W skład delegacji weszli m.in. następca tronu, wielki książę Wilhelm, oraz wicepremier i minister gospodarki Étienne Schneider. Odwiedzili należące do NASA Ames Research Center, gdzie spotkali się z zarządami zaprzyjaźnionych firm Deep Space Industries i Planetary Resources, zainteresowanymi tematyką inwestorami, władzami amerykańskiej agencji kosmicznej, politykami oraz przedstawicielami mediów.
W zeszłym roku świat obiegła wieść o ustanowieniu przez rząd Luksemburga inicjatywy SpaceResources.lu, która skupia się na promocji górnictwa kosmicznego i rewizji istniejących traktatów w zakresie dotyczącym wydobycia surowców pozaziemskich. Politycznym jej celem jest uczynienie z Luksemburga istotnego podmiotu w grze o kosmiczne górnictwo i zagwarantowanie temu niewielkiemu państewku miejsca przy stole obrad, gdy przyjdzie czas na poważne rozstrzygnięcia.
Władze Luksemburga nie po raz pierwszy podejmują decyzję o strategicznej inwestycji w innowacyjną dziedzinę działalności kosmicznej. W połowie lat 80. wsparły założenie Société Européenne des Satellites (SES). Firma ta jest dziś jednym z największych operatorów satelitarnych na świecie, zaś rząd zachował swoje udziały i zdążył się na nich znacznie wzbogacić. Poniesione ryzyko zwróciło się więc wielokrotnie.
Podobnie ma być w przypadku kosmicznego górnictwa. Rząd Luksemburga zainwestował już w amerykańskie spółki Planetary Resources i Deep Space Industries, które poszukują możliwości wydobywania pozaziemskich zasobów surowcowych. Współpraca odbywa się w ramach wspomnianej inicjatywy, obejmując finansowanie różnorakich projektów i grantów badawczych oraz określoną działalność oddziałów firm na terytorium Luksemburga. Na podobnych zasadach podpisano umowę z japońską firmą robotyczną ispace.
Dotychczasowe rezultaty muszą być satysfakcjonujące, skoro Luksemburg dąży do rozszerzenia partnerstwa o inne podmioty. Oferta jest atrakcyjna. Firmy, które przeniosą część swojej działalności na teren Wielkiego Księstwa, będą mogły się ubiegać o rządowe fundusze, a także zyskają dostęp do wspólnego rynku unijnego oraz potencjalnego wsparcia ze strony Europejskiej Agencji Kosmicznej. Przyciągnąć mają ich również projektowane regulacje w wewnętrznym luksemburskim ustawodawstwie, które zagwarantują firmom zajmującym się kosmicznym górnictwem własność wydobytych surowców. Struktura i narodowość udziałowców nie ma znaczenia, w przeciwieństwie do analogicznych regulacji amerykańskich. Liczy się tylko prowadzenie działalności na terytorium Luksemburga.
Étienne Schneider oświadczył również, że trwają rozmowy z reprezentantami innych państw, m.in. Stanów Zjednoczonych, Japonii, Chin, Rosji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dotyczą one koordynacji wysiłków związanych z górnictwem kosmicznym. Schneider wyraził nadzieję, że uda się dzięki nim doprowadzić do wypracowania wspólnego stanowiska i przepisać w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych Układ o zasadach działalności państw w zakresie badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi. Ten fundamentalny w międzynarodowym prawie kosmicznym traktat podpisano w 1967 r., gdy priorytety polityczne obejmowały powstrzymanie konfliktu USA i ZSRR na orbicie, a nie rozdział własności wydobytych surowców pozaziemskich.
Czytaj też: 50 lat Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej
W ostatnich dziesięcioleciach brakowało woli największych mocarstw, by dokonywać jakichkolwiek rewizji traktatów kosmicznych, których lakoniczność stanowi znaczne ułatwienie działalności na zasadzie prowadzenia polityki faktów dokonanych. Małe rozmiary i niewielkie znaczenie strategiczne Luksemburga nie stawiają go w jednym rzędzie z największymi graczami. To jednak, zdaniem przedstawicieli SpaceResources.lu, może być paradoksalnie największy atut – nikt nie postrzega państwa o armii liczącej niecały 1000 żołnierzy za zagrożenie. Czas pokaże, na ile to podejście jest słuszne i czy Luksemburgowi uda się zrealizować ambitne plany.
Czytaj też: Kosmiczne górnictwo: wyścig po pozaziemskie bogactwa [ANALIZA]
Katarzyna Stróż