Reklama

Portal o energetyce

"Bezpieczeństwo energetyczne w programach partii politycznych" [RELACJA]

  • Ilustracja: ESA
    Ilustracja: ESA

Ośrodek Analiz Politologicznych oraz Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego w ramach Programu Bezpieczeństwo Energetyczne i Polityka Klimatyczna zorganizowały debatę pt. „Bezpieczeństwo energetyczne w programach partii politycznych”. Zostali do niej zaproszeni przedstawiciele ośmiu największych komitetów wyborczych.  

Głównym tematem dyskusji bardzo szybko stały się kwestie związane z przyszłością sektora górniczego, strukturą miksu energetycznego oraz perspektywami „polskiego atomu” - które w ostatnich tygodniach stały się dość mgliste z powodu chaosu informacyjnego wywołanego wypowiedzią premier Ewy Kopacz.

Zdaniem Ministra Skarbu Państwa „(…) kwestie bezpieczeństwa energetycznego ogniskują się obecnie przede wszystkim wokół energii elektrycznej. Nie ma możliwości, żeby w ciągu 20 - 30 lat zmienić jej podstawowe źródło - OZE nie zastąpią węgla, mogą go uzupełnić”. Andrzej Czerwiński zauważył, że „(…) wytwarzanie energii elektrycznej ma u nas sprawność na poziomie ok. 35%, natomiast w krajach zachodnich w okolicach 46% - poprawa efektywności to wyzwanie przed którym stoimy i które pozwoli nam spełnić wymogi UE”. 

W opinii szefa resortu inwestycje w naszym kraju są realizowane „powoli, bo nie ma pośpiechu - na trzy lata mamy nadwyżkę mocy w systemie”. 

Jeżeli chodzi o tematykę siłowni jądrowej, która w ostatnich tygodniach była szeroko komentowana, to przedstawiciel PO zwróci uwagę, że „(…) elementem polityki energetycznej jest również komunikacja społeczna - wydanie pieniędzy na informowanie ludzi czym jest taka atom, stanowi element inwestycji. Nie należy dociskać nikogo kolanem i zmuszać. (…) Oddamy do 2027 roku 3 MW w elektrowni atomowej, zobaczymy kiedy następne”.

Janusz Kowalski poinformował, że Prawo i Sprawiedliwość chciałoby uporządkować centrum zarządzania bezpieczeństwem energetycznym, ponieważ w chwili obecnej „(…) nie wiadomo kto właściwie ponosi odpowiedzialność - czy ten kto sprawuje nadzór właścicielski (MSP), czy ten kto odpowiada za faktyczną realizację wielu projektów (MG), czy może minister środowiska lub szef MSZ, którzy ma zawsze dużo do powiedzenia ws polityki europejskiej. Ministerstwo Energetyki jest fundamentem, potrzeba jednego centrum decyzyjnego” - skonstatował. 

Zdaniem Janusza Kowalskiego należy uporządkować „bałagan” m.in. w górnictwie i jak najszybciej renegocjować pakiet klimatyczny, tak aby przez następnych kilkadziesiąt lat gospodarka była oparta o własne zasoby surowcowe. Zauważył on także, że Polska posiada coś, czym nie dysponuje większość państw UE - własne zasoby węgla kamiennego. W związku z tym powinien istnieć związek funkcjonalny między mocami wytwórczymi, a kopalniami - może być on kapitałowy lub kontraktowy.

Przedstawiciel PiS zadeklarował, że program jądrowy będzie kontynuowany, jeżeli jego partia wygra wybory, ale atom nie zastąpi węgla - udział w miksie energetycznym powinien wynosić około 12 - 13 %: „Bez wątpienia posiadanie tego rodzaju siłowni wzmocni wizerunek Polski, jako kraju stabilnego i poważnego”.

Janusz Kowalski zauważył również, że dokumenty publikowane przez Ministerstwo Gospodarki opierają się w dużej części o dane sprzed dwóch lat, co czyni je nieaktualnymi już na starcie. „Nie ma sensu przygotowywać takich dokumentów - trzeba działać” - podkreślił.

„Jedynym wyznacznikiem w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego powinien być  wyłącznie interes państwa - nic więcej, koniec kropka” zakończył mocnym akcentem reprezentant PiS.

W dyskusji wziął także udział Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej: „Polska gospodarka, żeby się rozwijać potrzebuje taniej energii. Komisja Europejska narzuciła na nas rozwiązania związane z pakietem klimatycznym, mam wrażenie ze nie dość skutecznie opieramy się tym rozwiązaniom, niekorzystnym dla elektroenergetyki” - mówił. Uważa on, że „(…) powinniśmy przekonać naszych partnerów, iż utrzymanie sektora wydobywczego w Polsce leży w interesie całej Europy (…) Miks energetyczny powinien być przez długie lata oparty na węglu kamiennym i nikt rozsądny nie powie, że coś powinno się tutaj zmienić”. 

Przedstawiciel Nowoczesnej zwrócił uwagę, że nie doceniamy kogeneracji, którą należałoby rozwijać m.in. w kontekście inwestycji związanych z gazoportem - zwłaszcza, że osiąga ona „większą sprawność”. Niestety nasze regulacje są niedoskonałe i na chwilę obecną trudno określić perspektywy dla tego segmentu po roku 2018.

„Ceny paliwa jądrowego ulegają mniejszym wahaniom, niż ceny tradycyjnych surowców energetycznych. Ekonomia przemawia za taką inwestycją - wysokie są wprawdzie koszty jej realizacji, ale sama eksploatacja jest znacznie tańsza. Atom jest również uzasadniony pod kątem ekologicznym - niezależnie od renegocjacji pakietu klimatycznego, potrzebujemy zmniejszenia emisji CO2” - ocenił Gryglas.

Izabela Zygmunt ze Zjednoczonej Lewicy stała na stanowisku, że w opracowywaniu strategii należy bardzo mocno brać pod uwagę zmiany zachodzące w innych państwach - „nie powinniśmy iść pod prąd”. Polski miks energetyczny musi być oparty na trzech filarach: węglu, rozwoju OZE oraz poprawianiu efektywności. „Z węgla będziemy mogli korzystać przez maksymalnie jedno pokolenie, ale te zasoby się wyczerpują. (…) Proponujemy wsparcie dla energetyki prosumenckiej i rezygnację z energetyki atomowej. Trzeba pamiętać, że ceny np. niemieckiego prądu za kilkanaście lat mogą być dużo niższe, co uczyni polską elektrownię nieuzasadnioną ekonomicznie” - mówiła Izabela Zygmunt, dodając, że problematyczna pozostaje kwestia zdobycia środków na inwestycję, ponieważ za „takie same pieniądze” można znacznie podnieść efektywność energetyczną i „osiągnąć bardzo podobne efekty”.

Zjednoczona Lewica zaproponowała także ustalenie wiążącego stopnia udziału OZE w miksie i stymulowanie w ten sposób rozwoju zielonych przedsiębiorstw. Podobnie jak przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, Izabela Zygmunt uważa, że powinno zostać utworzone ministerstwo ds. energii: „(…) brakuje nam strategii - trochę robimy po swojemu, trochę z UE”.

Leszek Karlik, reprezentujący Partię Razem nie zgodził się z adwersarzami w kwestii renegocjacji zobowiązań w zakresie ograniczania emisji CO2: „Polska musi realizować założenia pakietu klimatycznego, nie należy podważać osiągniętego konsensusu”. Podkreślił również, że w związku z „rolniczym charakterem” kraju, powinniśmy skupić się na technologiach związanych z przechwytywaniem biogazu oraz rozwojem rodzimego przemysłu OZE - tak, żeby nie być „montownią Europy”.

Przemysław Wipler z partii KorWin upatrywał zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego w „ryzyku regulacyjnym” - zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym: „Nie ma szans na jego zapewnienie, jeśli Polska będzie uczestniczyła w pakcie klimatycznym. Mechanizmy, które on uruchamia powodują, że nikt nie będzie inwestował w naszą energetykę, jeśli nie zostanie mu zapewnione wsparcie ze środków publicznych. Bagno regulacyjne sprawia, że trudno oszacować rentowność projektów”. 

KorWin postuluje odstąpienie od wyłączania bloków energetycznych i rozbudowę połączeń transgranicznych. Domaga się także prywatyzacji spółek energetycznych -z wyłączeniem tych, które realizują działalność przesyłową. 

W opinii Przemysława Wiplera w sektorze OZE obserwujemy obecnie „model kłusowniczy” - koszty są przerzucane na firmy z segmentu konwencjonalnego, a zyski transferuje się do przedsiębiorstw związanych z energią odnawialną. „OZE musi być uzasadnione rynkowo” - podsumował.

Zobacz także: Rosną szanse Enei na przejęcie Bogdanki

Zobacz także: Polska Akademia Nauk pomoże PGNiG w poszukiwaniu węglowodorów

Reklama

Komentarze

    Reklama