Reklama

Turcja ma swoją Izerę. Elektryk Togg podbija rynek

Autor. tccb.gov.tr

Turecki samochód elektryczny Togg zdobywa krajowy rynek, pobijając sprzedażą wyniki amerykańskich czy chińskich gigantów. Ankara ma coraz większe ambicje, aby marka stała się symbolem narodowej dumy i przemysłu.

Od kilku dni media rozpisują się na temat mało dotąd znanej, poza granicami swojego kraju, marki Togg, która coraz bardziej zyskuje popularność i śmielej puka do drzwi światowych rynków motoryzacyjnych. A to wszystko za sprawą swojego flagowego modelu elektrycznego SUV-a T10X, który w samej Turcji przebił pod względem sprzedaży tak uznane marki jak Tesla, BYD czy Kia.

Reklama

Togg – co to za marka?

Togg to skrót od Türkiye’nin Otomobili Girişim Grubu, czyli Turecka Grupa Przedsięwzięcia Motoryzacyjnego. W 2018 roku marka została powołana jako konsorcjum pięciu największych prywatnych firm w Turcji - Anadolu, BMC, Turkcell, Zorlu oraz TOBB. Od samego początku projekt ten był silnie wspierany przez turecki rząd, z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem na czele. Celem było stworzenie w pełni narodowej marki motoryzacyjnej, której konstrukcja i montaż odbywają się wyłącznie w Turcji.

Jak [opisuje Adam Michalski z Ośrodka Studiów Wschodnich](https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2025-07-09/elektromobilnosc-made-turkiye-turecki-sektor-motoryzacyjny-w ) (OSW), państwo udzieliło projektowi Togg wsparcia na wielu poziomach. Władze zaoferowały zachęty finansowe i logistyczne, takie jak zwolnienia z VAT, zwolnienie z ceł na import maszyn produkcyjnych, kredyty preferencyjne oraz gwarancję zakupu 30 tys. egzemplarzy przez instytucje publiczne. Dodatkowo, przekazano nieodpłatnie grunt pod budowę zakładu produkcyjnego w Gemlik, oddalonego o 130 km Stambułu. Całość inwestycji oszacowano na około 3,7 mld dolarów. Zgodnie z założeniami, zakład będzie dążyć do produkcji ok. 175 tys. pojazdów rocznie.

YouTube cover video

Oddany do użytku w 2022 roku zakład montażowy Gemlik, znajduje się obok fabryki baterii Siro – spółki joint venture pomiędzy turecką spółką a chińskim Farasis, gdzie wytwarza się akumulatory litowo-jonowe typu LFP do aut tej marki. Producent gwarantuje żywotność baterii do 1 mln kilometrów.

Reklama

Gamma modeli

Pierwszym modelem, który zjechał z taśmy montażowej, był SUV T10X, czyli w pełni elektryczny kompaktowy samochód oferowany w dwóch wersjach napędu: na tylną oś oraz na cztery koła. W zależności od konfiguracji auto oferuje zasięg od 314 do 523 kilometrów (WLTP). Produkcja seryjna rozpoczęła się na początku 2023 roku, a już w maju tego samego roku pierwsze egzemplarze trafiły do klientów.

Czytaj też

Turecki rynek zareagował na narodowy produkt. Sprzedaż wystrzeliła, a Togg T10X szybko stał się najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym w kraju. W pierwszej połowie 2025 roku sprzedano aż 17 101 egzemplarzy, co zapewniło Togg aż 20% udziału w rynku elektryków. Dla porównania, Tesla w tym samym okresie sprzedała 12 320 aut, BYD – 10 401, a KIA i MINI po około 5,5 tys. sztuk. Rok wcześniej, w tym samym okresie, sprzedaż Togg T10X wyniosła 13 021 pojazdów. Licząca 85 milionów mieszkańców Turcja generalnie ma ogromny potencjał rynkowy i już teraz znajduje się w pierwszej dziesiątce krajów Europy pod względem sprzedaży aut elektrycznych.

Jednak turecka marka nie zwalnia tempa i styczniu 2024 roku podczas targów CES w Las Vegas zaprezentowała drugi model w gammie. To sedan typu fastback o nazwie T10F. Auto zostało przyjęte z entuzjazmem dzięki nowoczesnej, aerodynamicznej sylwetce i zaawansowanej technologii. Od tego czasu nad projekt ten dopracowywano i niedawno w sieci pojawiło się zdjęcie przedstawiające jednego z szefów marki pozującego obok samochodu oraz prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana. „Niech T10F, który wkrótce pojawi się na drogach, służy naszemu krajowi i narodowi” – czytamy we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.

Według zapowiedzi samego prezydenta, od 2025 roku Togg rozpocznie eksport modelu T10X do krajów europejskich, a T10F zadebiutuje w tym samym czasie na rynku krajowym. Już rok później nowy model ma być dostępny także w Europie. W planach są także kolejne modele – coupe‑SUV, SUV segmentu B oraz minivan. Marka deklaruje, że do 2030 roku zamierza wprowadzić pięć różnych modeli i wyprodukować ponad milion pojazdów.

Jak czytamy na stronie producenta, wnętrze pojazdów również wyróżnia się nowoczesnością. Kabina T10X oferuje panoramiczny ekran dotykowy o przekątnej 29 cali, wsparcie dla łączności 5G, zaawansowane systemy wspomagające kierowcę oraz aktualizacje oprogramowania Over-the-Air (OTA). Warto podkreślić także fakt, że linia modeli Togg była opracowywana przy współpracy ze znanym włoskim studio Pininfarina, odpowiedzialnym również za polski samochód elektryczny Izera.

Reklama

Samochód elektryczny na każdą kieszeń?

Jak czytamy na stronie producenta, cena podstawowego modelu T10X zaczyna się od 1,44 mln lirów, czyli ok. 130 tys. zł. W zależności od wybranego wyposażenia może jednak sięgnąć nawet 180 tys. zł.

Autor. Togg

Choć na pierwszy rzut oka koszt ten nie wydaje się wygórowany jak na nowy samochód elektryczny, to jak zauważa Michalski, w rzeczywistości znacząco ogranicza dostępność pojazdu dla przeciętnego tureckiego konsumenta. Mimo że początkowo zapowiadano „elektryczny samochód dla ludu”, obecne ceny sytuują go raczej w segmencie premium.

Reklama

Turcy mają swoją Izerę. A my?

Tymczasem sytuacja w Polsce prezentuje się zgoła inaczej. Projekt rodzimego auta elektrycznego Izera praktycznie utknął w martwym punkcie a zapowiadanej na 2024 rok premiery do dziś nie powstał ani jeden egzemplarz. Z najnowszych informacji wynika, że ElectroMobility Poland (EMP) – spółka odpowiedzialna za realizację projektu, zmieniła kierunek działań. Zamiast budowy własnego samochodu, obecnie planowane jest stworzenie tzw. hubu elektromobilności w Jaworznie, czyli centrum montażowego dla zagranicznych producentów, głównie z Chin. Produkcja miałaby ruszyć dopiero w 2027 roku.

EMP wystąpiła z wnioskiem o 4,5 miliarda złotych z KPO, z czego 1,4 miliarda miałoby być przeznaczone na rozwój lokalnych dostawców i badania rozwojowe. Jak podkreślił prezes EMP Tomasz Kędzierski, celem jest utworzenie joint venture z chińskim partnerem, który miałby dostarczyć technologię i kompetencje produkcyjne, a Polska zapewni infrastrukturę i wsparcie polityczne. Plan zakłada szerokie zaangażowanie krajowych firm, stworzenie miejsc pracy i rozwój technologii w sektorze automotive.

Czytaj też

Pomimo obiecujących zapowiedzi, efekty nadal są skromne. Jak dotąd projekt pochłonął setki milionów złotych, nie pozostawiając po sobie nic prócz gruntów pod fabrykę i ambitnych planów. Tymczasem Turcy nie tylko już produkują, ale i sprzedają tysiące egzemplarzy swojego pojazdów, zyskując uznanie zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama