Reklama

Grenlandia zwraca się ku Chinom – co na to Trump?

Vivian Motzfeldt stoi za mównicą i przemawia do mikrofonu
Vivian Motzfeldt, ministra ds. spraw zagranicznych i niezależności Grenlandii od 2025 r.
Autor. Twitter (X) / @GreenlandMFA

Przywódcy polityczni Grenlandii otwarcie twierdzą, że chcieliby zacieśniać współpracę gospodarczą z Chinami, podczas gdy prezydent Stanów Zjednoczonych nie przestaje mówić o przejęciu wyspy.

Jak poinformowała chińska państwowa agencja prasowa Xinhua, ministra spraw zagranicznych i niezależności Grenlandii Vivian Motzfeld powiedziała, że kraj dąży do pogłębienia współpracy gospodarczej z Chinami, zwiększenia eksportu, a nawet zawarcia potencjalnej umowy o wolnym handlu. To wszystko dzieje się na tle stale wygłaszanych przez Donalda Trumpa tez o przejęciu Grenlandii przez Stany Zjednoczone.

Niezapomniane Chiny

Pod koniec marca, zaraz po wyborach do parlamentu i utworzeniu nowego koalicyjnego rządu, przywódcy polityczni Grenlandii wyrazili zainteresowanie zacieśnieniem współpracy z Chinami w obszarach takich jak handel, rybołówstwo i zrównoważony rozwój, podkreślając jednocześnie potencjał umowy o wolnym handlu między obiema stronami.

YouTube cover video

„Chiny są dla nas bardzo ważne i chętnie rozwiniemy naszą współpracę” – przekazała Motzfeldt agencji Xinhua – a zacieśnienie więzi z Chinami będzie jednym z jej priorytetów. Zwróciła uwagę, że Chiny są jednym z największych rynków eksportu owoców morza z Grenlandii. Jak dodała, w czasie swojej poprzedniej kadencji, w 2023 r., odbyła „niezapomnianą podróż do Chin”. Dwa lata temu otworzyła również oficjalne przedstawicielstwo Grenlandii w Pekinie w ramach duńskiej ambasady.

W podobnym tonie wyrażał się Aqqalu Jerimiassen, przewodniczący partii Atassut i członek grenlandzkiego parlamentu, cytowany przez Xinhua: „byłem w Pekinie, Guangzhou i kilku innych miastach. Byłem pod wielkim wrażeniem podczas mojej wizyty w Chinach. Byłem szczególnie zainteresowany tym, jak możemy budować dobrą współpracę z chińskimi przedsiębiorstwami i władzami”.

Reklama

10 tys. dolarów na Grenlandczyka

„Dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie, Stany Zjednoczone Ameryki uważają, że posiadanie i kontrola nad Grenlandią są absolutną koniecznością” – powiedział Donald Trump 22 grudnia 2024 r. Jak się okazało, wcale nie żartował i wciąż podtrzymuje swoje stanowisko. Według władz zarówno Grenlandii, jak i Danii, zupełnie nie wchodzi to w grę.

To nie pierwszy zresztą raz, gdy Trump mówi o przejęciu wyspy – pomysł ten pojawiał się już w jego pierwszej kadencji. Jak informował Newsweek, według niektórych szacunków oferta kupna Grenlandii mogłaby przekroczyć 2,2 mld dolarów. Niedawno prezydent zaproponował też inne rozwiązanie – chciałby rozdawać 56 tys. mieszkańcom wyspy czeki na 10 tys. dolarów rocznie.

    Grenlandia jest tak interesująca z trzech powodów – po pierwsze, ze względu na swoje strategiczne położenie w Arktyce. Od lat w bazach wojskowych stacjonuje tam amerykańska armia, zlokalizowana jest też baza kosmiczna Pituffik – dawniej baza lotnicza Thule. Po drugie, wzbudza zainteresowanie USA, Chin oraz UE ze względu na bogactwo zasobów naturalnych, które się tam znajdują – szczególnie metali ziem rzadkich – które wraz z topnieniem lądolodu stają się bardziej dostępne. A wraz z topnieniem lodowców i zmniejszaniem zasięgu lodu morskiego otwierają się też nowe szlaki handlowe i komunikacyjne, które interesują także m.in. Rosję. Nic dziwnego, że tyle światowych mocarstw chce „położyć łapę” na Grenlandii, która z takim trudem wywalczyła swoją autonomię.

    Reklama
    Reklama

    Komentarze

      Reklama