Reklama

Materiały wybuchowe wwiezione do Polski. ABW zatrzymała domniemanego agenta GRU

aby
Autor. Służby specjalne/gov.pl

Ledwo co rosyjskie media ostrzegały przed możliwym atakiem na polską infrastrukturę, a, jak się okazuje, ABW zatrzymała domniemanego kuriera rosyjskiego wywiadu GRU, który wwiózł do Polski materiał wybuchowy o łącznej mocy odpowiadającej wybuchowi 2,8 kg trotylu.

Zatrzymanemu grozi dożywocie – przekazała Gazeta Wyborcza, która dotarła do tych informacji. Sama operacja rosyjskiego wywiadu miała być prowadzona na terenie Litwy, Polski i Niemiec.

Przygotowanie do aktów terroru

Jedna z wersji zakłada, że rosyjski wywiad wojskowy GRU szykował akty terroru z użyciem dronów i puszek, w których zamiast kukurydzy był silny materiał wybuchowy” - mówią informatorzy gazety związani z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Prokuraturą Krajową, jak poinformowała PAP.

YouTube cover video

Z ustaleń gazety wynika, że GRU wwiozło do Polski dwie niepozorne puszki, jakie można znaleźć w sklepach spożywczych. „Etykieta sugeruje, że w środku jest konserwowa kukurydza, ale w rzeczywistości w obu puszkach może znajdować się materiał wybuchowy o łącznej mocy odpowiadającej wybuchowi 2,8 kg trotylu” – czytamy. Jak dodaje dziennik, ten sam materiał służby odnalazły w identycznych puszkach wykopanych na cmentarzu na Litwie.

Według ustaleń zatrzymany przez ABW Władysław G. miał przewozić puszki z materiałami wybuchowymi, a także części do dronów i karty SIM między Litwą, Polską i Niemcami. Informację o zatrzymaniu w tej sprawie potwierdził później rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Ze względu na korelację czasową, trudno jest nie odnieść wrażenia, że wykryte działania mogły mieć związek z rosyjskimi zapowiedziami ataków na infrastrukturę krytyczną w Polsce.

Reklama

Tajemniczy „incydent" w Szczecinie

Z kolei na konferencji w Kopenhadze podczas szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej premier Donald Tusk przekazał, że doszło do „incydentu w pobliżu portu w Szczecinie” i było to związane z „rosyjskimi jednostkami”. Premier nie wyjaśnił nic więcej w tej sprawie, jednak dodał, że do „nowych incydentów” dochodzi na Morzy Bałtyckim niemal codziennie.

Atak lub prowokacja z udziałem dronów była najbardziej spektakularna, jeśli chodzi o stronę polską. Ale tak naprawdę mamy podobne prowokacje również każdego dnia na naszej granicy z Białorusią” – przekazał.

Jak opisywaliśmy na łamach E24, ISW przekazała w niedawnym raporcie, że rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) „bezpodstawnie stwierdziła, że Ukraina przygotowuje się do przeprowadzenia ataku pod fałszywą flagą na kluczową infrastrukturę polską”. Miałoby to na celu „podsycenie antyrosyjskich nastrojów w Polce, eskalację wojny i skłonienie krajów europejskich do interwencji w wojnie po stronie Ukrainy”. Oceniono, że „Kreml mógł nakazać SWR wydanie tego oświadczenia, aby uniknąć odpowiedzialności za ewentualną przyszłą rosyjską i białoruską operację sabotażową przeciwko Polsce”.

Reklama

Trwa wojna hybrydowa

Zdaniem premiera Tuska „Jesteśmy również celem rosyjskiej agresji nie tylko w kontekście narzędzi hybrydowych, ale także jeśli chodzi o cele polityczne, intencje”. Jak podkreślił, cały Zachód jest zagrożony, a agresja na Ukrainę to dopiero pierwszy etap tego nowego podejścia.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas konferencji w Gdańsku był pytany m.in. o opisane powyżej ostrzeżenie amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną. Operacja typu „fałszywa flaga” to jest standard w działalności rosyjskich służb specjalnych – powiedział Sikorski, dodając, że takiej możliwości „nigdy nie można wykluczyć”.

Czytaj też

W wyniku ataku na centrum Marywilska zamknąłem konsulat rosyjski w Krakowie. Jeżeli potwierdzi się, że Rosja nie zaprzestała tych form wojny hybrydowej przeciwko Polsce i Zachodowi, będę podejmował dalsze decyzje – powiedział Sikorski, odnosząc się do doniesień o możliwych planach m.in. aktów terroru ze strony rosyjskiego wywiadu

K.Ł./PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama