Reklama

Cła to nie wszystko. Trump poluje na Grenlandię – oto, czego szuka

Wiceprezydent USA JD Vance w amerykańskiej bazie lotniczej na Grenlandii.
Autor. x.com/@VP

Stany Zjednoczone zaciskają pętlę wokół Grenlandii. Żądania Donalda Trumpa przyłączenia kraju do USA okazują się nie być żartem, jak na początku zakładali duńscy politycy. Na współpracy z Grenlandią, bogatą w surowce krytyczne, bardzo zależy Europie, a swoje interesy w regionie realizują też Chiny.

Sama Grenlandia zdecydowanie skłania się do zachowania swojego obecnego statusu – pozostania częścią Królestwa Danii z widokami na zwiększenie niezależności w przyszłości. Grenlandzka droga do usamodzielnienia się po latach kolonizacji jest długa, ale czy zakusy Stanów Trumpa mogą ją jeszcze wydłużyć?

Reklama

Ciepłe uściski Stanów Zjednoczonych

„Nie sądzimy, aby użycie wojska było kiedykolwiek konieczne” – oświadczył wiceprezydent Stanów Zjednoczonych JD Vance w trakcie swojej wizyty w amerykańskiej bazie wojskowej Pituffik na Grenlandii.

Początkowo, na wyspę miała się udać jedynie druga dama USA Usha Vance, jednak ostatecznie odwiedził ją wspólnie z żoną sam wiceprezydent. Na miejscu jednak, wbrew początkowym informacjom, ani JD, ani Usha, nie spotkali się z Grenlandczykami, a spędzili jedynie czas z amerykańskimi wojskowymi w bazie Pituffik.

Już w czasie II wojny światowej, w 1941 r. Dania podpisała porozumienie z USA, zezwalające na obecność wojski amerykańskich na Grenlandii. W okresie zimnej wojny Amerykanie postawili na na wyspie dziesiątki obiektów wojskowych. Część z nich została ostatecznie opuszczona, architektura innych jest wykorzystywana do tej pory.

Amerykanie, przy zgodzie Danii, są również odpowiedzialni za wysiedlenie 116 lokalnych mieszkańców w 1953 r. Miejsce, które zamieszkiwali, okazało się być dla Stanów ważne strategicznie i utworzono tam bazę lotniczą Thule, mającą na celu obronę przed sowieckimi pociskami. Lokalni Grenlandczycy przenieśli się więc o ok. 150 kilometrów dalej i spędzili kilka pierwszych miesięcy w namiotach, zanim w nowej lokalizacji, Qaanaaq, wybudowano pierwsze domy. W 1968 r. w pobliżu bazy Thule doszło do katastrofy lotniczej – Boeing B-52 przenoszący ładunek radioaktywny rozbił się, a szkodliwe substancje wydostały się na pokrywę lodową i do morza.

Historia pobytu Amerykanów na wyspie jest więc długa, a teraz pisany jest jej równie wybuchowy ciąg dalszy. JD Vance podczas swojej krótkiej wizyty na Grenlandii pozostawił ostatecznie surowe przesłanie, pomimo ciepłych słów, jakimi lubi się posługiwać wobec mieszkańców wyspy: świat i sam region Arktyki szybko się zmieniają, a Grenlandia musi obudzić się ze snu i zdać sobie sprawę z zagrożeń ze strony chińskiej ekspansji. Jedynym ratunkiem dla wyspy jest porzucenie Królestwa Danii na rzecz opieki Stanów Zjednoczonych.

Dlaczego Grenlandia jest tak ważna? Wiemy, że Rosja, Chiny i inne narody wykazują nadzwyczajne zainteresowanie arktycznymi ciągami komunikacyjnymi, arktycznymi szlakami morskimi i minerałami z terytoriów arktycznych. Musimy dopilnować, aby Ameryka była liderem w Arktyce.
JD Vance, wiceprezydent USA

„Nie możemy po prostu schować głowy w piasek, albo, w przypadku Grenlandii, schować głowy w śnieg, i udawać, że Chińczycy nie są zainteresowani tym bardzo wielkim terenem” - dodał Vance.

Reklama

Białe złoto

Powierzchnia Grenlandii wynosi 2,17 mln kilometrów kwadratowych, jest ona więc o jedną czwartą większa od Alaski, największego stanu USA i obecnie jedynego przyczółku tego kraju w regionie arktycznym. I to Grenlandia jest bogata. Być może nie widać tego na pierwszy rzut oka, bo jej skarby są ukryte pod warstwą śniegu i ziemi.

Na Grenlandii można odnaleźć surowce krytyczne, takie jak miedź, kriolit, kobalt, lit oraz metale ziem rzadkich, na które rośnie popyt, ponieważ są one potrzebne dla rozwoju zielonej energii i technologii cyfrowych. Czasem nazywane są one nazywane „nową ropą” ze względu na ich wagę dla światowej gospodarki.

Zarówno Dania, jak i UE zdają sobie z tego sprawę. Duńczycy jednak, pomimo że obecnie są zdecydowanie preferowanymi przez Grenlandczyków partnerami, wyrządzili w przeszłości mieszkańcom wyspy wiele szkód. Można wymienić wśród nich eksperyment z lat 50-ych, gdy dzieci Inuitów zostały odebrane rodzicom (częściowo za ich zgodą, częściowo bez) i wyruszyły do Danii, gdzie trafiły do rodzin zastępczych. Ostatecznie, skończyło się to kolejną pokoleniową traumą w kraju, w którym powszechna jest depresja, samobójstwa i alkoholizm.

Jednak Królestwo starało się czerpać korzyści nie tylko z zasobów ludzkich. Na początku tego roku ukazał się w Danii film dokumentalny „Białe złoto Grenlandii”, w którym stwierdzono, że duńskie firmy górnicze w ciągu 130 lat wydobyły kriolit, potrzebny do produkcji aluminium, o wartości dziesiątek miliardów euro na zachodnim wybrzeżu Grenlandii, nie wnosząc zbyt wiele do lokalnej gospodarki. Duńczycy zakończyli swoją działalność w 1987 r. i w tym samym czasie obszar kopalni, o której mowa, Ivittut, zaczął się gwałtownie wyludniać. Obecnie jest on badany przez australijską firmę Eclipse Metals, która nabyła prawa do eksploracji w 2021 r. Przedsiębiorstwo ogłosiło niedawno, że wkrótce otrzyma wyniki badań rdzeni wiertniczych, które, jak ma nadzieję, potwierdzą znaczące złoża metali ziem rzadkich.

W ocenie duńskiego ministra kultury Jakoba Engel-Schmidta dokument wyszedł „w najgorszym możliwym momencie”, kiedy Donald Trump wzmaga swoje roszczenia wobec Grenlandii. Ostatecznie, po dwóch tygodniach nadawania w lutym, „Białe złoto Grenlandii” zostało zdjęte z anteny przez duńskiego nadawcę DR.

Reklama

Wyspa skarbów

W raporcie opublikowanym pod koniec stycznia 2025 r. przez amerykańską służbę geologiczną USGS oszacowano wielkość rezerw metali ziem rzadkich na Grenlandii na 1,5 miliona ton. Duński odpowiednik amerykańskiej służby – GEUS ogłosił w 2023 r., że zidentyfikowano „ogromny potencjał surowców krytycznych na Grenlandii”.

„Wiele surowców krytycznych z listy UE może potencjalnie znajdować się na Grenlandii” – przekazał niezależny organ doradczy duńskiego ministerstwa klimatu, odnosząc się do unijnego aktu w sprawie surowców krytycznych, w którym wymieniono 34 niezbędne pierwiastki, z których połowa jest uznawana za mającą szczególne znaczenie dla Europy.

Surowce krytyczne czyli materiały, które mają duże znaczenie ekonomiczne dla przemysłu i których dostawy wiążą się z dużym ryzykiem zakłóceń, są niezbędne dla społeczeństwa, ponieważ stanowią podstawę naszej zielonej i cyfrowej gospodarki – zauważył w raporcie GEUS.

Strefa wolna od lodu na Grenlandii obejmuje około 0,4 miliona km kw. Jest to obszar, którego zasoby mineralne można eksploatować. Wśród złóż pierwiastków ziem rzadkich (REE) duńska służba wymienia bardzo znaczące zasoby litu, fluorytu, tantalu, niobu, hafnu i/lub cyrkonu. Wschodnia Grenlandia wyróżnia się tym, że znajdują się tam bardzo duże złoże molibdenu i strontu oraz duże złoże metali z grupy platynowców, tytanu i wanadu. Ze względu na stosunkowo słabo zbadany status, wschodnia Grenlandia może być uważana za obszar o dużym potencjale dla jeszcze nieodkrytych złóż wymienionych surowców.

W południowo-zachodniej Grenlandii zlokalizowane są skały magmowe karbonatyty i anortozyty oraz udokumentowane złoża fosforu i skalenia. W zachodniej, południowej i wschodniej Grenlandii zlokalizowane są złoża grafitu, a w północno-zachodniej – tytanu. Na północy kraju ulokowane są złoża cynku i ołowiu.

Bogactwo rośnie w miarę przemierzania wyspy. Nic dziwnego, że czyha na nie tak wiele narodów, jednak dopiero po głośnych słowach Donalda Trumpa o przejęciu wyspy na własność przez Amerykanów, temat grenlandzkich zasobów stał się przedmiotem zainteresowania mediów.

W końcu w ten sposób Trump zakłada, że złamie status quo Grenlandii – i zabierze dobra dla USA, którym należy się w naszej nowej globalnej rzeczywistości wszystko to, co najlepsze. Czy wzmagająca się amerykańska łapczywość to właśnie objaw nowej choroby, która ma toczyć nasz świat?

Od miesięcy, a właściwie przynajmniej od początku inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę, mówi się o nowych zasadach światowej polityki, jakie przyniosłoby oddanie ukraińskich terytoriów Rosji. Zgodnie z nimi, zaistniałaby międzynarodowa zgoda na zagarnianie siłą pod jakimś względem słabszych terytoriów przez silniejsze kraje. Na razie jednak USA starają się „skusić” Grenlandczyków, a wiceprezydent Vance przekonuje, że Stany przybywają w pokoju. Fantastyka naukowa uczy jednak, że rzadko kiedy obcy są rzeczywiście pokojowo nastawieni.

Reklama

Polarny Szlak Jedwabny

W 2023 r. UE i Grenlandia podpisały w Brukseli umowę w zakresie partnerstwa strategicznego „na rzecz rozwoju zrównoważonych łańcuchów wartości surowców”. Jak przekazano w ówczesnym unijnym komunikacie, na Grenlandii można znaleźć 25 z 34 surowców krytycznych uznanych przez Komisję za strategicznie ważne dla europejskiego przemysłu i transformacji ekologicznej. W ocenie UE, Grenlandia może zapewnić zasoby, a kraje unijne fachową wiedzę w zakresie rozpoznawania i wydobywania surowców, co ma stanowić „solidną podstawę partnerstwa”.

Wśród celów umowy wymienia się integrację gospodarczą i przemysłową łańcuchów wartości surowców krytycznych i innych surowców, wdrożenie infrastruktury niezbędnej do rozwoju łańcuchów wartości surowców i współpracę w zakresie badań i innowacji.

UE ustanowiła podobne partnerstwa strategiczne w dziedzinie surowców z Kanadą, Ukrainą, Kazachstanem, Namibią, Argentyną, Chile, Zambią i Demokratyczną Republiką Konga.

Międzynarodowe zainteresowanie Grenlandią nie jest jednak nowością. W regionie Arktyki od lat rozgrywa się rywalizacja między USA a Chinami i Rosją. Jednocześnie Dania chce utrzymać swoją zwierzchność nad Grenlandią.

W 2018 r. Chiny proklamowały się krajem „okołoarktycznym” i zapowiedziały włączenie Arktyki do Inicjatywy Pasa i Szlaku jako tzw. Polarny Szlak Jedwabny. Zgodnie z analizą Piotra Szymańskiego dla Ośrodka Studiów Wschodnich, ChRL jest zainteresowana importem surowców i inwestycjami infrastrukturalnymi w regionie, rybołówstwem, ochroną środowiska, monitorowaniem zmian klimatu, telekomunikacją i handlem morskim.

Mimo wszystko do tej pory Grenlandia nie była priorytetowym obszarem aktywności w Arktyce dla Chin, a ważniejszą rolę odgrywa północna Rosja. Jednak to właśnie chińskim zainteresowaniem Grenlandią straszą USA, mimo że ChRL, według Patrika Anderssona ze szwedzkiego ośrodka analitycznego Swedish National China Centre, zaczęła w ostatnich latach nawet wycofywać się z Grenlandii.

I tak na przykład w 2016 r. firma z siedzibą w Hongkongu wyraziła zainteresowanie przejęciem wycofanej z eksploatacji duńskiej bazy morskiej, podczas gdy w 2018 r. chińska spółka państwowa złożyła ofertę przedłużenia i modernizacji pasów startowych na grenlandzkich lotniskach. Obie inicjatywy zostały ostatecznie zablokowane przez Kopenhagę.

Chińskie firmy były również zaangażowane w projekty eksploracji złóż mineralnych na Grenlandii w różnych okresach. Jednak albo te firmy straciły zainteresowanie, albo grenlandzki rząd sam wstrzymał inwestycje. Najbardziej znanym przykładem jest projekt eksploracji ziem rzadkich Kvanefjeld, w którym udziały nabyła chińska firma Shenghe Resources. Projekt ten został wstrzymany z powodu obaw o środowisko i nie ma perspektyw na jego wznowienie w nadchodzących latach – pisze Andersson.

Reklama

Mglista przyszłość

Jak to wszystko wygląda z perspektywy Grenlandii? Obecnie jest ona autonomicznym terytorium zależnym od Danii. Autonomia ta objawia się w takich obszarach jak rozwój gospodarczy, jednak pod względem systemu sprawiedliwości, obronności i bezpieczeństwa narodowego jest podległa Danii, mając również głos w tych sprawach. Według badań, większość Grenlandczyków opowiada się za niepodległością od Danii, jednak różne są ich opinie na temat pilności uniezależnienia się i akceptowalnych kosztów ekonomicznych. W dużym stopniu Grenlandia pozostaje uzależniona od Danii pod względem finansowania podstawowych usług publicznych – opieki zdrowotnej i edukacji.

Biorąc pod uwagę ogromne terytorium Grenlandii i jej niewielką populację, wynoszącą zaledwie 57 tys. osób, niepodległa Grenlandia nadal byłaby zależna od zewnętrznego wsparcia dla obrony narodowej.
Patrik Andersson

W opinii Anderssona, niepodległość od Danii skutkowałaby większym poleganiem Grenlandii właśnie na USA w zakresie bezpieczeństwa kraju. W obecnym klimacie politycznym, trudno jest sobie więc wyobrazić, że Grenlandczycy podejmą nagłą decyzję o uniezależnieniu się, szczególnie że ich reakcja na słowa prezydenta Trumpa o przejęciu ich kraju, zdecydowanie nie była pozytywna.

Grenlandczycy w ostatnim czasie podkreślają swoje powiązania z Danią, a duńska premier Mette Frederiksen odbyła ostatnio kilkudniową wizytę na wyspie. Na samym jej początku zapewniła, że jej kraj chce „wspierać Grenlandię w każdej trudnej sytuacji”. Z kolei obecny szef rządu Grenlandii i były minister przemysłu i zasobów mineralnych Jens-Frederik Nielsen zdecydowanie oświadczył, tuż przed przybyciem Vance’a do jego kraju, że Grenlandia nie jest na sprzedaż.

Prezydent Trump mówi, że Stany Zjednoczone „dostaną Grenlandię". Wyrażę się jasno: Stany Zjednoczone jej nie dostaną. Nie należymy do nikogo innego. Sami decydujemy o swojej przyszłości.
Premier Grenlandii Jens-Frederik Nielsen

Wcześniej w wywiadzie dla NBC News Donald Trump stwierdził, że USA przejmą Grenlandię, być może bez uciekania się do użycia siły, choć nie jest to jeszcze pewne. Na pytanie dziennikarza, jaką wiadomość wysyłają tego typu stwierdzenia do Władimira Putina, który prowadzi brutalną wojnę z Ukrainą i zajmuje jej terytoria, Trump odparł „nie obchodzi mnie to”.

Reklama

Komentarze

    Reklama