Reklama

Co z klimatycznym „kagańcem”?

Większość uczestników konferencji zorganizowanej na UW uznała, że węgiel będzie fundamentem polskiego miksu energetycznego jeszcze przez długie czas. Panowało wśród nich jednak przekonanie, że może to być trudne w związku z zaostrzającą się polityką klimatyczną. Stąd pomysły na uporanie się z tą sytuacją. Pierwszym z nich był postulat renegocjacji polskich zobowiązań klimatycznych (wysuwany przez Janusza Kowalskiego z PiS, Przemysława Wiplera z KorWin,  Zbigniewa Gryglasa z Nowoczesnej) oraz inwestycji w technologie zmierzające do ograniczenia emisyjności węgla (Andrzej Czerwiński z PO). Drugim pomysłem była stopniowa bądź błyskawiczna transformacja systemu energetycznego Polski w kierunku Odnawialnych Źródeł Energii (Izabella Zygmunt ze Zjednoczonej Lewicy, Leszek Karlik z Partii Razem). Paradoksalnie obie propozycje, mimo że silnie spolaryzowane, pokazały, że poza partią rządzącą panuje w zasadzie konsensus co do diagnozy kondycji polskiego węgla. Dzięki reżimowi obecnych rozwiązań prawnych jest ona fatalna, a wraz z upływem czasu bez podjęcia stosownych działań cały sektor węglowy będzie czekać katastrofa.

Co z atomem?

Przedstawiciele komitetów wyborczych uczestniczący w debacie na UW w zasadzie jednogłośnie poparli pomysł budowy elektrowni atomowej w Polsce (nie licząc reprezentantki Zjednoczonej Lewicy). O dziwo nawet skrajnie lewicowa (czytaj - dogmatycznie dążąca do dominacji OZE) Partia Razem podkreśliła, że siłownia jądrowa „Rozsądnie stabilizowałaby system energetyczny kraju w przypadku wzrastania udziału w nim zielonej energii”. Wydaje się więc, że mimo dość powszechnej krytyki obecnego modelu funkcjonowania projektu jądrowego (zarzuty wobec działań PGE EJ1) w Polsce zaczyna tworzyć się konsensus polityczny dla tego typu inwestycji. Łączy ona bowiem środowiska proekologiczne (niska emisyjność atomu) ze zwolennikami energetyki konwencjonalnej wskazującymi na potrzebę budowy nowego, stałego i niezawodnego źródła energii dla gospodarki w obliczu stopniowo malejącej roli węgla. W zasadzie podczas dyskusji nikt nie negował więc słów ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego o potrzebie budowy siłowni jądrowej (za wyjątkiem przedstawicielki Zjednoczonej Lewicy), a uszczypliwości dotyczyły jedynie jego słów o starcie pierwszego bloku w 2027 r. 

OZE nad Wisłą nie jest sexy

W zasadzie jedynie przedstawiciel Partii Razem stwierdził z pełnym przeświadczeniem, że Polsce potrzebna jest błyskawicza transformacja energetyczna w kierunku Odnawialnych Źródeł Energii. Pozostali uczestnicy debaty akcentowali plany mocno rozłożonej w czasie przebudowy systemu energetycznego państwa w kierunku zielonej energii (Zjednoczona Lewica, Nowoczesna) bądź niskiego udziału tego sektora w miksie krajowym. Zwracano uwagę na fakt, że OZE nie spełniają definicji „bezpieczeństwa energetycznego” ponieważ nie gwarantują stałych i niezawodnych dostaw energii dla przemysłu (PiS, KorWin). Podkreślano, że mimo prac prowadzonych przez firmę Tesla, nadal nie można magazynować energii z OZE, gdy jest ona produkowana w nadmiarze przez wiatraki, panele fotowoltaiczne etc. W konsekwencji prowadzi to do rozwoju „systemu kłusowniczego (określenie Przemysława Wiplera z KorWin), w wyniku którego do sektora OZE transferowane są zyski, a sektor energetyki konwencjonalnej ponosi koszty funkcjonowania systemu, gdy dochodzi do deficytu energii. 

Kogeneracja

Minister skarbu Andrzej Czerwiński i Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej mocno akcentowali hasło Kogeneracji (to proces jednoczesnego wytwarzania energii elektrycznej i użytkowania ciepła w elektrociepłowni) jako przyszłościowego rozwiązania dla polskiej energetyki. Wspominam o tym, ponieważ kwestia ta jest coraz głośniej dyskutowana w branży energetycznej i w najbliższym czasie może stać się wiodącym tematem dyskusji politycznej. W debacie na Uniwersytecie Warszawskim jednak jedynie zaakcentowano problem.

Ministerstwo energetyki?

Ważnym elementem debaty była diagnoza prowadzonej przez Polskę polityki energetycznej. Większość panelistów uznała, że obecnie de facto nie jest ona realizowana, a kompetencje niezbędne do jej uprawiania są bardzo rozproszone. Janusz Kowalski z PiS oraz Izabella Zygmunt ze Zjednoczonej Lewicy stwierdzili, że panaceum na te problemy może być powołanie dedykowanego ministerstwa. Pomysł nie spotkał się jednak z ciepłym przyjęciem u innych uczestników dyskusji. Innymi słowy – nawet w przypadku wygranych przez PiS wyborów parlamentarnych powołanie do życia nowego resortu dedykowanego energetyce nie jest wcale pewne (zakładając, że zostanie powołany rząd koalicyjny).

Pozostałe wątki

Wątków poruszonych na konferencji pt. „Bezpieczeństwo energetyczne w programach partii politycznych” było oczywiście znacznie więcej. Ja starałem się jedynie zaprezentować najważniejsze z nich. Zainteresowanym polecam relację Energetyka24.com z wydarzenia, którą można znaleźć tutaj.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama