Reklama

OZE

Energetyka w Davos: klimat, czysta energia i węglowe wyzwania

Globalni przywódcy, przedstawiciele wielkiej polityki i równie dużego biznesu, co roku zjeżdżają do Davos, żeby rozmawiać o najważniejszych problemach współczesnego świata. Wśród tematów tegorocznych dyskusji nie zabraknie wątków energetycznych, związanych m.in. ze zmianami klimatu, realizacją porozumienia z Paryża, czy nawet wyzwaniami stojącymi przed rynkiem węgla.

Od 1971 roku do maleńkiego, szwajcarskiego miasteczka położonego nad rzeką Landwasser we wschodnim kantonie Gryzonia, przybywają najważniejsi politycy, biznesmeni, intelektualiści oraz dziennikarze, którzy przez kilka dni rozważają o problemach, z jakimi zmaga się współczesny świat. Podczas trwania imprezy populacja Davos, liczącego sobie niewiele ponad 11 tys. mieszkańców (dla porównania ExxonMobil zatrudnia ponad 80 tys. os.), wzrasta średnio o 20-25%. W tym roku liczba gości będzie rekordowa, albowiem obecność podczas 47. Światowego Forum Ekonomicznego zapowiedziało ponad trzy tysiące osób. Będą wśród nich zarówno monarchowie (m.in. Norwegii, Belgii, czy Jordanii), jak i zawodowi politycy, otoczeni delegacjami przedsiębiorców. Niezwykle symptomatyczny wydaje się pierwszy w historii przyjazd chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, szczególnie w obliczu równie znaczącej nieobecności Donalda J. Trumpa. Supermocarstwo będzie reprezentowane przez wiceprezydenta Joe Bidena i sekretarza stanu Johna Kerry’ego, którzy za kilka dni kończą urzędowanie. Na czele polskiej delegacji stanął wicepremier Mateusz Morawiecki. 

Rekordowa podczas tegorocznego Forum jest nie tylko frekwencja, ale również liczba  sesji, podczas których dyskutowane będą kwestie związane ze zmianami klimatu (piętnaście) oraz czystą energią (dziewięć). Odzwierciedla to zarówno najważniejsze ideologiczne trendy w światowej polityce, jak i ekonomiczny potencjał sektora energii odnawialnej. 

Według danych Bloomberg New Energy Finance, inwestycje w sektor OZE osiągnęły w 2016 r. astronomiczny poziom 287,5 mld dolarów i wszystko wskazuje, że nie jest to pułap maksymalny. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że wdrożenie w życie  porozumienia paryskiego może kosztować w perspektywie roku 2030 około 13,5 bln dolarów. W tym kontekście absolutnie zrozumiałe wydaje się, dlaczego światowi liderzy chcą poświęcić tej tematyce tak wiele uwagi. Oprócz oficjalnych punktów programu, jak wspomniane sesje dyskusyjne, czy wystawa poświęcona globalnemu ociepleniu (pt. „Od szalonej emisji do wzrostu poziomu mórz), uczestnicy będą także spotykać się podczas mniej formalnych, zamkniętych, konsultacji poświęconych gospodarczym szansom, jakie stwarza zaistniała sytuacja. 

Na tym tle dodatkowego znaczenia nabiera absencja amerykańskiego prezydenta-elekta, który wielokrotnie sceptycznie wypowiadał się na temat działań związanych z ochroną klimatu. Oczywiście trudno przypuszczać, żeby właśnie to było powodem jego nieobecności (a przynajmniej należy mieć nadzieję, że tak nie jest), niemniej trzeba odnotować, że osłabia to potencjalną siłę ognia „klimatycznych sceptyków”. To ważne tym bardziej dlatego, że kwestie środowiskowe (zarówno ze względu na skalę inwestycji, jak i poziom społecznej akceptacji), stały się kolejnym obszarem rywalizacji USA - dotychczasowego hegemona - z aspirującymi do globalnej roli Chinami. Państwo Środka dokonało w ostatnich latach znaczącej wolty i w obliczu zaskakujących wypowiedzi Donalda Trumpa wyrasta na światowego lidera walki ze zmianami klimatu.

Pekin planuje zainwestować w ciągu najbliższych lat ponad 360 miliardów dolarów w rozwój odnawialnych źródeł energii - poinformował niedawno wiceszef tamtejszego Krajowego Urzędu Energii. Plany zakładają także , dość oczywiste w tej sytuacji, zwiększenie udziału OZE w miksie energetycznym i równoczesne zmniejszanie znaczenia węgla - wartość zawieszonych projektów wynosi ok. 63 mld dolarów, a ich liczba przekracza 100. „Można powiedzieć, że czyste i niskoemisyjne źródła energii staną się naszymi głównymi, podczas trzynastej pięciolatki” - klarował na początku miesiąca wiceszef Li Yanchzhe. Założenia dokumentu poświęconego rozwojowi systemu energetycznego Państwa Środka mówią, że niemal połowę mocy zainstalowanych w tym okresie będą stanowić właśnie OZE, docelowo ma to doprowadzić do sytuacji, w której w 2020 roku zaspokajać będą ok. 15% krajowej konsumpcji.

Na tym tle wyjątkowo kontrastują słowa Donalda Trumpa o „chińskim spisku”, którym miałoby być globalne ocieplenie. Kontrowersyjny miliarder przyznał jakiś czas temu, że uważa to zjawisko za fikcję i zapowiedział, że po dojściu do władzy zamierza wyprowadzić USA z porozumień paryskich, które były gorąco wspierane przed administrację Demokratów. Ponadto, agencja Reutera donosiła niedawno, powołując się na źródła wśród współpracowników Trumpa, że rozważane jest wycofanie się z ustaleń COP21 z pominięciem czteroletniej procedury wyjścia. Niezależnie od późniejszego łagodzenia tych wypowiedzi, wzmacniają one pozycję Chin, jako „zielonego mocarstwa”, jakkolwiek irracjonalnie by to brzmiało.

Podczas tegorocznego Davos, światowi liderzy pochylą się także nad zagadnieniami związanymi ze zmianami, które niesie dla szeroko rozumianego sektora energetycznego, postępująca informatyzacja. Szczególnie istotne będą tutaj kierunki, w jakich zmierza branża pod wpływem rozwiązań technologicznych oraz ich wpływ na ceny ropy, energii, czy strategie inwestycyjne. W ramach ciekawostki warto nadmienić, że zaplanowano również dyskusję pt. „Data is the new oil”, podczas której podjęta zostanie tematyka prowadzenia bezpiecznej i zrównoważonej gospodarki cyfrowej - w pewnym sensie na wzór zarządzania rynkami surowcowymi.

Interesująco, zwłaszcza wobec struktury polskiego miksu energetycznego, zapowiada się również sesja pt. „The Return of Carbon Markets”, której uczestnicy podejmą próbę znalezienia odpowiedzi na wyzwania stojące przed sektorem węglowym. Szczególna uwaga ma zostać zwrócona na kwestie związane z cenami, ich wpływem na emisję gazów cieplarnianych, czy wreszcie współpracy przedsiębiorstw i organów regulacyjnych.

Rozprawiając na temat niezaprzeczalnego fenomenu Davos trudno oprzeć się wrażeniu, że pogrążeni w domysłach dotyczących jego kuluarów, częstokroć zapominamy o możliwościach „rezonansowych” tego wydarzenia. Dyskusje toczone w maleńkim szwajcarskim kurorcie, także podczas w pełni otwartych spotkań, będą przez najbliższych dwanaście miesięcy potężnie oddziaływać na funkcjonowanie światowej polityki – w wielu jej wymiarach, nie wyłączając gospodarczego. Dlatego właśnie warto śledzić ich przebieg, zwłaszcza w obszarach, które mają bezpośredni (lub choćby pośredni) wpływ na sytuację ekonomiczną naszego kraju – jak np. debaty poświęcone porozumieniu paryskiemu, transformacji sektora energetycznego,  czy wspomnianemu nieco wyżej rynkowi węgla.

Zobacz także: Kurtyka o OZE: konieczny jest dalszy rozwój synergii między technologiami

Zobacz także: Morawiecki chce walczyć ze smogiem. Tańszy prąd i policyjne kontrole

Reklama

Komentarze

    Reklama