Reklama

Analizy i komentarze

Efekt Pollyanny i błędy poznawcze. Jak mózg próbuje nas chronić w obliczu zmiany klimatu

Chłopak trzyma tabliczkę z napisem „climate change is real”, stoi na tle wysypiska śmieci
Autor. Envato elements / @medialensking

Jeśli fakty nie zgadzają się z naszymi przekonaniami, tym gorzej dla faktów. Dzisiejsze „błędy poznawcze” wyewoluowały, by chronić naszych przodków przed niebezpieczeństwami. Teraz mogą prowadzić do wypierania faktów oraz prawdy o zmianie klimatu i jej skutkach. Z taką skalą zagrożenia ludzkość jeszcze nie miała do czynienia, nic więc dziwnego, że czasem usilnie próbujemy zaklinać rzeczywistość.

Reklama

„W obliczu rosnących wyzwań związanych ze zmianami klimatu, coraz częściej pojawia się termin »efekt Pollyanny«” – zwraca uwagę Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ PIB) w jednej ze swoich informacji prasowych.

Reklama

Jest to tendencja do dostrzegania tylko pozytywnych aspektów w każdej sytuacji i ignorowaniu tych nieprzyjemnych. Ten efekt bardzo wyraźnie ujawnia się w niektórych narracjach dotyczących klimatu. Słyszymy , że w Polsce będzie można hodować pomarańcze, nad Bałtykiem powstaną rajskie plaże z palmami, a plony będą wyższe dzięki wydłużonemu okresowi wegetacyjnemu. Mniej ludzi ma też umierać zimą z wychłodzenia. Szkoda, że w zamian dostaniemy coraz częstsze śmiertelne fale upałów, huragany o niespotykanej dotąd sile, rekordowe susze i powodzie, wielkie pożary i grad wielkości piłeczek do ping-ponga. Wszystko to szkodzi zarówno ludziom, jak i uprawom.

Czytaj też

Wydłużony okres wegetacyjny może temu nie podołać, a nawet może powodować dodatkowe trudności – uprawy będą potrzebowały być dłużej podlewane w coraz bardziej gorącym klimacie. Ponadto cieplejsze, niemroźne zimy oznaczają więcej szkodników. Przybywają też ich nowe gatunki. W Polsce będziemy prawdopodobnie zmienić hodowane gatunki. Zamiast zimnolubnych ziemniaków – sorgo, zamiast żyta – ciepłolubna kukurydza. Na pomarańcze może być wciąż za zimno, a postępujące pustynnienie może ograniczyć powierzchnię gruntów rolnych.

Reklama

Dlaczego więc ludzie ignorują prawdę o klimacie?

Jak piszą eksperci Australian Psychological Society (APS): „podczas gdy zdecydowana większość ludzi twierdzi, że jest zaniepokojona klimatem, jest również tak, że część osób unika, minimalizuje, wyłącza się lub dystansuje się od skutecznego angażowania się w problemy”.

Ludzie mają tendencję do postrzegania zmiany klimatów jako odległego zagrożenia – w czasie i przestrzeni. Nie wymaga więc pilnego zaangażowania, w przeciwieństwie do np. spłaty następnej raty kredytu. Skutki globalnego ocieplenia może dotkną kogoś, kiedyś, gdzieś, ale nas na pewno nie. A bywa, że poczucie odpowiedzialności za środowisko sprowadza się tylko do troski o własne sąsiedztwo. Często nie chcemy też dopuścić do siebie niepokojących czuć związanych ze zmieniającą się planetą, bo prawda okazuje się zbyt przerażająca. Ponadto zmiana klimatu to pojęcie skomplikowane, do którego opisu używa się naukowej terminologii. Wydaje się więc abstrakcyjna, przecież powodują ją gazy, których nawet nie widać.

To, jak interpretujemy rzeczywistość, nie zależy tylko od dostępności faktów i dowodów. Każdego z nas dotyczą błędy poznawcze, w mniejszym lub większym stopniu.

Po pierwsze – błąd potwierdzenia . Zamiast dążyć do poznania faktów, wolimy przyswajać informacje, w które potwierdzają to, w co już wierzymy. Próbujemy chronić swój światopogląd, wartości, przekonania i tożsamość przed rozpadem. Do tego dochodzi także dysonans poznawczy , gdy to, czego się dowiadujemy, stoi w sprzeczności z tym, co robimy. Przykładowo – nawet gdy wiemy, że spalanie paliw kopalnych przyczynia się do globalnego ocieplenia, ale nasz styl życia jest uzależniony od samochodu czy samolotów, wolimy usprawiedliwić się na zasadzie „to nie ja, to oni”. 

Bo to wszystko wina Chin, prawda? W końcu obecnie Unia Europejska odpowiada tylko za jakieś 8 proc. światowych emisji. Nie za bardzo – w przeliczeniu na osobę przeciętny Chińczyk emituje mniej więcej tyle CO2, co przeciętny Polak. Tylko że od 2009 r. Chiny pozostają największym eksporterem dóbr na świecie, a w 2014 r. około 22 proc. chińskich emisji dwutlenku węgla pochodziła z eksportu netto, w tym eksportu do UE. Jeśli chodzi o skumulowane, historyczne emisje, to również nie Chiny najbardziej zawiniły. Za prawie 25 proc. emisji wyprodukowanych od 1800 do 2022 r. odpowiadają Stany Zjednoczone. UE-27 – niemal 17 proc., a Chiny – 14 proc.

Czytaj też

Ale przecież skoro UE emituje teraz stosunkowo mało i zachowujemy się w miarę w porządku, to nic złego nie powinno nas spotkać? Wiara w takie stwierdzenie to efekt „fenomenu sprawiedliwego świata”, czyli przekonania , że ludzie dostają to, na co zasłużyli. Prowadzi to do zjawiska obwiniania ofiar (ang. victim blaming), bo w „sprawiedliwym świecie” złe rzeczy spotykają złych ludzi. Ten efekt sprawia, że łatwiej jest psychicznie radzić sobie z niebezpieczeństwami rzeczywistości – wystarczy, że będę się „prawidłowo” zachowywać. Szkoda tylko, że to nieprawda. Zmiana klimatu dotknie wszystkie regiony świata, a najbardziej te, które najmniej się do niej przyczyniły, czyli kraje o niskim dochodzie na Globalnym Południu.

Wychodzimy więc na to, że na Zachodzie również musimy zmienić sposób postępowania i styl życia na bardziej zrównoważony. Wiele osób zdaje sobie sprawę, że w przyszłości przyniesie to korzyści. Problem w tym, że mózg podpowiada inaczej. Ludzie przejawiają niechęć do straty , co oznacza, że wolimy unikać strat niż zdobywać zyski. W efekcie bywamy nadmiernie ostrożni, by nie utracić tego, co już posiadamy. Jednocześnie często wolimy natychmiastową gratyfikację niż czekanie na korzyści być może większe, ale odroczone w czasie. Te dwa efekty mogą sprawiać, że często wolimy zachować swój wygodny styl życia, zamiast ryzykować utratę tego w imię łagodzenia zmiany klimatu. Mimo że zmniejszyłoby to negatywne skutki na komfort życia w przyszłości – zwłaszcza następnym pokoleniom oraz krajom o najniższych dochodach, które przecież wydają się tak odległe.

Czy mózg próbuje przeszkadzać nam w życiu?

Kiedy poznajemy fakty, które przeczą naszym głęboko zakorzenionym przekonaniom, często wolimy je wypierać i jeszcze bardziej utwierdzamy się w swoich opiniach. Zwłaszcza jeżeli te przekonania są częścią tożsamości jednostki. W ten sposób się chronimy, ponieważ przyznanie się, że nasz styl życia może szkodzić planecie, oznaczałby dla niektórych praktycznie „koniec świata” i upadek ich wartości. Nawet jeśli pojawiają się kolejne dowody na zachodzącą zmianę klimatu, a Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) niedawno potwierdził , że nie ma żadnych wątpliwości, że odpowiada za nią człowiek, potrafią znaleźć nowe sposoby racjonalizowania swoich poglądów. W tym przypadku jeszcze bardziej okopują się na swoich pozycjach.

Takie zachowania tak naprawdę nie są niczym zaskakującym. Mózg wykształcił pewne zachowania, które kiedyś chroniły i pomagały przetrwać ludziom w społecznościach zbieracko-łowieckich. Przykładowo nasi przodkowie, znajdując pożywienie, zwłaszcza te wysokokaloryczne, zjadali je szybko, ponieważ nie było wiadomo, kiedy pojawi się następna porcja. Dzisiaj takie zachowanie prowadzi to do otyłości. Zmiany warunków życia ludzi zaszły zbyt szybko, by mózg zdążył się do nich przystosować i obecnie takie tendencje mózgu powodują błędy poznawcze. Dotyczy to właściwie wszystkich, a świadomość ich istnienia pomaga minimalizować ich wpływ na podejmowane decyzje i interpretację faktów.

Reklama
Reklama

Komentarze