Reklama

Analizy i komentarze

Prosimy się o kłopoty z Brukselą. KE już wzięła pod lupę Rumunię, a UOKiK poucza MKiŚ

Autor. MKiŚ / gov.pl

Projekt ws. maksymalnych cen energii właśnie napotkał swoją górę lodową – unijne przepisy. Z informacji zebranych przez Energetykę24 wynika, że Komisja Europejska przygląda się podobnym mechanizmom w Rumunii. Jak mówią eksperci, zaproponowane przez MKiŚ przepisy stoją w sprzeczności z unijnymi. Wszystko rozbija się o to, co zostanie uznane za niedozwoloną pomoc państwową. Ostatecznie z maksymalnych cen nie skorzystają najpewniej małe i średnie przedsiębiorstwa.

Projekt resortu klimatu dotyczący wprowadzenia bonu energetycznego i utrzymania cen maksymalnych energii na II połowę 2024 r. napotyka na kolejne przeszkody. Krytyczne stanowisko wobec niektórych propozycji zajęło już Ministerstwo Aktywów Państwowych, a swoje trzy grosze dołożyło właśnie Ministerstwo Finansów. Resort w opinii do projektu wytyka MKiŚ, że niedoszacowało m.in. kosztów mrożenia cen na poziomie 500 zł/MWh lub 693 zł/MWh (a właściwie – rekompensat dla przedsiębiorstw za ustanowienie cen maksymalnych). Luka według MF sięga 1,8 mld zł, więc całkowity koszt interwencji wyniesie nie 6,3 mld, a 8,1 mld zł.

Wygląda jednak na to, że problemy z innymi ministerstwami (a jeszcze głosu nie zabrało Ministerstwo Przemysłu) może być najmniejszym zmartwieniem resortu klimatu, bo sprawą może zainteresować się Komisja Europejska. Na taką możliwość zwracała uwagę kilka dni temu Konfederacja Lewiatan – proponowane przez MKiŚ przepisy mogą być niezgodne z unijnym prawem. Jednocześnie organizacja skrytykowała brak konsultacji publicznych projektu – choć nowa władza wielokrotnie zapewniała, że nie będzie pomijać tego elementu prac nad ustawami. Czasu na nie było dużo, kończy się kwiecień, tymczasem aktualna ochrona odbiorców energii potrwa do 30 czerwca 2024 r.

Reklama

Bruksela już przygląda się mrożeniu cen energii, ale w Rumunii

Wszystko rozbija się o maksymalne/zamrożone ceny energii. Do momentu publikacji projektu resort klimatu stał na stanowisku, że od 1 lipca wystarczy wprowadzić bony energetyczne dla gospodarstw domowych, które mogą mieć problemy z opłaceniem rachunków po „uwolnieniu” cen. Nieoczekiwanie zdanie zmieniono i z zamrożonych cen, mają skorzystać wszyscy odbiorcy energii elektrycznej, ale i małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP). Właśnie przy MŚP zaczynają się schody.

Unijne przepisy dopuszczały podobne interwencje do 31 grudnia 2023 r., a poluzowano je tylko ze względu na kryzys energetyczny i szalejące ceny. Teraz sytuacja się unormowała i co do zasady – UE oczekuje, że państwa członkowskie zaczną rezygnować z części mechanizmów osłonowych. UE nie widzi nic złego w dotowaniu mniej zamożnych gospodarstw domowych, ale już daleko idąca interwencja na rynku energii to zbyt wiele, zwłaszcza jeśli KE uzna takie działania za niedozwoloną pomoc publiczną.

Reklama

Przepisy z dyrektywy w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej są natomiast nieprecyzyjne: w art. 5 zapisano, że interwencje publiczne w zakresie ustalania cen za dostawy energii elektrycznej „nie mogą wykraczać poza to, co jest konieczne do osiągnięcia ogólnego interesu gospodarczego” czy „nie mogą pociągać za sobą dodatkowych kosztów dyskryminujących uczestników rynku”. Granica jest więc płynna i wiele zależy od interpretacji.

Czy KE zainteresuje się Polską? Nie można tego wykluczyć, choćby dlatego, że już przygląda się Rumunii. Bukareszt przedłużył podobne mechanizmy dla maksymalnych cen energii aż do końca I kwartału 2025 r.

„Komisja przygląda się tej sprawie i jest w kontakcie z rumuńskimi władzami, aby lepiej zrozumieć system tam wdrożony. Zgodnie z ogólną zasadą, interwencje cenowe państw członkowskich muszą być zgodne z zasadami rynku energii UE” – przekazało biuro prasowe KE w odpowiedzi na pytania Energetyki24.

Reklama

Prosimy się o interwencję Brukseli. Tak sądzi m.in. UOKiK

Paulina Grądzik, ekspertka ds. energetyki i legislacji w Konfederacji Lewiatan (autorka wspomnianego wcześniej stanowiska) również jest zdania, że zaproponowane w projekcie rozwiązania mogą zostać uznane za pomoc publiczną lub inną formę pomocy państwa. – Administracyjne, odgórne regulowanie cen dla poszczególnych grup odbiorców może stanowić nieuprawnioną interwencję państwa, co stoi w sprzeczności z przepisami unijnymi i kontynuowanym od lat kierunkiem rozwoju wspólnego unijnego rynku energii, który na przestrzeni lat był coraz bardziej liberalizowany – mówi.

– Tego rodzaju interwencja w kształtowanie cen energii może prowadzić do sporu z Unią Europejską co do przestrzegania zasady konkurencji oraz liberalizacji rynku energii. Działania Polski mogą stać się przedmiotem postępowania przed Komisją Europejską oraz spowodować zgłaszanie roszczeń odszkodowawczych wobec Skarbu Państwa przez podmioty objęte regulacją naruszającą porządek prawny Unii Europejskiej – dodaje ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Podkreśla jednocześnie, że cel przedłużenia zamrożenia cen energii elektrycznej w Polsce jest zrozumiały z perspektywy społecznej, ale przedłużanie mechanizmu, który wprowadzono wyłącznie na czas kryzysu energetycznego, nie rozwiązuje problemu systemowego. – W pierwszej kolejności należałoby zmodyfikować istniejące już mechanizmy wsparcia odbiorców, jak np. dodatek energetyczny, który wymaga wielu zmian, spełnia on jednak podobną funkcję, jak projektowany bon energetyczny oraz inne narzędzia, które pomogą obniżyć wydatki na energię ponoszone przez odbiorców wrażliwych – podsumowuje Grądzik.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska w odpowiedzi na pytania Energetyki24 w tej sprawie nie zajęło zdecydowanego stanowiska. „Decyzja w sprawie ostatecznego kształtu ustawy o bonie energetycznym będzie podjęta przez Radę Ministrów do końca tego miesiąca. Proponowane rozwiązania są obecnie wszechstronnie analizowane. Projekt został przekazany do zaopiniowania przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (organ odpowiedzialny za kwestie pomocy publicznej)” – przekazał nam resort klimatu.

Odpowiedź z UOKiK właśnie nadeszła. 24 kwietnia w Rządowym Centrum Legislacji opublikowano stanowisko prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego i jest ona klarowna: nie ma unijnej podstawy, która pozwoliłaby na zamrożenie cen dla mikro, małych i średnich przedsiębiorców (MŚP).

„Obecnie nie ma unijnej podstawy prawnej umożliwiającej państwom członkowskim zastosowanie, z pominięciem przepisów o pomocy publicznej, projektowanego utrzymania obniżonych cen energii elektrycznej dla MŚP” – czytamy w stanowisku prezesa UOKiK.

Powyższe oznacza ni mniej, ni więcej, że jeśli nowy rząd nie będzie chciał wejść na tor kolizyjny z Komisją Europejską, najpewniej projekt dotyczący cen energii czekają jeszcze niemałe poprawki. A sektor MŚP nie skorzysta z maksymalnych cen za energię elektryczną.

Reklama

Komentarze

    Reklama