Reklama

Podczas rozmów w Wiedniu Aleksiej Miller zapewnił Maroša Šefčoviča, że intencją kierowanej przez niego firmy jest ścisłe przestrzeganie europejskich przepisów regulujących rynek gazu - zwłaszcza tych, które zostały zawarte w trzecim pakiecie energetycznym: „Poinformowaliśmy Komisję o porozumieniu z naszymi partnerami, podpisanym podczas Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku. Bardzo mocno podkreśliliśmy również, że cały projekt będzie realizowany w zgodzie z prawem UE, a nasza spółka joint venture, która została utworzona wespół z europejskimi koncernami, stanie się stroną konsultacji prowadzonych z KE” - deklarował Miller.

Prezes Gazpromu odniósł się również do kwestii „uwolnienia” przepustowości gazociągu OPAL, który biegnie wzdłuż wschodniej granicy Niemiec i stanowi lądowe przedłużenie Nord Stream. Od dłuższego czasu Moskwa naciska na Komisję Europejską, aby został on całkowicie (a nie tylko częściowo) „uwolniony” z pod mocy trzeciego pakietu energetycznego - pozwoliłoby to zwiększyć wolumen surowca przesyłanego po dnie Bałtyku. W chwili obecnej Rosjanie mogą wykorzystywać około 57% możliwości połączenia. Rozmowy w Wiedniu nie przyniosły przełomu w tej sprawie, ale według Aleksieja Millera może ona zostać „wkrótce rozwiązana”. 

Kolejnymi tematami dyskusji były oczywiście zagadnienia związane z tranzytem gazu przez terytorium Ukrainy po 2019 roku (wtedy wygasa obowiązująca umowa) oraz budowy rurociągu Turkish Stream: „Poinformowaliśmy KE o negocjacjach prowadzonych z Turcją i przedyskutowaliśmy ewentualne dostawy tą trasą” - powiedział prezes Gazpromu. Zadeklarował on również, że po 2019 roku tranzyt surowca przez Ukrainę  będzie prawdopodobnie kontynuowany, ale reprezentowana przez niego firma nie zamierza podpisywać nowego kontraktu na „niedopuszczalnych warunkach”.

Wzmożona aktywność medialna rosyjskich oficjeli powinna być dla nas sygnałem, że rozpoczęła się na dobre „wojna informacyjna”, w której za wszelką cenę i wszelkimi dostępnymi sposobami będą podejmowane próby przekonania europejskiej opinii publicznej, że rozbudowa Nord Stream jest działaniem niezwykle potrzebnym, służącym stabilizacji, wzmacniającym pozycję Europy, etc. etc. Podobnie, z dużą rezerwą, należy patrzeć na jednoczesne zapewnienia o chęci przestrzegania unijnych regulacji oraz wieloletnie starania Rosjan, żeby je w jakiś sposób obejść, nagiąć, albo wyłączyć ich obowiązywanie dla pewnych projektów. Walka ze szkodliwym przedsięwzięciem pt. „Nord Stream II” musi być obecnie toczona na co najmniej dwóch płaszczyznach: dyplomatyczno - prawnej oraz informacyjnej. 

Pierwsza z nich dotyka oczywiście kwestii związanych z odpowiednią interpretacją oraz przestrzeganiem europejskich przepisów - choćby w kontekście wątpliwości związanych z ich jurysdykcją nad morskim odcinkiem gazociągu, czy wspomnianym już kilkukrotnie rurociągiem OPAL. Z uwagi na ciche wsparcie niemieckiego rządu dla Rosjan, niezbędnym jest zbudowanie możliwie najszerszej koalicji państw, dla których realizacja Nord Stream II będzie oznaczała straty - natury finansowej, energetycznej, czy wreszcie geopolitycznej. Tylko wtedy głos regionu i apele wzywające do respektowania prawa mogą być słyszalne.  

Trzeba również pamiętać, że ograniczenie do działań o charakterze „negatywnym”, opartych wyłącznie na wskazywaniu zagrożeń, może okazać się po prostu mało skuteczne. Niwelując następstwa aktywności Rosjan w wymiarze medialnym, organizacji pozarządowych, czy eksperckim, warto skonstruować alternatywny przekaz i wykorzystać całą sytuację do promowania „pozytywnych” rozwiązań, które w rzeczywisty sposób wpływają na bezpieczeństwo energetyczne Europy - jak na przykład Korytarz Północ - Południe, czy Południowy Korytarz Gazowy.

Zobacz także: Polska przeciw Nord Stream II. „Prawo UE musi być przestrzegane”

Zobacz także: Premier Ukrainy: Budowa Nord Stream II oznacza dla nas stratę 2 miliardów euro

Reklama
Reklama

Komentarze