Głosowanie ws. Mercosuru. Ważą się losy rolnictwa w UE
PE ma we wtorek rozstrzygnąć, czy do umowy handlowej UE z Mercosurem zostanie dopisany pakiet wzmocnionych zabezpieczeń dla unijnego rolnictwa. Wynik tego głosowania jest postrzegany jako kluczowy sygnał przed decyzją państw członkowskich, która ma zapaść jeszcze przed sobotnim szczytem Mercosuru w Brazylii, gdzie Ursula von der Leyen planuje podpisanie porozumienia.
We wtorek europosłowie w Strasburgu zdecydują o kształcie tzw. „bezpieczników”, które mają umożliwić Unii szybszą reakcję w razie zakłóceń rynku wywołanych wzrostem importu z Mercosuru. Chodzi o cztery kraje Ameryki Południowej - Argentynę, Brazylię, Urugwaj i Paragwaj, a także o towary rolne wskazywane jako wrażliwe. Chodzi tu o wołowinę, drób, nabiał, cukier oraz etanol. W głosowaniu rozpatrywanych ma być łącznie 88 poprawek do projektu rozporządzenia.
Kluczowe będą mechanizmy ochronne
W ocenie części polskich europosłów kluczowe jest, by mechanizmy monitorujące i interwencyjne były na tyle szybkie i automatyczne, by realnie chroniły unijnych rolników w razie nagłego napływu towarów. Szef polskiej delegacji w EPL, europoseł KO Andrzej Halicki, wskazywał w rozmowie z PAP, że celem jest uzupełnienie instrumentów korygujących, monitorujących i blokujących import w sytuacji zagrożenia dla bezpieczeństwa rynku i cen poszczególnych produktów.
Wcześniej komisja handlu międzynarodowego PE (INTA) poparła zmiany, które mają wzmocnić klauzulę ochronną i przyspieszyć jej uruchamianie. W tej wersji KE musiałaby reagować w ciągu 14 dni zamiast 21, a działania ochronne mogłyby zostać wdrożone już przy spadku cen produktów uznanych za wrażliwe o 5%, a nie dopiero o 10%. Różnice cen byłyby analizowane w ujęciu kwartalnym. Po spełnieniu tych warunków UE mogłaby czasowo ograniczyć import, obejmując decyzją pojedynczy rynek krajowy albo całą Wspólnotę. W Brukseli dyskutowana jest także dodatkowa zmiana, która mogłaby nałożyć na eksporterów z krajów Mercosuru obowiązek stosowania standardów zbliżonych do unijnych, co wpisuje się w szerszy spór o tzw. „wzajemność” zasad produkcji i kontroli (w tym wymogi środowiskowe i sanitarne). To właśnie kwestia standardów oraz skuteczności klauzul ochronnych jest wskazywana jako jeden z warunków politycznej akceptacji porozumienia przez najbardziej sceptyczne stolice.
Głos Polski
Polska pozostaje przeciwna umowie w obecnym kształcie. Premier Donald Tusk wielokrotnie sygnalizował, że Warszawa będzie dążyć do zablokowania porozumienia lub do wprowadzenia do niego „skutecznych mechanizmów ochronnych”. Stanowisko rządu podtrzymywał minister rolnictwa Stefan Krajewski, podkreślając sprzeciw wobec przyjęcia umowy bez wystarczających zabezpieczeń dla unijnego rolnictwa.
Z kolei Niemcy naciskają na szybkie sfinalizowanie procesu. Rzecznik rządu Stefan Kornelius, cytowany przez AFP, przekonywał, że umowę o wolnym handlu między UE a Mercosurem należy sfinalizować jeszcze w tym tygodniu. Berlin podkreśla zarówno gospodarcze, jak i polityczne korzyści z domknięcia porozumienia, a jutrzejsze głosowanie w Parlamencie Europejskim traktuje jako jeden z kroków mających wzmocnić mechanizmy bezpieczeństwa i ograniczyć ryzyko po stronie unijnej.
Tymczasem Paryż konsekwentnie sygnalizuje, że nie jest usatysfakcjonowany proponowanymi zabezpieczeniami, wskazując na obawy rolników i na konieczność wzmocnienia mechanizmów ochronnych oraz egzekwowania standardów. Rzecznik francuskiej dyplomacji Pascal Confavreux podkreślał, że Francja wciąż oczekuje lepszych gwarancji. Wśród krajów wymienianych jako sceptyczne, obok Polski, pojawiają się też m.in. Włochy, Austria i Irlandia, co zwiększa ryzyko zbudowania tzw. mniejszości blokującej.
Czytaj też
Dalsza procedura rozgrywa się równolegle w Radzie UE. Według kuluarowych informacji głosowanie wśród państw członkowskich ma odbyć się jeszcze przed sobotą, tak aby przewodnicząca KE Urszula von der Leyen mogła podpisać umowę na szczycie Mercosuru w Brazylii w imieniu całej UE. Do przyjęcia porozumienia potrzebna byłaby większość kwalifikowana, czyli 15 państw reprezentujących 65% ludności UE. Zablokowanie umowy wymagałoby z kolei mniejszości blokującej złożonej z co najmniej 4 państw członkowskich.
