Reklama

Fiasko mediacji w Polskiej Grupie Górniczej

Autor. Fot. Mariusz Cieszewski / MSZ / Flickr

Bez porozumienia zakończyły się mediacje w sporze płacowym w Polskiej Grupie Górniczej. Za kluczowe dla dalszych rozmów zarząd spółki uważa wdrożenie ustawy zapewniającej finansowanie górnictwa. Związki nie rezygnują z planowanych protestów, przyjęły jednak zaproszenie na czwartkowe spotkanie w MAP.

W sporze toczącym się w PGG związkowcy domagają się rekompensaty pieniężnej za przepracowane od września do grudnia ub. roku weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi - nieoficjalnie mowa była o kwocie 1,5 tys. zł jednorazowej wypłaty dla pracowników dołowych i mniejszych kwotach dla pozostałych. Oczekują także wzrostu średniego wynagrodzenia brutto w spółce do 8200 zł, wobec 7829 zł obecnie.

Środowe rozmowy w siedzibie PGG zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Od rana w kopalniach PGG trwa referendum strajkowe, które ma zakończyć się w czwartek przed południem. O tej samej porze związkowcy mają spotkać się z Warszawie z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych.

Kolejnego dnia po spotkaniu w Warszawie, w piątek, spotka się związkowy sztab protestacyjno-strajkowy. Na razie związki podtrzymują ustalony harmonogram protestów, którego częścią ma być bezterminowa blokada wysyłki węgla z kopalń do elektrowni od 17 stycznia.

Lider związku Siepień'80 w PGG Rafał Jedwabny określił środowe mediacje w PGG "dziwnymi". Jak mówił, w poniedziałek związkowcy zgodzili się na przerwanie rozmów do środy, licząc na zbliżenie stanowisk. Jednak krótko przed rozpoczęciem negocjacji otrzymali zaproszenie na czwartkowe spotkanie w Warszawie ws. sytuacji PGG i postulatów strony społecznej. "Czyli w Warszawie już zdecydowano, że dziś porozumienia nie będzie" -- mówił związkowiec, informując, że w środę ze strony PGG nie padły żadne propozycje płacowe.

    Szef Związku Zawodowego Górników Dołowych Jerzy Demski ubolewał, że stroną obecnych działań związków są dziś politycy PiS, którzy za rządów PO-PSL wspierali górników w protestach. Na dowód związkowiec zaprezentował zdjęcie z manifestacji w 2015 r. przeciwko planom rządu Ewy Kopacz wobec górnictwa, na którym przy związkowych liderach stoją obecni śląscy parlamentarzyści PiS. "Z jednej strony nas ratowano, teraz chce się nas pogrążyć" - ocenił Demski.

    Prawdopodobnie również w czwartek Senat będzie głosował ustawę tworzącą system publicznego wsparcia dla górnictwa, przyjętą przez Sejm 17 grudnia. Dwie połączone senackie komisje zarekomendowały w środę odrzucenie tej ustawy. Zdaniem prezesa PGG Tomasza Rogali, ustawa jest kluczowa także dla rozmów toczących się obecnie w PGG.

    "Zarząd zadeklarował gotowość do rozmów, ale (...) warunkiem koniecznym jest to, aby przeprocedowana została droga parlamentarna. Innymi słowy muszą być zapewnione środki na funkcjonowanie PGG w roku 2022, żeby rozmawiać o tych elementach wrażliwych, jakimi są wynagrodzenia" -- powiedział po środowych rozmowach prezes największej górniczej spółki.

    "Taka jest konieczność -- w pierwszej kolejności finansowanie, a dopiero w drugiej kolejności, z natury rzeczy, kwestie kosztowe, czyli związane z wynagrodzeniami" -- dodał Rogala, określając rozmowy ze związkami jako "bardzo trudne i bardzo newralgiczne".

    "Mam nadzieję, że po zakończeniu drogi legislacyjnej będziemy mogli do tych rozmów wrócić i zakończyć je pozytywnie -- w sposób, który będzie satysfakcjonował obie strony - na pewno nie w 100 procentach, ale jakiś kompromis może wtedy uda się wypracować" -- podsumował prezes PGG.

    "Dzisiaj jesteśmy na etapie, w którym mówimy: najpierw Sejm, najpierw zagwarantowanie środków, a później wracamy do tych rozmów. Chodzi o to, żeby zachować właściwą kolejność i logiczną naturę rzeczny" -- tłumaczył.

    Rogala zapewnił, że obecnie PGG ma środki na wypłaty dla pracowników -- także na wynagrodzenia w lutym oraz wypłacaną tradycyjnie do połowy lutego tzw. 14. pensję. Jeżeli jednak wkrótce nie wejdzie w życie przewidziany ustawą system publicznego wsparcia dla górnictwa, PGG będzie musiała szukać alternatywnych możliwości finansowania. Obecnie spółce sprzyja sytuacja rynkowa, pozwalająca sprzedawać część węgla w cenach wyższych niż te obowiązujące w długoterminowych relacjach z krajową energetyką.

    W ocenie szefa PGG, czwartkowe spotkanie w MAP będzie dobrą płaszczyzną do omówienia całokształtu procesu, w jakim jest obecnie górnictwo -- chodzi zarówno o procedowaną w parlamencie ustawę, jak i przygotowywany wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej dla sektora węglowego.

    Pytany, czy -- jak mówią związkowcy -- szefowie spółek węglowych, na polecenie MAP, faktycznie analizują możliwości zamykania kopalń wcześniej niż zapisano to w umowie społecznej dla branży, Tomasz Rogala powiedział, że nie ma tego typu poleceń z MAP.

    "Jest dużo różnego rodzaju analiz i modeli, które wykonujemy, i które są naturalną rzeczą w tak dużym procesie, o tak dużej wartości. Tego typu plotki, pomówienia, trzeba wyjaśniać. Na żądanie Komisji Europejskiej musimy składać wyjaśnienia i modele, dotyczące różnego rodzaju elementów. Nic złego się nie dzieje" -- zapewnił prezes.

    W środę w kopalniach rozpoczęło się dwudniowe referendum strajkowe, natomiast na 17 stycznia związkowcy zapowiedzieli rozpoczęcie bezterminowej blokady wysyłki węgla z kopalń do elektrowni. Wcześniej związki dwukrotnie prowadziły podobny protest -- w grudniu przez dobę, a w styczniu przez dwie doby.

    "Zawsze protesty mają swoje konsekwencje. W pierwszej kolejności straty, ponieważ nie sprzedajemy produktu, który wyjeżdża (z kopalń -- PAP) - one są trudne do nadrobienia. Druga grupa konsekwencji to straty wizerunkowe i konsekwencje wzmacniające argumentację oponentów węgla co do tego, żeby skracać okres żywotności kopalń" -- skomentował szef PGG Tomasz Rogala.(PAP)

    Źródło:PAP
    Reklama
    YouTube cover video

    Komentarze

      Reklama