Reklama

CEEP, który reprezentuje na forum międzynarodowym sektor energii i przemysł energochłonny z Europy Centralnej, przedstawił Komisji Europejskiej propozycje zmian w regulacjach dotyczących handlu emisjami w Europie. Z wyliczeń organizacji wynika, że w 2030 roku na jednego obywatela UE przypadać będzie zaledwie 5 ton emisji, podczas gdy w USA współczynnik ten wyniesie około 12 ton. – Chcemy ambitnej polityki klimatycznej w Unii Europejskiej, ale musi być ona oparta o realia ekonomiczne. Obecny system handlu emisjami uderza przede wszystkim w Europę Centralną, która nie jest w stanie zbliżyć się do poziomu rozwoju gospodarczego zachodniej części kontynentu. Wzrost cen jednostek emisji CO2 jeszcze bardziej obniży konkurencyjność naszego przemysłu i pogłębi podziały ekonomiczne w ramach Unii Europejskiej – przekonuje Marcin Bodio, dyrektor zarządzający CEEP. 

Eksperci CEEP dowodzą, że system ETS nie prowadzi do obniżania emisji, a dodatkowo hamuje inwestycje w wysoko efektywne elektrownie oparte na węglu. – Nie ma żadnego uzasadnienia dla podwyższania cen jednostek CO2 w Europie. Główny cel UE, jakim było zmniejszenie emisji o 20 proc. w 2020 roku w stosunku do 1990 roku, został osiągnięty już ponad dwa lata temu. Obecnie współczynnik ten sięga już niemal 25 proc. Nasze analizy dowodzą jednak, że spadek ten jest zasługą wdrażania nowych technologii i innowacyjnych rozwiązań pozwalających na większą efektywność energetyczną przemysłu, a nie manipulowania cenami jednostek CO2 – dodaje Bogdan Janicki z CEEP. W obliczu tych danych organizacja zaapelowała do Komisji Europejskiej o wycofanie się z planów wprowadzania mechanizmu tzw. rezerwy stabilności rynkowej (MSR) i liniowego obniżania emisji o 2,2 proc. rocznie w latach 2021–2030.

Stanowisko zaprezentowane Komisji Europejskiej przez CEEP wskazuje też, że obecny kierunek prac legislacyjnych jest niezgodny z wcześniejszymi decyzjami Rady Europejskiej. W październiku 2014 roku szefowie rządów zagwarantowali przydział bezpłatnych uprawnień do emisji dla wytwórców energii elektrycznej po 2020 roku w całej Wspólnocie. Rada Europejska ustanowiła także fundusz modernizacyjny, mający zasilać kraje członkowskie, w których PKB na osobę nie przekracza 60 proc. średniej unijnej. – Obecne propozycje Komisji Europejskiej zdają się pomijać wcześniejsze wiążące decyzje szefów rządów, co zagraża stabilności całego rynku. Nie możemy się też zgodzić na całkowitą zmianę formuły funduszu modernizacyjnego i ograniczenie decyzji krajów członkowskich w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych – zastrzegają eksperci CEEP.

Zdaniem specjalistów CEEP, w obliczu spadającej konkurencyjności europejskiej gospodarki, kluczowym wyzwaniem jest niedopuszczenie do dalszej ucieczki przemysłu poza Unię Europejską. Dotyczy to strategicznych z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i generowania nowych miejsc pracy sektorów, przede wszystkim hutniczego, chemicznego, nawozowego i rafineryjnego. Ze względu na dostępne obecnie technologie, branże te mają ograniczone możliwości obniżania poziomu emisji CO2. Stąd apel CEEP do Komisji Europejskiej o zapewnienie tym sektorom darmowych przydziałów CO2, które w pełni zabezpieczą ich potrzeby. W przeciwnym razie nie uda się zatrzymać przenoszenia mocy produkcyjnych i miejsc pracy poza Unię Europejską – do krajów, które mają dużo łagodniejsze przepisy środowiskowe bądź nie posiadają ich wcale. Przyniesie to nie tylko nieodwracalne szkody gospodarcze i społeczne, ale także środowiskowe, gdyż unijne przedsiębiorstwa kontrolują emisje gazów cieplarnianych dużo skuteczniej niż reszta świata.

Zobacz także: Kogeneracja pomoże w dekarbonizacji energetyki? [patronat]

Zobacz także: PGNiG przejmie aktywa EDF w Polsce?

Reklama

Komentarze

    Reklama