Analizy i komentarze
„Luki, chaos i brak koncepcji". Niemiecka NIK miażdży politykę energetyczną Berlina
Federalny Trybunał Obrachunkowy wziął pod lupę niemiecką transformację energetyczną znaną jako Energiewende. Wynik kontroli nie zostawia suchej nitki na koalicyjnym rządzie, a ambitne cele niemieckiej polityki klimatycznej wprost opisuje jako chaotyczne i niemożliwe do zrealizowania w tym tempie.
Pokrycie co najmniej 80% zużycia energii brutto z OZE do roku 2030 – to tylko jedno ze sztandarowych założeń rządu, które w zderzeniu z rzeczywistością pozostanie jedynie ambitnym celem na papierze przy obecnym tempie realizacji. Federalny Trybunał Obrachunkowy (FTO), odpowiednik polskiej Najwyższej Izby Kontroli, poddał kontroli proces wdrażania rządowej polityki klimatycznej, a wyniki przeprowadzonego audytu mogą być wręcz druzgoczące dla Berlina. Warto podkreślić, że krytyczne uwagi w raporcie nie są wymierzone w napędzany decyzją polityczną proces odejścia od energetyki jądrowej, lecz dotyczą jedynie wykonywanej polityki energetycznej przez rząd Olafa Scholza i jej postępów.
Audytorzy przyjrzeli się m.in. rozwojowi rynku energii elektrycznej i skontrolowali rozwój sektora OZE oraz sieci elektroenergetycznych. Wnioski? „Rząd federalny ma opóźnienia w rozbudowie odnawialnych źródeł energii i sieci elektroenergetycznych, a także w budowaniu mocy rezerwowych. Ponadto istnieją luki w wiedzy na temat wpływu transformacji na środowisko i brak koncepcji przeciwdziałania wysokim cenom energii elektrycznej” – stwierdził prezes Federalnego Trybunału Obrachunkowego Kay Scheller, publikując 58-stronicowy raport. Podkreślił także, że bezpieczeństwo krajowych dostaw jest zagrożone, energia elektryczna jest za droga a rząd nie jest w stanie kompleksowo ocenić wpływu transformacji na środowisko.
Czytaj też
Produkcja energii elektrycznej z fotowoltaiki i wiatru podlega także wahaniom, co może prowadzić do luk w dostawach. W opinii ekspertów kluczowe znaczenie ma dodanie do 2030 r. wystarczających, kontrolowanych mocy rezerwowych. Lecz zaprezentowana niedawno przez ministerstwo gospodarki strategia dotycząca elektrowni rezerwowych nie odpowiada perspektywom zapotrzebowania. „10 GW przewidzianych elektrowni gazowych nie wystarczy” – czytamy w raporcie FTO.
Jesteśmy obecnie siedem lat i sześć tysięcy kilometrów do tyłu w rozbudowie sieci
Kay Scheller, prezes FTO, cytowany przez Tagesspiel.
Czytaj też
Koszty Enenrgiewende są znacznie zaniżone
Przechodząc do finansowej części audytu, Scheller przestrzegł przed rosnącymi kosztami transformacji. W raporcie wskazano, że sama rozbudowa sieci elektroenergetycznych do 2045 r. ma wynieść ponad 460 miliardów euro (ponad 4 razy więcej niż w okresie 2007-2023 r.) z naciskiem na rozwój OZE. Jednak przystępność cenowa dostaw energii do tego czasu może stać się problemem, co skutecznie odstraszy inwestorów oraz będzie problemem dla gospodarstw domowych. „Niskie koszty produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych – wbrew temu, co pokazuje ministerstwo gospodarki – w żadnym wypadku nie gwarantują opłacalnych dostaw energii elektrycznej” – czytamy w raporcie.
Co więcej, ministerstwo gospodarki nie uwzględniło w swoich kalkulacjach kosztów systemowych, czyli mechanizmów sieciowych stanowiących jeden z najdroższych składników sieci opartej na OZE. Resort usprawiedliwiał to tym, że rosnące koszty systemu są równoważone oszczędnościami na paliwach kopalnych.
Czytaj też
Audyt Energiewende odbił się szerokim echem wśród polityków i opinii publicznej. Nie brakuje apeli do Roberta Habecka o natychmiastową zmianę kursu polityki klimatycznej RFN. W rozmowie z Tagesspiegel Jens Spahn, wiceprzewodniczący CDU zauważa, że sam rozwój źródeł odnawialnych to za mało, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię i wezwał do ponownego uruchomienia energetyki jądrowej.
Nie brakuje też krytyki w samym obozie rządzącym. Michael Kruse, ekspert ds. polityki energetycznej grupy parlamentarnej FDP stwierdził, że jednostronna ekspansja odnawialnych źródeł energii Habecka prowadzi system elektroenergetyczny w ślepy zaułek. „Lista niedociągnięć (…) jest długa i jasno pokazuje, że polityka energetyczna w powinna koncentrować się na inteligencji systemu, a nie na ślepej ilości energii, jak to miało miejsce do tej pory” – czytamy w nadesłanym komunikacie prasowym. Kruse dodaje, że polityka ministra gospodarki wydaje się pozbawiona rozsądku, ponieważ stawia na kosztowną ekspansję energetyki słonecznej z pominięciem sektora magazynowania, co w konsekwencji będzie coraz większym obciążeniem dla sieci.