Reklama

Słowacki premier Robert Fico spuentował decyzję o budowie Nord Stream II słowami: "robią z nas idiotów", co skrzętnie odnotowują lokalne media. Kogo miał na myśli? Firmy kooperujące z Gazpromem, a więc pośrednio kraje, z których się wywodzą (głównie Niemcy oddziałujące na sprawę poprzez wewnętrzne narzędzia regulacyjne i antymonopolowe oraz udziały w akcjonariacie E.ON i BASF) oraz Rosjan. Tych samych Rosjan, z którymi Słowacy chcieli realizować omijający Ukrainę gazociąg Eastring pomiędzy Słowacją i Bułgarią, w którym miał płynąć m.in. rosyjski gaz (pochodzący np. z Turkish Stream).

Projekt Eastring. Fot. Eastring.eu

Swoją drogą Fico to nie pierwszy polityk, z którego Rosjanie zrobili "idiotę". Podobnie musiał czuć się w ostatnim czasie choćby premier Wiktor Orban, który ignorując europejskie prawo energetyczne parł za wszelką cenę do budowy South Stream, a więc gazociągu rosyjskiego, który jak wiadomo nie powstał. Sytuacja powtórzyła się zresztą z Turkish Stream tj. "następcą" South Stream.

Projekt South Stream. Fot. Gazprom.ru

Słowa słowackiego premiera rodzą dwie ciekawe konkluzje:

- Jeśli ktoś łudzi się, że budując Pieremyczkę (nie mylić z drugą nitką Jamału prowadzącą do Niemiec!) nie doczekalibyśmy się Nord Streamu nad Bałtykiem to jest w błędzie. W regionie jedynym traktowanym poważnie przez Rosjan partnerem (i to nie zawsze biorąc pod uwagę sposób w jaki prezydent Władimir Putin obchodzi się z kanclerz Angelą Merkel w sprawie Ukrainy) są Niemcy. A Polska? Znane porzekadło rosyjskie "Kurica nie ptica..." może służyć za odpowiedź na to pytanie.

Przerywaną linią zaznaczono Pieremyczkę, ciągłą - gazociąg Jamał-Europa. Fot. Wikipedia/Samuel Bailey/CC3.0

- To, że Fico zrozumiał, że „zrobiono z niego idiotę” niesie pozytywne konsekwencje dla Polski. Bratysława od dłuższego czasu podejmowała działania energetyczne niekorzystne z punktu widzenia Warszawy. Jak już wspominałem chciała kooperować z Rosjanami przy okazji projektu Eastring, zdecydowała się także na rozbudowanie do 2018 r. nowej tłoczni w Langzhgot, co umożliwi zwiększenie importu gazu z Czech (de facto z Nord Stream poprzez gazociągi: Gazela i OPAL).

Słowacja zdecydowała się na rozbudowanie do 2018 r. nowej tłoczni w Langzhgot. Fot. eustream.sk

Rosyjska nauczka być może sprawi, że wśród różnych koncepcji gazowych jakie obecnie rozważa Słowacja prym zyska Korytarz Północ-Południe tj. integracja z Polską. Ponadto Fico zapowiedział walkę z Nord Stream II w Brukseli – co odnotowały rosyjskie media. To ważna deklaracja ponieważ dziś potrzebna jest każda „szabla” w kontekście walki jaką będzie trzeba stoczyć o to, by nowego bałtyckiego projektu Gazpromu KE nie zwolniła z reżimu obowiązującego prawa energetycznego UE. O ile bowiem jurysdykcja prawna Wspólnoty nad morskim odcinkiem przyszłego Nord Stream II budzi wątpliwości (choć i tu znajdziemy pole do dyplomatycznej walki), o tyle jest ona bezsporna w kontekście jego lądowej części (na obszarze Niemiec). Dziś najważniejsze zadanie jakie stoi przed polską dyplomacją to niedopuszczenie do tego by Gazprom był zarówno producentem i sprzedawcą surowca tłoczonego planowanym Nord Streamem II jak i właścicielem samej rury. Jak do tego doprowadzić? Kompleksowe działania powinien wypracować rząd, ale ich fundamentem powinna być prosta odezwa do KE wzywająca do skrupulatnego przestrzegania obowiązującego prawa!

Zobacz także: „Solidarność po niemiecku”. Wpływ Nord Stream II na Polskę, Europę Środkową i porządek prawny UE

Zobacz także: KE będzie rozmawiać z Rosją o budowie Nord Stream II

 

 

 

Reklama
Reklama

Komentarze