skalę i głębię trudności, z jakimi w ostatnich latach spotykała się Unia Europejska, warto docenić sukcesy wypracowane po drodze: skuteczny system zakupu i dystrybucji szczepionek w czasie pandemii, utrzymywanie i pogłębianie sankcji gospodarczych oraz politycznych nakładanych na Rosję czy współpraca podczas kryzysu energetycznego, mająca na celu uniezależnienie od Moskwy i zabezpieczenie magazynów gazu i ropy.

Rzeczywistość jednak nigdy nie była prosta i nakreślenie jej przybliżonego obrazu wymaga skomplikowanych odpowiedzi. Tak, Unia Europejska jest niezwykłym tworem politycznym, wspierającym międzynarodową współpracę opartą na wspólnych wartościach. Jednocześnie, brukselscy decydenci przeoczyli moment, w którym centrum gospodarcze świata zaczęło przesuwać się w stronę Pacyfiku, a nie jak dotychczas - Atlantyku. Powstaje pytanie, czy uda nam się nadrobić zaległości - i w jaki sposób tego dokonamy.

Reklama

Co należy naprawić

Wspomniany już raport Draghiego w swoich konkluzjach nie stawia na model amerykański, a w większym stopniu na fundusze publiczno-prywatne i uproszczenie unijnej biurokracji. Według szacunków autorów zwiększone inwestycje publiczne mogą pomóc w wypełnieniu wspomnianej luki inwestycyjnej, również w obszarze bezpieczeństwa energetycznego i dekarbonizacji. Draghi zaznacza, że masywne inwestycje publiczne są konieczne w obszarze polityki energetycznej, surowcowej i technologicznej.

Zgodnie z analizą Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Ekonomicznych konieczna jest przyspieszona ekspansja inwestycji publicznych. Biorąc pod uwagę szeroki zakres szacunków i niepewności rynkowe, sugeruje się, że co najmniej 1 proc. PKB UE rocznie powinno pochodzić z dodatkowych inwestycji publicznych w celu realizacji celów klimatycznych i energetycznych.

Badania pokazują, że inwestycje publiczne wspierają transformację energetyczną. Inwestorzy prywatni mogą być zniechęceni do finansowania długoterminowych, ryzykownych projektów, wiążących się z wysokimi kosztami początkowymi - idealnym przykładem są elektrownie jądrowe czy morskie farmy wiatrowe.

Dlatego inwestycje publiczne mogą nie tylko doprowadzić do powstania projektów opłacalnych społecznie i długoterminowo, lecz również stymulować przedsiębiorców do rozwoju swojego portfolio inwestycyjnego w kierunku zielonych rozwiązań.

Dodatkowo, w celu zaspokojenia długoterminowych potrzeb inwestycyjnych, zaleca się ustanowienie stałego unijnego funduszu inwestycyjnego na rzecz klimatu i energii (CEIF), który odciążyłby budżety narodowe państw członkowskich, umożliwiając rządom jednoczesne promowanie zielonej transformacji i łatwiejsze przestrzeganie reguł fiskalnych UE.

Jako przykład mogą posłużyć odnawialne źródła energii, które - choć początkowo drogie - obecnie są jednymi z najtańszych źródeł energii. Naturalnie łyżką dziegciu w miodzie jest fakt, że to chińska nadprodukcja doprowadziła do największych obniżek cen paneli fotowoltaicznych oraz baterii do aut elektrycznych.

Reklama

Wszystko ma swoją cenę

Być może nie jesteśmy skazani na rozwiązania zero-jedynkowe, a mieszanka biznesu i udziału państwa może okazać się bardziej skuteczna niż postawienie wszystkich zasobów na jedną kartę.

Sukces, jaki swego czasu zyskał amerykański Inflation Reduction Act (IRA), można odczytać jako lampkę alarmową dla UE: powinniśmy dać regulacyjny oddech przedsiębiorcom, postawić na marchewkę, nie na kij. Jednocześnie przykład Chiński uzmysławia, że państwowe wspieranie przedsiębiorstw wzmacnia ich międzynarodową konkurencyjność - choć oczywiście powstaje pytanie, na ile długoterminowe i stabilne jest to rozwiązanie.

Nie można zapominać, że finansowanie publiczne jest korzystne przede wszystkim dla... obywateli. I pozwala uniknąć negatywnych efektów zielonej transformacji, starając się zapewnić bezpośrednie wsparcie finansowe i rekompensaty dla najbardziej wrażliwych gospodarstw domowych. Inwestycje publiczne są niezbędne w walce z ubóstwem energetycznym.

Przykładem może być unijny program Społecznego Funduszu Klimatycznego (SCF), który ma wspierać wrażliwe gospodarstwa domowe, mikroprzedsiębiorstwa i użytkowników transportu, którzy poniosą wyższe koszty transformacji. Polska może liczyć na aż 50 mld złotych wsparcia z programu w latach 2026-2032.

Unijne programy uwzględniają także takie elementy jak tworzenie nowych miejsc pracy i zabezpieczenie społeczne, wsparcie modernizacji mieszkań, kontrolę infrastruktury krytycznej i kontynuowanie postrzegania energii jako dobra publicznego. A uwierzmy - nie w każdym miejscu na świecie jest to oczywiste.

Czytaj też

Raport Draghiego oraz kształt międzynarodowych łańcuchów dostaw jasno wskazują, że Europa powinna zredefiniować swoje podejście dotyczące konkurencyjności i innowacyjności. Jednak dostosowanie polityki ekonomicznej nie oznacza całkowitej rezygnacji z dotychczasowych sukcesów na tle społecznym. Mariaż sektora prywatnego i państwa jest możliwy, choć zachowanie odpowiednich proporcji bywa wymagające.

Reklama

Komentarze

    Reklama