Analizy i komentarze
„Węglowa pomoc” z Polski dla Ukrainy w powijakach. Resorty unikają pomysłu Tuska jak ognia
Pisz Pan na Berdyczów – to chyba najlepsze podsumowanie odpowiedzi resortów i Kancelarii Premiera na pytania Energetyki24 w sprawie zapowiadanej przez Donalda Tuska zimowej, energetycznej pomocy z Polski dla Ukrainy. Tym samym potwierdziły się nasze informacje sprzed miesięcy – premier zaskoczył ministerstwa pomysłem z konferencji i nadal nikt nic nie wie. A o „zawieszaniu ETS” jest cicho, jak makiem zasiał.
– Pracujemy nad spalaniem polskiego węgla bez opłat za emisje. Prąd wytworzony przez polskie elektrownie z tego węgla chcemy, za europejskie pieniądze, przesłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę. To częściowo pomoże Ukrainie przetrwać zimę – to słowa premiera Donalda Tuska z 8 lipca, wypowiedziane w trakcie wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Minęły ponad dwa miesiące od tych deklaracji i poza wydawaniem kolejnych zapowiedzi, polski rząd nie zrobił nic więcej.
Sam pomysł, jego teoretyczne założenia, jakoś się bronią. O wiele gorzej jest z praktyką. O zwalnianiu z opłat ETS dla eksportowanej na Ukrainę części energii elektrycznej wyprodukowanej przez elektrownie węglowe i wątpliwościach w tej sprawie przeczytasz w tekście: Zawieszenie ETS bez zawieszenia ETS. Tak Tusk chce pomóc Ukrainie. Mimo tego, że upłynęło już trochę czasu, to ten materiał jest aktualny – strona polska nie wskazała żadnych konkretów.
KPRM nie odpowiada, MKiŚ przekierowuje, MP pokazuje odpowiedź na interpelację
Energetyka24 zapytała Kancelarię Prezesa Rady Ministrów o prace nad tym rozwiązaniem – w końcu to premier ogłosił zimowy, ratunkowy eksport dla Ukrainy. KPRM nie odpowiedziało, za to – najpewniej – przekierowało pytania do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Resort przekazał nam jedynie, że… właściwym adresatem pytań w tej sprawie jest Ministerstwo Przemysłu.
Po ponowieniu pytań MP zapewniło, że rozmowy trwają, a resort postara się w „najbliższym czasie” poinformować o szczegółach. Jedyne, konkretne informacje to te z odpowiedzi ministerki Marzeny Czarneckiej na interpelację posła PiS Marcina Porzucka ws. „spalania węgla na potrzeby produkcji prądu dla Ukrainy”. Interpelacja jest ogólnodostępna, a resort przesłał ją w odpowiedzi na pytania redakcji.
„Prowadzone są wstępne analizy i rozmowy dotyczące zastosowania technicznych oraz operacyjnych środków, które mogłyby zwiększyć dostawy energii elektrycznej na Ukrainę w perspektywie nadchodzącej zimy” – to fragment interpelacji i stanowisko z połowy sierpnia. Nie ma tam nic, co wskazywałoby na to, że jest w ogóle jakiś pomysł na zrealizowanie zapowiedzi premiera, a Marzena Czarnecka w tej odpowiedzi nie wspomina choćby o tym, jak „zdjąć” opłatę ETS z wyprodukowanego w Polsce prądu dla Ukrainy.
Oczywiście, to skomplikowane przedsięwzięcie, wymagające koordynacji z kilkoma państwami, operatorami europejskich sieci (zrzeszonymi w ENTSO-E). Inaczej przedstawiają się możliwości eksportowe tylko Polski (to ok. 500 MW), a inaczej Polski z uwzględnieniem wykorzystania sąsiednich państw (na wspólnym profilu synchronicznym) jako „mostów” do przesyłania energii elektrycznej dalej. Wówczas można mówić nawet o około 1700 MW (moc maksymalna dostaw) dla Ukrainy.
Jak pisaliśmy, propozycje Tuska były nieznane Komisji Europejskiej. Ta twierdziła, że UE zależy na zwiększaniu technicznych zdolności istniejących połączeń elektroenergetycznych, a nie powiększaniu generacji i wysyłce energii elektrycznej do Ukrainy. Nikt z rządu miał nie kontaktować się z KE przed i kilka dni po konferencji.
Lakoniczna odpowiedź MP, a także brak głosu ze strony KPRM, nie oznacza wyłącznie tego, że pomysł wciąż jest w powijakach. Potwierdza się więc to, co napisaliśmy w lipcu – Donald Tusk tym wystąpieniem był jak zima dla polskich drogowców i zaskoczył nawet członków własnego rządu. W ministerstwach, które mogły zająć się tym tematem, zapanowała konsternacja, bo nikt o tym pomyśle nie wiedział. Teraz pozostaje robienie dobrej miny do złej gry, a musi to robić resort przemysłu.
Ukraina rozmawia o imporcie zimą, ale w zupełnie innym kontekście
W trakcie niedawnego spotkania Hermana Hałuszczenki ministra energii Ukrainy, z mediami z Europy, Energetyka24 zapytała go właśnie o ten wątek. Jak zapewnił polityk, trwają rozmowy z ENTSO-E, ale mówił o zwiększeniu limitu importowego i podniesienie go ze wspomnianych 1700 MW. Pozwoliłoby to na większy eksport awaryjny z UE do Ukrainy, gdyby zimą wystąpiła taka konieczność. Jego słowa potwierdzają też to, co pisała KE i co opisuje naokoło w odpowiedzi na interpelację Czarnecka – że to możliwości eksportowe są kluczowe, aby w razie potrzeby szybko i zdecydowanie wesprzeć Ukrainę. O tym, co by zapewniło tę moc i jak zostałoby rozliczone (czy z ETS, czy bez) – ponownie nie ma ani słowa.
– Mamy propozycję od Polski ws. importu, rozmawiamy na ten temat – zapewnił bardzo ogólnie Hałuszczenko.
Po ponad dwóch miesiącach moglibyśmy wiedzieć więcej, a pojawiające się ogólniki tylko nasilają podejrzenia, że atrakcyjność „pomysłu z konferencji” skończyła się w momencie zakończenia spotkania prezydenta Ukrainy i polskiego premiera. A samo rozwiązanie raczej nigdy nie wypłynie na szersze wody. Zwłaszcza że nie ma chętnych do pilotowania tego tematu.