Reklama

„Tak, nasz dział finansowy pracuje nad tym, wykazując duże zaangażowanie. Gdzie jeszcze można znaleźć tak dobry i mało ryzykowny projekt? Jesteśmy przekonani, że zainteresowanie będzie wysokie” - powiedział Miedwiediew. Według niego, spółka nie zamierza ograniczać się w poszukiwaniach wyłącznie do Europy - plany zakładają pozyskiwanie funduszy od podmiotów pochodzących również z innych rejonów świata. Podczas budowy pierwszego i drugiego odcinka Nord Stream 30% środków pochodziło od akcjonariuszy, a 70% ze źródeł zewnętrznych. Zarówno biznesplan, jak i porozumienie zawarte pomiędzy Gazpromem a europejskimi koncernami, zakładają, że rurociąg zostanie oddany do użytku za cztery lata.

Przypomnijmy - w czerwcu br. Gazprom, E.ON, Shell i OMV podpisały memorandum dotyczące współpracy przy budowie dwóch kolejnych nitek Gazociągu Północnego o łącznej przepustowości 55 miliardów metrów sześciennych. Podobnie jak dwie pierwsze, miałyby one przebiegać po dnie Morza Bałtyckiego i bezpośrednio łączyć rosyjskie wybrzeże z niemieckim. 4 września 2015 r. podczas Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku doszło do podpisania umowy, na mocy której wymienione powyżej koncerny oraz dodatkowo niemiecki BASF / Wintershall i francuski Engie, objęły udziały w spółce New European Pipeline AG, która będzie koordynować rozbudowę Nord Stream. Gazprom posiada w niej 51% udziałów, Engie - 9%, natomiast pozostali akcjonariusze po 10%. Rzeczony kontrakt jest czymś więcej, niż memorandum, ponieważ nie tylko wyraża wolę zainteresowanych stron, ale rodzi również skutki prawne i wzajemne zobowiązania. W pewnym sensie można go uznać za początek projektu.

Warto zwrócić uwagę, że decyzja dużych europejskich firm - w tym dwóch niemieckich i francuskiej - o przyłączeniu się do rosyjskich planów, jest również formą nacisku na Komisję Europejską, która do tej pory nie zezwoliła na wykorzystanie pełnej przepustowości gazociągu OPAL - będącego lądowym przedłużeniem Nord Stream. Wynika to oczywiście z zapisów trzeciego pakietu energetycznego, który nie zezwala, aby dostawca gazu był równocześnie właścicielem rurociągu - OPAL należy w 80% do spółki Wingas, kontrolowanej przez Gazprom.

Zobacz także: „Solidarność po niemiecku”. Wpływ Nord Stream II na Polskę, Europę Środkową i porządek prawny UE

Zobacz także: Gazprom zamierza wyemitować euroobligacje. Pomoże niemiecki bank?

Reklama
Reklama

Komentarze