Reklama

Analizy i komentarze

Prezydent poleciał do Kairu po LNG nie tylko dla Polski [KOMENTARZ]

Prezydent Andrzej Duda z prezydentem Egiptu Abd al-Fattahem as-Sisim
Autor. prezydent.pl/Kancelaria Prezydenta RP

Prezydent Andrzej Duda odwiedził w poniedziałek Egipt, gdzie mówił wprost o celu swojej wizyty, czyli o gazie. I słusznie - państwa wschodniej części Morza Śródziemnego mogą być odpowiedzią na gazowy rozwód Europy z Rosją.

Reklama

"Uważamy tutaj Egipt za bardzo przyszłościowego partnera. Również absolutnie wspieramy negocjacje, które w tej chwili toczą się pomiędzy Egiptem a Komisją Europejską w zakresie dostarczania gazu skroplonego do Unii Europejskiej" - zadeklarował prezydent Duda.

Reklama

Podczas gdy europejskie rynki energetyczne borykają się z konsekwencjami inwazji Rosji na Ukrainę, europejskie stolice przypominają sobie, że na południowo-wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego dostępne są źródła gazu ziemnego oraz możliwość zakupu LNG.

Kopalnia energetycznego złota

Reklama

Krótka lekcja historii najnowszej – niemal od początku XXI w. najpoważniejsze spółki naftowo-gazowe na świecie poszukiwały węglowodorów na wodach terytorialnych Cypru, Izraela i Egiptu. Wiadomo było, że ta część basenu prawdopodobnie skrywa paliwowe skarby.

Cypr, który całe swoje zapotrzebowanie energetyczne zaspakajał importem, ma za sobą znakomitą węglowodorową dekadę. Rok 2011 to odkrycie przez amerykańską Noble Group oraz izraelską Delek Group złoża Afrodyty, które może kryć w sobie nawet 127 mld m3 gazu (dla porównania Polska zużywa ok. 20 mld m3 gazu rocznie). Mieści się ono tuż przy granicy południowej wyłącznej strefy ekonomicznej Cypru, ale to wciąż ok. 170 km od linii brzegowej wyspy. W 2015 zaczęła się komercyjna eksploatacja złoża. W 2018 roku włoska Eni odkryła złoże Calypso, położone na północny zachód od Afrodyty i mające podobne zasoby, odwiert pierwotnie planowany był na 2020 rok, eksploatacja ostatecznie rozpoczęła się w maju br.

Czytaj też

W 2019 r.  ExxonMobil i Quatar Petroleum wspólnymi siłami odkryły złoże Glaucos. Ma ono skrywać w sobie od 140 do 230 mld m3 gazu ziemnego. Położone jest bardzo blisko pola Calypso.

Izrael wygrał los na loterii, gdy w 2019 roku u jego wybrzeży, dokładnie 130 km na zachód od Hajfy, odkryto złoże „Lewiatan", które kryje ok. 600 mld m3. Odkrycia dokonał amerykańsko-izraelski joint venture Noble Energy i Delek Group, które wcześniej współpracowało na wodach cypryjskich. Jak wielkie to złoże? Przy obecnym zużyciu gazu, starczyłoby Polsce na 30 lat, a Izraelowi na 40 lat przy czym nie musiałby wykorzystywać żadnego innego źródła energii.

Dla Izraela to nie tylko energetyczny, ale i polityczny przełom, gdyż przez dekady zmagał się z ostrym niedostatkiem źródeł energii. Otaczają go wrogie państwa zasobne w ropę. Izraelska energetyka przez lata jechała na rosyjskim węglu oraz na ropie i gazie z różnych zakątków świata. Dużą rolę w bezpieczeństwie energetycznym tego kraju odegrały Stany Zjednoczone. „Lewiatan" to nie jedyne złoże na wodach Izraela, łącznie z nim zasoby wynoszą ok. 900 mld m3.

Egipt również nie pozostał w tyle. Po długoletnich poszukiwaniach w 2015 r. włoski potentat Eni odkrył olbrzymie złoże Zohr szacowane na 850 mld m3. Produkcja zaczęła się w ostatnim kwartale 2018 r., pole ma ok. 100 km2 i znajduje się ok. 200 km na północ od Kairu.

Odkrycie tych kolosalnych zasobów skłoniło wymienione państwa do burzy mózgów nt. tego, jak i komu można cały ten gaz sprzedać. Naturalnym wyborem jest wiecznie głodna energii i posiadająca niewiele swoich własnych zasobów energetycznych Europa.

Tak powstała koncepcja budowy gazociągu EastMed. Zyskała ona wsparcie Brukseli oraz Waszyngtonu, ale gdzie kucharek sześć tam kuchenka gazowa nie działa. W projekt zaangażowanych musi być wiele państw – Izrael, Cypr, Egipt, Grecja, Włochy, a z drugiej strony zgodzić się musi Turcja oraz potęgi tj. UE czy USA. W pewnym momencie wyłamywały się Włochy, w innym, po zmianie władzy w Waszyngtonie, Stany Zjednoczone wycofały poparcie dla niego nie chcąc drażnić Turcji, która ma roszczenia do złóż swoich morskich sąsiadów. UE nadała nawet EastMed status Projektu Wspólnego Zainteresowania (Project of Common Interest - PCI, tłumaczenie raczej nieprecyzyjne, ale używane na stronach rządowych), po czym wszystko stanęło.

Wojny zmieniła wszystko

W obliczu wojny na Ukrainie i woli odejścia od rosyjskich surowców ponownie w tę część basenu Morza Śródziemnego ponownie skierowali oczy europejscy liderzy. A że czas nagli, gazociągi budowane są latami, padł pomysł zakupu od ww. krajów gazu skroplonego, czyli LNG.

Na tym polu zwłaszcza widoczna jest aktywność Egiptu i Izraela. Prace rozpoczęły się po spotkaniu izraelskiej minister energetyki Karine Elharrar i komisarza UE ds. energii Kadri Simsona w marcu w Paryżu. Po tym spotkaniu powołano zespół unijno-izraelski, którego zadaniem było wypracowanie ram politycznych we współpracy z Egipcjanami, aby umożliwić przepływ gazu do Europy. Przedstawiciele UE mieli otwarcie wskazywać, że gaz ze wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego będzie potrzebny, jeśli UE nie będzie chciała zezwolić na zwiększenie produkcji energii elektrycznej z węgla. Wszyscy zgodzili się, że nie ma innych krótkoterminowych dostawców, którzy mogliby przeciwdziałać potencjalnej blokadzie dostaw rosyjskiego gazu ziemnego.

Rozmowy unijno-izraelskie obejmują Egipt, ponieważ Kair jest jedyną stroną, która faktycznie dysponuje dostępnymi mocami eksportowymi. Zarówno Izrael, jak i Bruksela zgadzają się, że eksport gazu z regionu przez egipskie zakłady LNG w delcie Nilu (Idku-Damietta) jest obecnie jedyną realną opcją.

Po odkryciu i uruchomieniu produkcji na złożu Zohr, strategiczna pozycja Egiptu na rynkach energetycznych znacząco wzrosła. Inną istotną zmianą, dostrzeganą przez partnerów z regionu jest diametralna zmiana nastawienia w Unii Europejskiej. Przed wojną na Ukrainie swobodnie płynął do Europy tani rosyjski gaz, ale agresja zbrojna Kremla nakłoniła UE do wprowadzenia w życie szóstego już pakietu sankcji, który obejmuje embargo na rosyjską ropę. Bez wątpienia miecz Damoklesa wisi również nad gazem, ale ten proces potrwa trochę dłużej.

Tel Awiw chce wejść do Europy

Izrael od wielu lat stara się uzyskać dostęp do rynku europejskiego. W 2020 r. podpisano umowę w sprawie gazociągu East Med, który miał biec od złoża Lewiatan, przez Cypr, wyspy greckie aż do Włoch.

Jednak zainteresowanie Izraela złożami morskimi zmalało, ponieważ nowy rząd niechętnie udziela nowych koncesji. Ostatecznie, aby przyszłe projekty były wykonalne, potrzebne są umowy długoterminowe. Dla Izraela ważne jest europejskie zapotrzebowanie na gaz, ponieważ nie tylko przynosi dodatkowe dochody, ale także otwiera drzwi w Brukseli. Politycy izraelscy poza eksportem muszą także zapewnić dostawy wewnętrzne na kolejne 30-40 lat. Zużycie gazu ziemnego w Izraelu rośnie o około 1 mld m3 rocznie. W 2019 r. Izrael zużył około 11,25 mld m3. Obecnie szacuje się, że Izrael posiada około 900 mld m3 potwierdzonych rezerw.

Bruksela naciska na Izrael i Egipt, by dostarczały dodatkowe ilości gazu. W centrum uwagi znajdują się dostępne moce produkcyjne oraz ewentualna rozbudowa egipskich zakładów Damietta-Idku. Bruksela próbuje skusić kraje wschodnio-śródziemnomorskie, oferując zwiększenie współpracy i inwestycji także w sektorze czystej energii.

W reakcji na doniesienia egipskich mediów egipski minister ds. ropy naftowej i zasobów mineralnych Tarek El Molla powiedział, że egipskie LNG już teraz zaspokaja część europejskiego popytu. W wywiadzie dla Bloomberga, El Molla powtórzył, że partnerzy z regionu dążą do dalszego zwiększenia dostaw i zdolności przesyłowych. Potencjalne dodatkowe dostawy gazu ziemnego do egipskich zakładów LNG mogą również pochodzić z Cypru. Ten wyspiarski kraj zamierza rozbudować infrastrukturę na swoim złożu gazowym Afrodyta. Oczekuje się, że gazociąg do Egiptu zostanie uruchomiony do 2025 roku.

Ponadto El Molla wskazał, że Egipt eksportuje około 28 mln m3 gazu dziennie i oczekuje, że do 2024 roku liczba ta wzrośnie do 42 mln m3 dziennie. Obecnie łączne wydobycie gazu ziemnego w Egipcie wynosi ok. 186 mln m3 dziennie. Oczekuje się, że gaz ze złoża Afrodyta będzie w większości transportowany do zakładów LNG w Idku i Damietcie w Egipcie.

Jedno jest pewne - popyt jest silny, ceny bardzo atrakcyjne, a ograniczenia związane z poszukiwaniem i wydobyciem niewielkie. Region Morza Śródziemnego mógłby być jedną z opcji dywersyfikacji dostaw energii dla UE, ale nadal istnieją wyzwania geopolityczne. Główny nurt unijny po prostu nie przepada za obecnymi egipskimi władzami. Rząd w Kairze wielokrotnie poddawany był krytyce ze strony unijnych przywódców za mało demokratyczne podejście do sprawowania władzy. Pozostaje nadzieja, że ubicie interesu będzie ważniejsze niż animozje z przeszłości. Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Kairze może być w tym kontekście traktowana jako ręka wyciągnięta nie tylko z Warszawy, ale i z Brukseli. Zwłaszcza, że dosyć otwarcie mówił on o dostawach LNG do krajów Unii Europejskiej, nie tylko do Polski.

Reklama

Komentarze

    Reklama