Reklama

Gazprom i warszawskie MZA. Co kryje się za symboliczną transakcją?

Autor. Flickr

Stołeczne Miejskie Zakłady Autobusowe nabyły zajezdnię przy ul. Płochocińskiej za ponad 61 mln zł. Transakcja szybko wzbudziła kontrowersje, gdy okazało się, że na terenie zajezdni znajduje się instalacja gazowa należąca do Cryogas M&T Poland – spółki z rosyjskimi powiązaniami, wpisanej na listę sankcyjną jako podmiot wspierający działania Kremla. Mimo to instalacja była wykorzystywana do tankowania warszawskich autobusów.

Reklama

Jak wynika z dzisiejszej publikacji Wirtualnej Polski „Warszawskie autobusy, rosyjski partner i 3 zł dla ludzi Putina”, stołeczne MZA, będące największą samorządową spółką przewozową w Polsce, w ubiegłym roku nabyły od ITS Michalczewski zajezdnię przy ul. Płochocińskiej za kwotę 61,1 mln zł. Dokonując zakupu miejska spółka stała się jednocześnie posiadaczem praw do dzierżawy gruntu, na którym znajdowała się instalacja gazowa Cryogas, służąca do tankowania taboru. Autorzy tekstu zauważają, że spółka Cryogas M&T Poland, do której należała instalacja, była do chwili dokonania transakcji w pełni kontrolowana przez rosyjskich akcjonariuszy powiązanych z Gazpromem i innymi rosyjskimi podmiotami strategicznymi, co było wystarczającym powodem, by wpisać przez MSWiA przedsiębiorstwo na listę spółek objętych sankcjami.

W październiku 2024 roku Cryogas został sprzedany nowo założonej spółce pracowniczej Omne Energia, której właścicielami zostali polscy menedżerowie. Cena transakcji wyniosła symboliczne 3 zł, mimo że majątek firmy, w tym środki trwałe, urządzenia i koncesje, były warte setki milionów złotych. Po zmianie nazwy i struktury właścicielskiej MSWiA usunęło przekształconą spółkę z listy sankcyjnej, uznając transakcję za zgodną z przepisami, mimo wcześniejszych zarzutów o jej pozorny charakter.

Do sprawy odniosła się po publikacji materiału spółka Omne Energia, która przedstawiła swoją perspektywę na tę transakcję. „Wartość firmy wynosi tyle, ile ktoś chce za nią zapłacić. Przez cały okres obecności na liście sankcyjnej spółka nie otrzymała żadnej propozycji zakupu. Zgodnie z prawem, nie mogła też w tym czasie transferować zysków, sprzedać majątku, ani zatrudniać pracowników. Jednocześnie posiadane aktywa w Polsce – m.in. instalacje regazyfikacji LNG, generowały znaczące koszty. Zwracamy również uwagę, że dwie wyceny, jakie zlecił zarząd pokazały, że spółka ma ujemną lub zerową wartość. Analiza bieżącej sytuacji przez zarządu i opinia audytora do sprawozdania finansowego pokazały, że w 2. połowie 2024 lub w 2025 roku może istnieć konieczność złożenia wniosku o upadłość” - wskazuje spółka.

    Jednakże, autorzy tekstu Wirtualnej Polski zwracają uwagę, że jeszcze w 2023 roku MSWiA odrzucało wnioski Cryogas o wykreślenie z listy sankcyjnej, podnosząc zarzuty o pozorny charakter transakcji oraz brak ekonomicznego uzasadnienia dla ustalonej ceny sprzedaży. Tymczasem decyzja o wykreśleniu w grudniu 2024 roku spotkała się z falą krytyki.

    Reklama

    Podczas dzisiejszej konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak odniósł się do publikacji i stwierdził, że ministerstwo prowadziło w tej sprawie surową politykę oraz wygrało proces sądowy potwierdzający zasadność wpisu firmy na listę w ubiegłym roku. Podkreślił także, że decyzja o wykreśleniu spółki z listy sankcyjnej wynikała ze zmiany właścicieli firmy, co zmieniło jej formalny status.

    Jak dodał, w każdym przypadku takie działania są analizowane w oparciu o przepisy prawa, a w tej konkretnej sprawie konsultowano się także z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Siemoniak zapewnił, że wszelkie wątpliwości, w tym te dotyczące pozornej sprzedaży firmy za symboliczną kwotę 3 zł, będą szczegółowo wyjaśniane.

    Minister zaznaczył również, że obowiązuje embargo na zakup rosyjskiego gazu LPG, a sytuacja związana z dostawami gazu w Polsce znacząco się zmieniła. Jak stwierdził, MSWiA oraz ABW będą podejmować działania w przypadkach, które budzą podejrzenia fikcyjnych transakcji, kierując się zasadą zgodności z prawem. Jeśli okaże się, że w tej sprawie doszło do błędów, odpowiedzialne osoby mają zostać rozliczone.

      Pomimo zmiany właścicieli i polonizacji spółki, nie ma jasności co do pochodzenia gazu używanego w zajezdni. Ustalono, że dostawy realizuje cysterna należąca do Omne Energia, jednak firma odmówiła udzielenia szczegółowych odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Również MZA unika wyjaśnienia, skąd pochodzi gaz wykorzystywany do tankowania autobusów.

      Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwrócił się do MSWiA o ponowną analizę sprawy. Jednocześnie stołeczny ratusz podkreśla, że działania MZA opierają się na obowiązujących przepisach, a decyzje resortu są dla spółki wiążące. Eksperci jednak krytykują zarówno aspekt etyczny korzystania z infrastruktury o rosyjskim pochodzeniu, jak i wizerunkowy, zwłaszcza w czasie trwającej kampanii prezydenckiej. Zwracają uwagę także na ryzyko związane z bezpieczeństwem energetycznym.

      Reklama
      Reklama
      YouTube cover video

      Komentarze

        Reklama