Karolina Baca-Pogorzelska: Jest Pan zaskoczony swoją dymisją?
Zbigniew Stopa: Tak. Zdecydowanie. Nie było żadnych sygnałów, że tak się stanie. Zwłaszcza, że w poniedziałek prezentowaliśmy wyniki za 2015 r., bardzo dobre jak na obecną sytuację na rynku, a w czwartek przed Wielkanocą odbywało się posiedzenie rady nadzorczej. Jego przebieg nie wskazywał wcale na to, co się stanie. Na tzw. podsumowaniu rady usłyszeliśmy: „Panowie, jesteście odwołani”. Żadnej przyczyny, żadnych wyjaśnień.
W Bogdance pracował Pan ponad 30 lat. Szkoda?
Dokładnie 32, bez przerwy, od stażysty, przez nadgórnika, sztygara, aż wreszcie w 2006 r. wszedłem do zarządu. No cóż...
Prezesem został pan po Mirosławie Tarasie, który wprowadzał Bogdankę na giełdę i którego dymisja odbiła się głośnym echem. Wtedy wydawało się, że na czele Bogdanki może stanąć każdy, bo to kopalnia „samograj” - faktycznie?
Ależ skąd! Ja od razu musiałem mierzyć się z opóźnieniem budowy zakładu przeróbki mechanicznej węgla w Stefanowie. Dół kopalni był gotowy do zwiększania produkcji, a powierzchnia prawie wcale. Ale się w końcu udało i Bogdanka uzyskała zapowiadaną zdolność produkcji 11,5 mln ton węgla w skali roku. To był czas bardzo pracowity, a jednocześnie bardzo niepewny. Bogdanka naprawdę ma ogromny potencjał, ale to ciągła walka o rynek, z czym mierzyliśmy się zresztą w 2015 r., gdy konkurencja znacząco obniżała swoje ceny.
A propos konkurencji. Bogdance zdaje się rosnąć taka pod nosem. Jeszcze za pana prezesury okazało się, że Lubelski Węgiel przegrał w WSA sprawę z australijską spółką PD Co. dotyczącą koncesji.
Ufam, że nowy zarząd złoży skargę do NSA na decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Rynek węgla jest jaki jest. Lepiej na razie nie będzie. Budowa zupełnie nowej kopalni to naprawdę sprawa bardzo trudna. Zwłaszcza, że przy obecnej nadpodaży węgla na wyciągnięcie ręki są aktywa do wzięcia za mniejsze pieniądze niż koszt budowy nowego zakładu wydobywczego. Ja w ten projekt pt. kopalnia Jan Karski nigdy nie wierzyłem i nadal nie wierzę.
Bogdanka, która była pierwszą całkowicie prywatną kopalnią węgla kamiennego w Polsce została w mojej opinii zrenacjonalizowana, co przy dzisiejszych warunkach rynkowych być może jest przemyślanym pomysłem. Kontrolowana przez państwo Enea ma w kopalni 66 proc. udziałów. Ale mówi się o tym, że Bogdanka przez taki układ sił może stać się częścią potencjalnego Polskiego Holdingu Węglowego.
Z punktu widzenia załogi czy związków zawodowych kontrola przez Skarb Państwa to taki bufor bezpieczeństwa – jak państwowe, to bezpieczne. Ale biorąc pod uwagę trudną sytuację na rynku i to, że prywatnie działała tylko Bogdanka i PG Silesia, to nie było wcale takie złe posunięcie. Proszę spojrzeć – przez działania państwowych podmiotów my musieliśmy w 2015 r. zmniejszyć produkcję do jedynie 8,5 mln ton węgla! Biorąc pod uwagę, że ważni klienci Bogdanki, m.in. GDF Suez czy EdF chcą się wycofać z energetyki węglowej, to sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Założenia produkcji na 2016 r. mówią o 9 mln ton. I oby tak było. Ja Bogdance naprawdę dobrze życzę.
Szczerze – Enea zagrała fair najpierw wypowiadając Bogdance kontrakt na dostawy do nowego bloku w Kozienicach, a potem ogłaszając wezwanie?
Nie, to było nie fair. Ale nie ze względu na cenę akcji, bo to nie miało wpływu na cenę w wezwaniu. Wypowiedzenie kontraktu było dla nas dużym zaskoczeniem. Szukaliśmy powodu takiego ruchu, myśleliśmy, że to może pomysł na ratowanie śląskich kopalń należących do Skarbu Państwa. A okazało się, że chodzi o wezwanie. Enea postawiła Bogdankę pod ścianą.
No i co Enea pana zdaniem zrobi z tym węglem z Bogdanki? Przecież całego nie spali.
Bogdanka musi szukać rynków zbytu. Ale oprócz Enei ma innych klientów – póki co EdF i GDF Suez, ale też PGNiG Termika, Energa w Ostrołęce. Myślę, że mimo wszystko ich utrzyma.
Wierzy pan w Bogdankę i dobrze jej życzy, ale akcje swoje jednak pan sprzedał. Dlaczego?
Bo ich już nie potrzebuję, skoro mnie tam nie ma. Nie sprzedawałem ich jako prezes, mimo iż taniały, by nie miało to absolutnie żadnego wpływu na notowania. A teraz już o kurs się martwić nie muszę.
Enea wraz z Węglokoksem ma zainwestować w Katowicki Holding Węglowy. Bogdanka niby ma być niezależna, ale słychać też głosy, że ma być częścią tego potencjalnego Polskiego Holdingu Węglowego. Są obawy, że to mogłoby osłabić Lubelski Węgiel.
Związkowcy z Bogdanki obawiają się, że pieniądze z ich kopalni pójdą na ratowanie Śląska. Już piszą do ministra energii w tej sprawie. Ja sobie nie wyobrażam, by Bogdanka ratowała KHW. Przecież są jeszcze akcjonariusze mniejszościowi. Zaangażowania bezpośredniego po prostu nie widzę. Ale taki duży podmiot gospodarczy pewnie miałby dużo większe możliwości, chociażby pozyskiwania finansowania i wtedy nie byłoby potrzeby angażować bezpośrednio Bogdanki.
Co Pan będzie teraz robił?
Od kilku dni intensywnie odpoczywam, pracuję przy wiosennych porządkach, wobec mojego trawnika i żywopłotu mam kilkuletnie zaległości.
Ale ja o górnictwo pytam!
Chciałbym się jeszcze w tej branży odnaleźć, bo czuję się w tym mocny i wydaje mi się, że naprawdę jeszcze mogę się przydać i coś zrobić. Coś dobrego.
Zobacz także: Związkowcy straszą w KHW
Zobacz także: Tauron będzie walczyć ze smogiem. "Niska emisja na celowniku"