Reklama

Wiadomości

Tesla i Google bez wody, bo… Niemcy odchodzą od węgla [KOMENTARZ]

Fot. Pexels
Fot. Pexels

Problem związany z dostarczeniem wody do właśnie powstającej fabryki Tesli w Grünheide niedaleko Berlina ma charakter niekończącej się telenoweli. Kolejny jej odcinek rozpocznie się 11 lutego, kiedy to sąd we Frankfurcie nad Odrą rozstrzygnie skargę, wniesioną dwa lata temu przez organizacje działające na rzecz ochrony środowiska.

Cały problem polega na tym, że region, w którym położona jest Grünheide, jest terenem względnie suchym. Nowa fabryka amerykańskiego giganta branży elektromobilności będzie potrzebowała 1,2 mln metrów sześciennych wody rocznie. Ma ją dostarczyć regionalna firma Wasserwerk Eggersdorf. Landowe ministerstwo ochrony środowiska w Brandenburgii wyraziło pozwolenie na to, aby Wasserwerk Eggersdorf pozyskiwał dodatkową ilość wody. Natomiast organizacje ekologiczne uważają, że ministerstwo, wydając takie zezwolenie, nie uwzględniło w wystarczającym stopniu ochrony zasobów wodnych i środowiska naturalnego.

Tę ocenę potwierdza Stowarzyszenie Zakładów Wodnych (WSE), któremu podlega między innymi Wasserwerk Eggersdorf. Stowarzyszenie to udzieliło Wasserwerk Eggersdorf prawa do eksploatacji prawie czterech milionów metrów sześciennych wody rocznie. W tej puli nie zostały jednak uwzględnione potrzeby nowej na tym terenie fabryki samochodów elektrycznych. WSE już wielokrotnie zwracało uwagę na fakt, że w tym regionie nie ma wystarczająco dużo wody, aby móc zaspokoić potrzeby tej fabryki. Ewentualne zwiększenie wydobycia wody na tę skalę doprowadzi do zaburzenia systemu wodnego, co sprawi, że wody nie wystarczy nie tylko dla Tesli, lecz także dla gospodarstw domowych w całym regionie.

Czytaj też

Problemy z zaopatrzeniem w wodę miał też inny ważny dla wschodniej Brandenburgii projekt technologiczny. Chodzi o budowę centrum danych, które miało powstać na wschód od Berlina i było inwestycją amerykańskiego Googla. Chodzi tu nie tylko o wodę konieczną w produkcji i zużywaną przez załogę, jak to jest w przypadku Tesli. W przypadku datacenter duże ilości wody potrzebne są do chłodzenia serwerów, zwłaszcza latem. Aby zapobiec przegrzewaniu się komputerów, należy je schłodzić. Zwykle dzieje się to za pomocą powietrza, do chłodzenia którego używana jest zimna woda. W sezonie letnim jest ona dodatkowo chłodzona elektrycznie, co zwiększa zapotrzebowanie na prąd. Nic dziwnego, że duże centra danych nazywane są „pożeraczami prądu".

Jak podała regionalna stacja radiowo-telewizyjna rbb Google wycofał się w międzyczasie z inwestycji w Neuenhagen, właśnie z powodu braku wody. W tle pojawiło się także weto wyżej wymienionego WSE, które, podobnie jak w przypadku Tesli, stwierdziło, że w regionie nie ma wystarczająco dużo wody, aby mogła ona wystarczyć dla wszystkich.

Niemieccy eksperci uważają, że problemy z zasobami wody na terenie Brandenburgii są pokłosiem górnictwa odkrywkowego w Północnej Saksonii i południowej Brandenburgii. Ma to skutki nie tylko dla Brandenburgii, lecz także dla Berlina.

Czytaj też

Wydobycie odkrywkowe, które w Łużycach jest praktykowane od stuleci, paradoksalnie stabilizowało i współtworzyło system wodny tego regionu, wspomagając zaopatrzenie w wodę 3,7-milionowej stolicy Niemiec.

W wyniku prac górniczych do systemu trafiało około 10 metrów sześciennych wód gruntowych na sekundę. Trafiała ona do lokalnych rzek i strumyków oraz do Szprewy i jej dopływów zasilając zasoby wód gruntowych. Jednak znaczna część wody zatrzymywała się po drodze i stworzyła tereny podmokłe połączone niezliczonymi kanałami, takie jak Spreewald. To wszystko się kończy wraz ze stopniową likwidacją górnictwa odkrywkowego w Niemczech. Zamiast więc zasilać w wodę Brandenburgię i Berlin woda zostaje w brzydkich jeziorach poodkrywkowych i wyparowuje.

Aleksandra Fedorska

Reklama
Reklama

Komentarze