47. Forum Ekonomiczne w Davos otwarło przemówienie chińskiego prezydenta Xi Jinpinga. Będzie ono zapewne jednym z najbardziej komentowanych wystąpień polityków w nadchodzącym czasie. Jinping, wiedząc, że znajduje się w miejscu gdzie przez krótką chwilę bije biznesowe serce świata, bardzo mocno podkreślił, że „jeżeli globalizacja zostanie odrzucona, a poszczególne państwa zaczną blokować międzynarodową wymianę gospodarczą to z takiej wojny handlowej nikt nie wyjdzie zwycięsko”. Adresatem tych słów był głównie amerykański prezydent-elekt Donald Trump, który, w równie stanowczy sposób wypowiadał się o konieczności wprowadzanie rozwiązań „chroniących amerykański rynek przez krajami takimi jak Meksyk czy Chiny”.
Dyplomacja to sztuka kreowania rzeczywistości politycznej. Rzadko sięga się w niej po określenia takie jak „wojna handlowa” i to w kontekście działań związanych z globalnym hegemonem. Xi Jinping użył go jednak świadomie ponieważ musi stać na straży „chińskiego modelu globalizacji” (cudzysłów wynika z prostej przyczyny – jest otwarty dla wszystkich oprócz Stanów Zjednoczonych i Japonii). De facto opiera się on na ekspansji gospodarczej Państwa Środka realizowanej poprzez zachęty inwestycyjne i relacje bilateralne, nad którymi czasem" rozciąga się" luźne hasło takie jak Jedwabny Szlak. W rzeczywistości takie inicjatywy bardzo różnią się od rozwiązań z Bretton Woods, na których oparto „gospodarczy puls” Zachodu tworząc np. Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Jak słusznie zauważa Marcin Kaczmarski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, w swojej analizie pt. Jedwabna Globalizacja: Chiny ze względu na swoją historię nie znają pojęcia regionu, przez co dostosowują politykę zagraniczną do znanego sobie kulturowego wzoru relacji centrum (dwór cesarski)-peryferie. W pewnym sensie to model –tak jak przed wiekami- oparty na płaceniu trybutu. W jaki sposób to rozumieć i dlaczego to tak ważne dla Polski?
Współczesnym „trybutem”, który jest warunkiem koniecznym do sięgnięcia po chiński kapitał jest wpuszczanie firm z Państwa Środka w newralgiczne obszary własnej gospodarki. W doskonały sposób zjawisko to oparte na przejmowaniu przez Chińczyków infrastruktury przesyłającej energię elektryczną w krajach Zachodu, choć nie tylko, opisał w swoim komentarzu na łamach Energetyka24 dr Krzysztof Księżopolski.
W Polsce, mimo ogromnej pokusy, na razie nie ma zgody na taki model relacji z drugą gospodarką świata. Generuje to liczne napięcia w relacjach dwustronnych. Doskonałym tego przykładem jest coraz ostrzejsza rywalizacja PKN Orlen z kapitałem chińskim w obrębie Unipetrolu. Z tego samego powodu władze w Warszawie poszukują takiego modelu finansowania budowy elektrowni atomowej, który ograniczyłby konieczność udziału kapitału chińskiego w tym przedsięwzięciu (mimo, że wiele nieoficjalnych informacji wskazywało na taką możliwość). Podobna świadomość zagrożeń rodzi się również w innych krajach Europy Środkowej np. Czechach. Tamtejszy kontrwywiad w alarmującym tonie ostrzega przed aktywnością chińską w energetyce.
Reasumując - Pekin stawia na relacje bilateralne, udostępnia środki finansowe, ale chce w zamian trybutu, który często oznacza szeroki dostęp do branż strategicznych. W przypadku Polskiej chodzi głównie o energetykę co jest –i w coraz większym stopniu będzie- problematyczne jako, iż Chiny to kraj autorytarny, w dodatku pozostający poza zachodnim blokiem politycznym.
Wystąpienie Xi Jinpinga w Davos to ostrzeżenie, że może dojść do konfrontacji pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi, które są najważniejszym polskim sojusznikiem. Wszelkie formy protekcjonizmu, także rozumianego w skali makro (paradoksalnie mowa tu np. o Umowie o Wolnym Handlu USA-UE) godzą w strategię realizowaną przez Chiny i będą rodzić ich reakcję. Warto mieć to na uwadze partycypując w wizji gospodarczej Państwa Środka.
Zobacz także: Davos: Rosja chce przełamać izolację gospodarczą. Kluczowa rola Trumpa
Zobacz także: Energetyka w Davos: klimat, czysta energia i węglowe wyzwania