Pożary w Biebrzańskim Parku Narodowym. Co jeśli zapali się torf?

Autor. str. Marcin Waszkiewicz / Państwowa Straż Pożarna / https://www.gov.pl/web/kgpsp/pozar-w-biebrzanskim-parku-narodowym
To już trzeci w tym roku – i do tej pory największy – pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wybuchł w środkowym basenie doliny Biebrzy, czyli najbardziej przesuszonym obszarze, gdzie istnieje największe ryzyko zapłonu torfu. W akcji gaśniczej bierze udział około 500 osób.
W niedzielę 20 kwietnia o godzinie 14:30 w Biebrzańskim Parku Narodowym zauważono pożar. Akcję gaśniczą rozpoczęto natychmiast. Ogień nie rozprzestrzenia się już na powierzchni, ale strażacy wciąż zmagają się z pożarami podpowierzchniowymi. Władze BPN oraz rzecznik MSWiA apelują o niewpłacanie pieniędzy na internetowe zbiórki.
Zasięg pożaru
Jeszcze w niedzielę wieczorem służby informowały o 60 hektarach objętych pożarem. W poniedziałek wieczorem było to już około 450 hektarów trudnodostępnych, podmokłych i bagnistych terenów oraz obszarów leśnych, jednakże jak poinformował Komendant Główny PSP nadbryg. Wojciech Kruczek: pożar „nie rozprzestrzenia się i jest opanowany na dosyć dużym obszarze”. Jednocześnie dodał, że sytuacja jest bardzo dynamiczna.
Pożar wybuchł w okolicy miejscowości Polkowo, na granicy powiatów monieckiego i augustowskiego. W pobliżu położony jest bezcenny obszar ochrony ścisłej Czerwone Bagno – teren unikalny na skalę europejską, gdzie zachowały się niemal pierwotne warunki bagienne. Jest niemal bezludny i pozostaje największą ostoją łosia w Polsce. Jak mówił na konferencji prasowej po posiedzeniu sztabu kryzysowego dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Wiatr, na ten moment pożar udało się zatrzymać przed rezerwatem.
Ogień objął turzycowiska, trzcinowiska i fragmenty lasów bagiennych. To miejsca występowania wielu gatunków ptaków, m.in.: dubelta, derkacza, kropiatki, błotniaka stawowego, kszyka, rycyka, żurawia, podróżniczka oraz wodniczki – najrzadszego w Europie ptaka z gatunku wróblowatych, którego 25 proc. światowej populacji żyje w Polsce.
Co się stanie, gdy zapali się torf?
Chociaż pożar na razie nie rozprzestrzenia się na powierzchni, to straż wciąż zmaga się z pożarami podpowierzchniowymi. Istnieje ryzyko, że dojdzie do zapłonu torfu.
„Ze względu na wysoką temperaturę pod powierzchnią gleby i przedostawaniem się tych zarzewi ognia w dół po szczegółowej analizie terenu działań, w szczególności zespołami dronowymi z kamerami termowizyjnymi, określiliśmy punkty i miejsca, gdzie ta temperatura gleby jest dosyć wysoka i wykorzystując w dalszym ciągu śmigłowce, będziemy realizować zrzuty” – informował nadbryg. Wojciech Kruczek, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Czym grozi zapłon torfu? O tym na prośbę Energetyki24 opowiedział dr hab. Wiktor Kotowski, prof. UW zajmujący się badaniem mokradeł.
„Jeśli wypali się torf, stracimy setki, a może tysiąc lat historii torfowiska i spowodujemy gigantyczne emisje dwutlenku węgla do atmosfery. Jeśli zapali się torf w miejscach, które są wartościowe przyrodniczo, to stracimy też cenne siedliska ptaków. Ale torf może spalić się tam, gdzie jest silnie przesuszony. To oznacza, że w dobrze zachowanych częściach Biebrzańskiego Parku Narodowego torf się nie wypali, nawet przy tak niskich poziomach wody, ponieważ tam wciąż jest wilgoć. Torf może się palić tam, gdzie zaczął już opadać pod wpływem odwodnienia w związku ze zmianami sieci hydrograficznej jeszcze z XIX wieku, czyli w basenie środkowym (tam, gdzie obecnie trwa pożar – przyp. Energetyka24). Później torfowisko będzie się regenerować, tak, jak po każdym poprzednim pożarze. Tylko będzie to już całkowicie zmieniony ekosystem”.
Jak długo może trwać taki pożar torfu? Jak powiedział prof. Kotowski: „kiedy taki pożar już na dobre rozgorzeje, jest bardzo trudny do ugaszenia. Latem 1992 r. w tzw. Trójkącie w basenie środkowym doliny Biebrzy pożar torfu trwał kilka tygodni, dopóki warstwa torfu nie wypaliła się do poziomu wód gruntowych. W Azji Południowo-Wschodniej pożary torfowisk potrafią trwać nawet kilka miesięcy, w naszych warunkach prędzej czy później przyjdą deszcze, które je ugaszą, ale trzeba robić wszystko, by do takiego zapłonu w ogóle nie doszło”.
Akcja gaśnicza
Łącznie w akcję gaszenia pożaru zaangażowanych jest około 500 osób. Jak informowała Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej na stronie rządowej o godzinie 7:00 22 kwietnia:
„W działaniach bierze udział około 300 strażaków, 100 żołnierzy z 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz 60 pracowników Biebrzańskiego Parku Narodowego. Akcję wspiera pięć śmigłowców Lasów Państwowych, które do tej pory wykonały łącznie 250 lotów, zrzucając 125 tysięcy litrów wody, oraz policyjny śmigłowiec Black Hawk. Tylko w poniedziałek Black Hawk wykonał 73 loty gaśnicze, zrzucając łącznie 219 tysięcy litrów wody na teren pożaru. Do dyspozycji pozostaje również 80 funkcjonariuszy Policji oraz 60 leśników”.
„W nocy (z poniedziałku na wtorek – przyp. Energetyka24) zbudowano także część magistrali wodnej doprowadzającej wodę z rzeki Netta o długości ponad kilometr i będzie wciąż powiększana. – Tak by całość pożaru została otoczona i z każdego miejsca można było również z ziemi podawać wodę w celu dogaszenia tych miejsc. Na ten moment planujemy dogaszanie i z powietrza i z ziemi, by dzisiaj już do minimum ograniczyć wszelkie możliwości rozwijania się tych zarzewi pożaru” – mówił nadbryg. Wojciech Kruczek.
Odpowiednie służby są też gotowe do niesienia pomocy zwierzętom. „Obecnie analizujemy, jakie siedliska oraz gatunki roślin i zwierząt mogły zostać zagrożone. Jesteśmy również przygotowani na ewentualną pomoc poszkodowanym zwierzętom – dyżur pełni Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt, gotowy do działania w sytuacjach nadzwyczajnych – podkreślił dyrektor Parku Artur Wiatr.
Sztab kryzysowy
Jacek Brzozowski, Wojewoda Podlaski, który koordynuje akcję gaśniczą, w niedzielę powołał sztab kryzysowy w związku z pożarem. 21 kwietnia odbyła się odprawa, a na miejsce przybyli premier Donald Tusk, minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, komendant główny PSP nadbryg. Wojciecha Kruczka, rzecznik prasowy MSWiA Jacka Dobrzyńskiego oraz przedstawiciele Policji, Wojska Polskiego i Lasów Państwowych. Dyrektor BPN Artur Wiatr zdał relację z działań prowadzonych przez Służby Parku.
„Wiemy, jak cenne dobro narodowe chronią teraz służby. Biebrzański Park Narodowy to jeden z największych i najstarszych parków w Polsce. Wszyscy mamy świadomość, o jaką stawkę toczy się Wasza walka” – podkreślił Donald Tusk podczas posiedzenia sztabu. Dodał, że susze będą się powtarzać, a wraz z nimi rosnąć będzie zagrożenie pożarami. Zapowiedział też debatę o większych karach za podpalenia.
Szkoda, że to właśnie rząd pana premiera Donalda Tuska rok temu sprzeciwił się prawu o odbudowie zasobów przyrodniczych, znanemu jako Nature Restoration Law, którego celem było m.in. odtwarzanie osuszonych obszarów podmokłych, takich jak tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Śledztwo
Jak pisała o sprawie Polska Agencja Prasowa, przyczyna pożaru na razie nie jest znana. „Na tym etapie dalecy jesteśmy od spekulowania, co było bezpośrednią przyczyną. Z pewnością czynności już po pożarze, podjęte przez biegłych z zakresu pożarnictwa, ale i przez ekspertów policyjnych ustalą, co było przyczyną tego pożaru” – mówił dziennikarzom rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Policja zbiera wszelkie dowody jeszcze przed formalnym wszczęciem postępowania – poinformował we wtorek PAP szef augustowskiej prokuratury rejonowej Sebastian Piekarski. Jak mówił, śledztwo może zostać wszczęte nawet w ciągu kilku dni. „Wstępnie zakładany kierunek śledztwa, to sprowadzenie pożaru (lub bezpośredniego niebezpieczeństwa jego wystąpienia), jako zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, prawdopodobnie w połączeniu z kwalifikacją prawną, która mówi o zniszczeniach w świecie roślinnym lub zwierzęcym, bo pożar obejmuje tereny chronione” – dodano.
Susze, pożary i zmiana klimatu
Obecny pożar jest największym pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym w tym roku – przynajmniej na razie – ale wcale nie pierwszym. 30 marca strażacy gasili ogień, który strawił 90 hektarów, a przed tygodniem mniejszy, podczas którego spłonęło około 8-9 hektarów.
Największy pożar w historii Parku miał miejsce zaledwie 5 lat temu, w roku 2020. Akcja gaśnicza trwała od 19 do 26 kwietnia. Spłonęło wówczas prawie 5,3 tys. ha, czyli niemal 10 proc. powierzchni Parku. Biegły opisał przyczynę pożaru jako „noszącą cechy umyślnego zaprószenia ognia w kilku miejscach”. Jak pisała PAP, po 9-miesięcznym postępowaniu śledztwo zostało umorzone, bo nie udało się wytypować i ustalić sprawców. Nie pomogły też nagrody pieniężne wyznaczone m.in. przez ówczesnego dyrektora BPN czy wójta Sztabina. Śledztwo dotyczące okoliczności pożaru prowadziła wówczas Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Wszystkie te pożary miały jeden niezaprzeczalny wspólny czynnik – suszę, która znacząco ułatwia ich rozprzestrzenianie, niezależnie od przyczyny powstania pożaru. Wraz z postępującą zmianą klimatu problem ten będzie się pogłębiać, a przesuszone torfowiska będą palić się łatwiej. Oprócz działań adaptacyjnych i doposażania straży pożarnej, konieczne są działania odtwarzające mokradła, m.in. zasypywanie rowów melioracyjnych czy ochrona bobrów.
Zarówno rzecznik MSWiA jak i Biebrzański Park Narodowy apelują o niewpłacanie pieniędzy na internetowe zbiórki na rzecz gaszenia pożaru. O sprawie powiadomiono Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości. Jak dodał rzecznik, policja zrobi wszystko, aby te osoby, które próbują na pożarze zarobić, zostały zlokalizowane i zatrzymane.