Reklama

Prezydent obetnie rachunki za prąd? Eksperci optymistyczni, choć z zastrzeżeniami

Autor. @prezydentpl/X.com

Obniżenie opłat dystrybucyjnych to najważniejszy element prezydenckiego programu, ale oznacza on prawdopodobnie kilka miliardów straty dla państwowych spółek energetycznych. A to one muszą finansować wieloletni program inwestycyjny – skomentował prezes Fundacji Instrat Michał Hetmański.

Eksperci rynku energii żywo reagują na zaprezentowany dziś prezydencki projekt ustawy, który ma obniżyć ceny energii aż o jedną trzecią. „Miecz do wycięcia obciążeń”, jak ujął to prezydent Karol Nawrocki, ma – najwyraźniej – dwa ostrza. Z jednej strony chwalona jest sama inicjatywa, „zdecydowane działanie”, a nawet zauważa się możliwość wprowadzenia proponowanych rozwiązań wcześniej. Z drugiej – o czym pisze Hetmański – należy zachować pewną ostrożność w przypadku obniżki opłat dystrybucyjnych.

Prezydentowi po drodze z Unią

Do tego wachlarza opinii warto dodać stwierdzenie Michała Lachmana, prezesa organizacji PORT PC, że prezydent w swoich propozycjach skorzystał z możliwości, jakie przed Polską stawia Bruksela. „To Komisja Europejska w pakiecie RePowerEU sprzed trzech lat proponowała możliwość obniżenia VAT-u na energię elektryczną w krajach wspólnoty. Należy pójść tą ścieżką” – stwierdził Lachman.

YouTube cover video

Jego zdaniem, jeśli w życie wejdzie obniżka VAT, pompy ciepła „znów będą mogły stanąć do uczciwej walki o użytkownika i ją wygrać”. Zgodnie z projektem, stawka VAT na energię elektryczną miałaby zostać znacznie obniżona – z 23 proc. obowiązujących obecnie do zaledwie 5 proc.

Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki (IZG), uważa, że „rozwiązanie, którego efektem będzie obniżenie cen prądu dla gospodarstw domowych, jest szansą na elektryfikację polskiej gospodarki. Powiem więcej, podobny ruch można było zaproponować w Polsce dużo wcześniej”. Jak podkreślił, tańsza energia dla użytkowników końcowych oznacza, że elektryfikacja ogrzewania i transportu zacznie się opłacać obywatelom. A przecież o to chodzi w transformacji.

Oczywiście, to jest dobry kierunek tylko wtedy, gdy pójdzie za tym szereg innych rozwiązań – poprawa wsparcia publicznego dla chcących dokonać termomodernizacji czy zmiany źródeł ciepła, dalsza dekarbonizacja energetyki oraz utrzymanie atrakcyjnych dofinansowań do samochodów elektrycznych czy rozwój sieci ładowarek, a nie coś przeciwnego.
Marcin Korolec, Instytut Zielonej Gospodarki

Zdaniem Korolca bardzo dobrym sygnałem jest propozycja obniżenia kosztów energii dla przemysłu. „Bo nie ma mowy o poprawie konkurencyjności polskiej gospodarki i wsparciu eksportu naszych towarów i technologii bez rozwiązania tego problemu” – napisał prezes IZG.

Reklama

Należy dodać gazu

Podobną opinię wyraził prezes Fundacji Instrat Michał Hetmański: „Nie ma lepszego sposobu na przygotowanie ludzi i firm do transformacji, niż tani prąd dla ludzi i przemysłu. Jestem zwolennikiem twardych i zdecydowanych działań, w tym zaproponowanych przez Kancelarię Prezydenta. Oprócz czekającej nas reformy przepisów dot. budowy i lokalizacji farm wiatrowych musimy również spojrzeć na rachunki zwykłych ludzi i firm, bo tu jest potencjał na obniżki”.

Hetmański z Instratu, który wskazywał niedawno na to, że – pomimo ogłoszonego przez obecny rząd „zwycięstwa” w sprawie EU ETS 2, to PiS robił więcej na rzecz przygotowania Polski do wdrożenia tego systemu – uważa również, że teraz tym bardziej należy „dodać gazu”. Co to oznacza? Zakup „tysięcy pomp ciepła i aut elektrycznych każdego roku”.

Te najbardziej przyjazne dla klimatu technologie zostały wyhamowane przez obecny rząd, który skąpi środków na ich współfinansowanie. Żeby mogły się rozwijać rynkowo, bez wsparcia rządu, prąd musi być istotnie tańszy od gazu czy benzyny i diesla. To tańszy i bardziej efektywny sposób transformacji budynków i transportu, a dotacje powinny wspierać tylko wybranych, a nie najbogatszych. Dlatego pozytywnie oceniam propozycję zwrócenia dochodów z ETS do klientów coraz bardziej zielonej energii elektrycznej.
Michał Hetmański, Instrat

Prezydencki projekt zakłada ograniczenie istniejących systemów wsparcia z zielonymi, niebieskimi i białymi certyfikatami. Zielone potwierdzają wyprodukowanie energii z OZE, ale finansują już dawno spłacone inwestycje, które już dawno się zwróciły swoim właścicielom – przekazał Instrat.

Jak dodał Hetmański, „źródła OZE mogą się rozwijać bez systemu zielonych certyfikatów, które finansują dziś kosztem polskiego przemysłu stare i dawno spłacone najstarsze elektrownie wiatrowe”. Zgodnie z prezydenckim projektem, z rachunków za energię mają zostać wycięte (mieczem) takie pozycje jak opłaty przejściowa, kogeneracyjna, mocowa i OZE. Ta ostatnia stanowi co prawda mniej niż 1 proc. całego rachunku za energię, ale „ziarnko do ziarnka”…

Reklama

Ostrożnie z tymi obniżkami

Jednak żeby nie było aż tak pięknie Hetmański stwierdził również: „Obniżenie opłat dystrybucyjnych, to najważniejszy chyba element programu, ale tu trzeba być bardzo ostrożnym, bo to oznacza prawdopodobnie kilka miliardów straty dla giełdowych, państwowych spółek energetycznych, które muszą niezależnie od transformacji finansować wieloletni i wielomiliardowy program inwestycyjny. Trzeba ocenić ile z tego mogą pokryć same, a ile może musiałby dołożyć im budżet państwa lub unijny podatnik”.

Ceny prądu w Polsce w pierwszej połowie 2025 r. były jednymi z najszybciej rosnących w całej UE. Wyrażone według standardu siły nabywczej również były jednymi z najwyższych. Naszą energetykę trawią liczne problemy – w tym opieranie się na węglu, którego koszty wydobycia wciąż rosną. I wydaje się, że nie ma sposobu na ucieczkę przed trwale wysokimi cenami energii w Polsce.

Czytaj też

Prezydent Karol Nawrocki jeszcze w czasie kampanii wyborczej zapowiadał, że doprowadzi do ich obniżki – w ciągu 100 dni od objęcia urzędu. Termin ten mija 14 listopada. Mimo wszystko warto zauważyć, że prezydent ostatecznie zaprezentował przynajmniej projekt. A kwestia cen prądu w Polsce nie opuszcza nagłówków, pozostając tematem, która jest przez obywateli odczuwalny bardzo bezpośrednio. I emocjonuje. Tym samym może być również ważnym elementem walki politycznej – jeżeli ma się jakiś pomysł na to, jak go wykorzystać na swoją korzyść.

Reklama

Komentarze

    Reklama