Elektroenergetyka
Morawiecki: zielona transformacja nie może osłabiać bezpieczeństwa UE
Zielona transformacja nie może odbywać się kosztem bezpieczeństwa europejskiego, które może wymagać nawet tymczasowego powrotu do tradycyjnych źródeł energii, jak węgiel - przekonuje premier Mateusz Morawiecki w artykule opublikowanym w poniedziałek w „Financial Times”.
"Brutalny atak Rosji na Ukrainę położył się cieniem na marzeniach setek milionów Europejczyków o budowaniu bezpiecznej i dostatniej przyszłości w oparciu o zrównoważony i sprawiedliwy rozwój. Odzyskanie stabilności i zapewnienie godnych warunków życia mieszkańcom Europy wymaga obecnie porzucenia pewnych ważnych założeń, zwłaszcza w zakresie polityki energetycznej" - napisał szef polskiego rządu.
Jak dodał, jesteśmy świadkami tworzenia się nowego porządku energetycznego zarówno w Europie, jak i na świecie, a w tym nowym porządku trzeba wyważyć wiele różnych interesów.
"Chcieliśmy tanich surowców, wolności od dyktatury, czystej energii i społecznie inkluzywnego wzrostu gospodarczego. Ale po rosyjskiej inwazji na Ukrainę mamy zamiast tego coraz droższe surowce, uzależnienie od zbrodniczego reżimu, niestabilność i rosnące ubóstwo energetyczne. Inflacja w ogóle, a gwałtowny wzrost cen energii w szczególności, to bezpośrednie skutki rosyjskiej agresji" - podkreślił Morawiecki.
Jak zwrócił uwagę, do niedawna polityka energetyczna UE zajmowała się wyłącznie zmianami klimatycznymi, ale dziś inne kraje członkowskie zgadzają się z Polską, która od dawna podkreśla konieczność dywersyfikacji źródeł energii, tworzenia rezerw gazu i odzwyczajania się od rosyjskich paliw kopalnych. Premier wskazał, że obok ochrony klimatu teraz najważniejsze jest bezpieczeństwo energetyczne państw i to przesłanie przekazał innym przywódcom UE w imieniu wszystkich Polaków i Europejczyków zatroskanych o przyszłość.
"Sektor energetyczny musi być rozumiany w szerszym kontekście, a kwestia bezpieczeństwa musi mieć priorytet. Polska uznaje znaczenie walki ze zmianami klimatu. Musimy jednak zrobić wszystko, aby wirus neoimperializmu nie rozwijał się na naszym podwórku. Pozostawiony bez kontroli będzie zagrażał całemu naszemu kontynentowi" - pisze Morawiecki.
Czytaj też
Zwrócił uwagę, że szantaż energetyczny Władimira Putina i wojna na Ukrainie przyczyniają się do znacznego wzrostu cen energii elektrycznej i znacznego wzrostu inflacji, a Europa ma przed sobą bardzo ważną lekcję do odrobienia. Wskazał, że należy drastycznie obniżyć koszty uprawnień do emisji CO2, które są decydującym czynnikiem cen energii, a które w ostatnich latach znacząco wzrosły. Jak zauważył, pięć lat temu koszt emisji jednej tony dwutlenku węgla wynosił znacznie poniżej 10 euro, podczas gdy obecnie jest to 80-100 euro, a tak wysokie koszty utrudniają przedsiębiorstwom produkcyjnym inwestowanie w rozwój nowych technologii ekologicznych, takich jak energia odnawialna czy wodór.
Morawiecki argumentuje, że obecny system handlu emisjami (ETS) zamiast stymulować rozwój zielonej energii, napędza inflację i zagraża milionom obywateli ubóstwem paliwowym. Premier przypomina, że polski rząd od dawna apeluje o zmiany, które zablokują sztuczne wzrosty cen energii napędzane przez spekulantów finansowych, a on sam na kilku szczytach Rady Europejskiej przekonywał, że trzeba położyć kres takim spekulacjom.
"Ta presja się opłaciła. Dziś wygląda na to, że nasze propozycje zostaną wdrożone" - zauważył. "Ale to dopiero pierwszy krok. Nie wystarczy wykluczyć instytucje finansowe z handlu w ramach unijnego systemu ETS. System ETS musi być ustabilizowany na znacznie niższym poziomie. Musimy wprowadzić mechanizm, który na stałe ustabilizuje ich ceny, co znacznie ułatwi planowanie nowych inwestycji" - podkreślił Morawiecki.
Wyjaśnił, że kolejnym krokiem jest rewizja planów rozszerzenia systemu ETS na inne sektory gospodarki, ale choć to już jest duży krok, jednak w obecnej trudnej sytuacji trzeba zrobić jeszcze więcej. Poinformował, że polska propozycja zakłada zamrożenie ceny uprawnień do emisji CO2 na poziomie 30 euro na co najmniej rok, z możliwością przedłużenia o dwa.
"Jeśli pozwolimy na gwałtowny wzrost cen usług, będziemy dolewać paliwa do inflacyjnego ognia. W samym środku kryzysu energetycznego mogłoby to doprowadzić do zubożenia całych grup społecznych, zaostrzając poczucie niepokoju" - przekonuje Morawiecki.
"UE musi przyznać, że jeśli nie zrobi kroku we właściwym kierunku, może całkowicie skompromitować swoją politykę energetyczną. Zielona transformacja nie może odbywać się kosztem podstawowego bezpieczeństwa. A jeśli sytuacja nas do tego zmusi, to nie możemy się wahać przed tymczasowym powrotem do tradycyjnych źródeł energii. Nawet jeśli krótkotrwały powrót do węgla oznacza odłożenie w czasie naszych ambitnych celów klimatycznych, to może być warunkiem koniecznym utrzymania silnej wspólnoty europejskiej, zdolnej do przeciwstawienia się Rosji i wsparcia Ukrainy" - konkluduje szef polskiego rządu.