Obrońca Volodymyra Z. dla E24: do aresztu trafił obywatel Ukrainy za działanie w jej interesie
Jak to jest możliwe, że obywatel Ukrainy jest w areszcie za działanie w interesie swojego kraju? Również postawa Niemiec, kraju, który na początku wojny Rosji z Ukrainą wysłał do Kijowa hełmy wojskowe, jest niezrozumiała – mówił w rozmowie z E24 Tymoteusz Paprocki, obrońca aresztowanego w związku z sabotażem Nord Stream Volodymyra Z.
Mec. Paprocki z kancelarii Paprocki, Wojciechowski i Partnerzy, pytał też „Czy obywatel Ukrainy zostanie wydany Niemcom za zniszczenie rosyjskiej infrastruktury krytycznej należącej do spółki Gazprom?” i wskazywał na szereg niejasności oraz wymiar polityczny sprawy.
Instrumentalne wykorzystanie ENA
Europejski nakaz aresztowania (ENA) faktycznie został stworzony na potrzeby państw funkcjonujących w ramach Unii Europejskiej do tego, aby procesy ekstradycyjne nie trwały długo i dotyczy on najcięższych przestępstw – wyjaśnił mec. Paprocki.
„Przy procesie o ekstradycję (…) sąd bada podstawy zarzutów, bada dowody, żąda określonych wyjaśnień, która zajmuje czas, bo polski sąd musi mieć pewność co do wydania obywatela stronie trzeciej” – mówił obrońca.
Inaczej wygląda to w przypadku europejskiego nakazu aresztowania (ENA), którym objęty został Volodymyr Z. „Przy europejskim nakazie aresztowania mamy odformalizowany proces bazujący na zapewnieniach państw członkowskich, ograniczający kognicję i zakres pracy sądu polskiego w zasadzie do formalnego, administracyjnego wręcz czasami, sprawdzania prawidłowości skierowanego wniosku przez inny kraj członkowski. I dlaczego (…) została wykorzystana ta procedura (w tej sytuacji – E24)? (…) Nie można wykluczyć, że w tej konkretnej sytuacji jest to instrumentalne wykorzystanie mechanizmu stworzonego przez państwa członkowskie dla innych celów” – uważa mec. Paprocki.
Łączy się to z tym, jak stwierdził, że obywatel Ukrainy jest obecnie tymczasowo aresztowany w Polsce z uwagi na żądania i pretensje złożone przez stronę niemiecką, które podejrzewają obywatela Ukrainy o zniszczenie infrastruktury krytycznej należącej w zasadzie do spółki Gazprom, której właścicielem jest państwo rosyjskie. Co należy podkreślić, z zysków tej spółki finansowana jest wojna w Ukrainie, gdzie „każdego dnia giną ludzie i obywatele, bracia, siostry i przyjaciele obywatela Ukrainy, który jest w areszcie śledczym”.
„Czy Państwo są w stanie zrozumieć to połączenie i dramatyzm tych słów i to w jakiej sytuacji znalazła się Polska?” – zapytał mec. Paprocki w rozmowie z E24.
Niezrozumiała postawa Niemiec
Podkreślił, że sądowi zabrakło wrażliwości społecznej i geopolitycznej. „Od kilku dni, a dokładnie od środy dostaję pytanie od dziennikarzy z Japonii, z RPA, z Argentyny, z Wielkiej Brytanii, Kanady: Jak to jest możliwe, że obywatel Ukrainy za działania wymierzone przeciwko agresorowi jest w polskim areszcie?” – przekazał.
Za chwilę będzie toczył się proces, który nie dotyczy tylko i wyłącznie indywidualnie mojego klienta, czyli Volodymyra Z., natomiast dotyczy wielu innych elementów związanych w ogóle z kwestiami prowadzenia konfliktów zbrojnych, kwestii stosowania prawa międzynarodowego i rozumienia tej sytuacji.
Mec. Tymoteusz Paprocki
Obrońca Volodymyra Z. uważa, że „niezrozumiała jest postawa Niemiec, dlatego że Niemcy ścigają obywateli Ukrainy w całej Europie, zamiast skupić całą energię, która jest tutaj wykorzystywana na rozwiązywaniu problemu wojny w Ukrainie, dążenia do działań pokojowych względnie do realnego wspierania walczącego z najeźdźcą rządu Ukrainy”.
„Jest to bardzo przykre, bardzo wymowne, pokazujące jakie są intencje kraju, który, przypominam na początku tej wojny wysyłał hełmy wojskowe i odcinał się od pomocy obywatelom Ukrainy” – powiedział mecenas. Jak dodał, obecnie sytuacja wygląda nieco inaczej ze względu na zainteresowanie Niemiec w odbudowę Ukrainy i dochodzą tutaj kwestie finansowe i gospodarcze.
Nazwa niemieckiego przestępstwa, jakie widnieje w akcie oskarżenia wobec Volodymyra Z. to „sabotaż konstytucyjny”. „Biorąc pod uwagę kwestie prawa międzynarodowego, prawa polskiego, prawa ukraińskiego i przepisów regulujących kwestie konfliktów zbrojnych, sąd polski będzie musiał się zastanowić, czy aby na pewno może mówić tutaj o popełnieniu jakiegokolwiek przestępstwa przez obywatela Ukrainy. Chciałbym podkreślić, że niezależnie od tego, że mój klient nie przyznaje się do winy i konsekwentnie podkreślam, że nie popełnił żadnego przestępstwa na szkodę Niemiec, sabotażu konstytucyjnego, proszę zważyć na wagę tych słów, (…)” – powiedział mec. Paprocki.
Czyli okazuje się, że infrastrukturą krytyczną Niemiec podlegającą ochronie jest własność rosyjska.
Mec. Tymoteusz Paprocki
Rządy prawa w Europie
Obrońca Volodymyra Z. przekazał ponadto, że jego klient nie powinien być oskarżany o cokolwiek w jakimkolwiek kraju Unii Europejskiej – w krajach, które szczycą się praworządnością i sprawiedliwością. Jego zdaniem, Volodymyr Z. może być uznawany za bohatera, a jego historia pokazuje, jak wielka może być potencjalnie odpowiedzialność za miłość do Ojczyzny.
Niedawno minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski miał powiedzieć, że osobie, która brała udział w sabotażu Nord Stream, należy się raczej medal niż kara. Jest to jednak przekaz, który nie został potwierdzony przez MSZ. Mimo wszystko, sytuacja Volodymyra Z. pokazuje, że te słowa, jeśli prawdziwe, niekoniecznie – jak na razie – mogą zostać spełnione. Jak podkreślił mec. Paprocki, Volodymyr Z. uważa Polskę za swój drugi dom.
Przepisy można czytać w różny sposób, można interpretować bezpośrednio, można patrzeć szerzej, ale jest coś takiego jak duch przepisów i stosowanie w indywidualnych sytuacjach w danych realiach. Ja nie wiem, jak rozpoznawać tę sprawę bez realiów geopolitycznych, ale sąd takie rozumienie przepisów, krzywdzące i przykre na dzisiaj zaproponował i taką odpowiedź wysyła wymiar sprawiedliwości w Polsce w świat. Mówi o tym, że skoro państwo trzecie, a w szczególności Niemcy, ścigają kogoś za sabotaż konstytucyjny, to należy, może dla świętego spokoju, taką osobę aresztować. Nie wiem jak to interpretować.
Mec. Tymoteusz Paprocki
ENA w sprawie Volodymyra Z. został wydany już rok temu, co jest kolejnym kluczowym elementem sprawy. „Europejski nakaz aresztowania został wydany w czerwcu 2024 roku razem z europejskim nakazem dochodzeniowym. Jeden miał dotyczyć zatrzymania i przekazania mojego klienta, a drugi przeszukania i zabezpieczenie dowodów. Ostatecznie we wrześniu 2024 roku te czynności odbyły się” – powiedział mec. Paprocki.
Przeszukania dokonały służby polskie wraz z niemieckimi, „co samo w sobie zgodnie z przepisami jest możliwe, ale zadaję tu pytanie, czy było niezbędne i potrzebne”. Tego dnia rodzina Volodymyra Z. przebywała w domu, ale on sam w nim nie przebywał. Zabezpieczono komputery i telefony oraz odnotowano jego brak obecności w domu i zakończono szynnośći. Przedstawiciele niemieckich służb zabrali rzeczy, które były zabezpieczone w trakcie przeszukania i wrócili do Niemiec. I kwestia poszukiwania Volodymyra Z. została zakończona.
Mój klient był w Polsce i od tego momentu bardzo dobrze wiedział o tym, że jest europejski nakaz aresztowania. Dlaczego? Bo my na tamtym etapie zapoznaliśmy się z aktami sprawy, gdzie widzieliśmy treść europejskiego nakazu aresztowania, jak również dokumentacji zgromadzonej na tamtym etapie przez Niemcy. Złożyliśmy zażalenie na czynności przeprowadzone przez funkcjonariuszy polskich i niemieckich, gdzie ostatecznie polski sąd to rozpoznał. Było udzielone pełnomocnictwo, były czynności zapoznania się z aktami. Prokuratura wiedziała o tym, gdzie przebywał mój klient. Mówienie o tym, że on tego dnia nie przebywał w domu, to znaczy, że skoro tam nie przebywał, może uciec... – pozostawiam państwu do oceny, w jaki sposób wyciągnięto wnioski w tej sprawie.
Mec. Tymoteusz Paprocki
„Co jest jeszcze bardziej bulwersujące, sąd zastosował tymczasowy areszt uwagi na to, że mój klient posługuje się dwoma paszportami. (…). Dużo osób zastanawiało się w takim razie, czy ma podwójne obywatelstwo. Nie. Mój klient, tak jak każdy obywatel Ukrainy, posiada dwa paszporty. W czasie przeszukania oba znajdowały się w domu. Osoby zatrzymujące poprosiły o paszport i o kartę pobytu. I te dwa dokumenty zostały przekazane. Gdyby było pytanie o trzeci, trzeci dokument byłby przekazany. Gdyby prokuratura albo sąd poprosiło o przekazanie tego dokumentu, rodzina poprzez obrońcę zdeponowałaby ten dokument. Czy z tego tytułu człowiek powinien pójść do aresztu, że w momencie, w którym sąd to rozpoznał, a służby zatrzymujące o to nie zapytały, nadać temu znaczenie procesowe? Również zostawiam odpowiedź na to pytanie Państwu” – dodał.
Sprawa o zabarwieniu politycznym
Mecenas stwierdził, że decyzja o tymczasowym aresztowaniu zaskoczyła go. „Wydaje mi się, że ktoś, kto kupuje nieruchomość z rodziną, kupuje ją po to, aby w danym miejscu mieszkać, a nie żeby się ukrywać. (…) Tak, jestem zaskoczony jako prawnik, prawnie nie zgadzam się z tym określeniem. Jako obywatel RP też. Jestem głęboko rozczarowany” – podkreślił.
E24 rozmawiała także z żoną Volodymyra Z., która potwierdziła, że do Polski przeprowadzili się wraz z dziećmi kilka dni przed wybuchem wojny na pełną skalę. Przekazała ponadto, że rzeczywiście jej mąż zajmuje się hobbistycznie nurkowaniem. Wyraziła nadzieję, że będzie mógł jak najszybciej wrócić do domu i w przypadku złożenia przez prokuraturę wniosku o przedłużenie tymczasowego aresztowania, będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy. Przyznała, że do tej pory, nie zdarzało jej się odczuwać niechęci wobec Ukraińców w Polsce.
„Mamy sprawę na pewno o kontekście i zabarwieniu politycznym. (…) Czy ten mechanizm powinien być taki odformalizowany i taki jednostronny? Myślę, że jest to bardzo dobre pytanie do ustawodawców polskich i rzecz podstawowa do refleksji” – podsumował mec. Paprocki.
Czytaj też
Sprawie przyglądają się obecnie zarówno polskie, jak i międzynarodowe media. Budzi ona szerokie zainteresowanie, ponieważ, bez względu na to, czy Volodymyr Z. brał, czy też nie, udział w sabotażu Nord Stream, trudno jest zrozumieć – przynajmniej w tym momencie, będąc w posiadaniu publicznie dostępnych informacji – zachowanie polskich organów.
