Reklama

Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, kiedy pierwszy raz napisałam o tym, że ruch „Śląsk” kopalni Wujek może trafić do SRK. Ale było to dobrze ponad pół roku temu. Związkowcy z tematem obudzili się teraz – chyba dlatego, że wokół KHW i o KHW było ostatnio za cicho, a uwaga mediów (i nie tylko) skupiała się głównie na Kompanii Węglowej (tak, pamiętamy – Polska Grupa Górnicza ma powstać do końca TEGO miesiąca), ewentualnie Jastrzębskiej Spółce Węglowej (negocjuje z bankami) i może na chwilę na Bogdance (gdy ogłosiła pierwszą od lat stratę oraz gdy dość niespodziewanie odwołano przed Wielkanocą jej zarząd). A KHW? W cieniu, taki niedoceniany, nawet prezesa nowy rząd mu nie wymienił (kadencja zarządu KHW kończy się wraz ze skwitowaniem sprawozdania za 2015 r., a więc lada moment). Czasem tylko jakiś minister wspominał, że holdingowi z 500 mln zł by się przydało i Enea (co sama potwierdza) mogłaby weń zainwestować wraz z Węglokoksem (dobrym na wszystkie kłopoty górnictwa) i obok PGG mielibyśmy PHW (Polski Holding Węglowy). 

Mało. Trzeba więc postraszyć zamknięciem kopalni. W czwartek w kopalni Wujek należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego odbyły się masówki informacyjne dla górników. W kilku stacjach radiowych słyszałam, że związkowcy mówili, że Wujek jest spisany przez zarząd na straty, nikt nie dba o tę kopalnię, a przecież koszty obniżyła już maksymalnie... No cóż.

- Obecnie nie ma żadnych decyzji dotyczących przekształceń kopalni Wujek bądź któregoś z jej ruchów – zapewnia Wojciech Jaros, rzecznik KHW. Taka prawda – decyzje bowiem, jak wspomniałam, nie zapadły. Co nie znaczy, że związkowcy zupełnie nie mają racji w tym, co mówią, bo faktycznie rozważane jest włączenie ruchu „Śląsk” do SRK. A Wujek? Z moich informacji wynika, że tam obowiązuje jedynie podziemne połączenie z ruchem Staszic kopalni Murcki-Staszic. Ale rozważań o SRK na razie przynajmniej nie ma.

W styczniu 2012 r. podziemny pożar wyłączył z eksploatacji dwie ważne ściany ruchu Wujek. Przyszłość w zasadzie całej kopalni stała wtedy pod znakiem zapytania, bo ruch Śląsk powoluteńku podnosił się na nogi po skutkach katastrofy z września 2009 r. (w wyniku wybuchu metanu zginęło tam 20 górników). Dokładnie pamiętam rozmowę z ówczesnym prezesem KHW, Romanem Łojem, który powiedział, że przyszłość kopalni stoi pod znakiem zapytania. Oczywiście po szybkim zaproszeniu do resortu gospodarki (wówczas to ministerstwo sprawowało nadzór właścicielski nad sektorem węgla kamiennego) szybko zmienił retorykę i już w kwietniu 2012 r. mówił, że nie ma podstaw do zamknięcia kopalni Wujek.

Zresztą Wujka nie tak łatwo będzie zamknąć. Spacyfikowana podczas stanu wojennego kopalnia do dziś jest pewnym symbolem nie tylko dla górników. Tyle, że jej problemem jest to, iż fedruje pod zurbanizowanymi Katowicami. A wydobycie nie na zawał a metodą podsadzkową naprawdę sporo ją kosztowało. A ruch „Śląsk”? Wysokie zagrożenie metanowe, ubiegłoroczny wyjątkowo silny wstrząs z 18 kwietnia 2015 r. (i najdłuższa akcja ratunkowa w historii polskiego górnictwa, która trwała ponad dwa miesiące i kosztowała ponad 20 mln zł)... to nie jest łatwy temat.

KHW oddał już w ubiegłym roku do SRK dwa ruchy swoich kopalń – chodzi o „Mysłowice” kopalni Mysłowice-Wesoła (ruch nieczynny od kilku lat) oraz ruch „Boże Dary” kopalni Murcki-Staszic. To pozwoliło firmie ograniczyć koszty działalności, ale do znaczącej poprawy wyników wciąż jeszcze daleko. Czy obecny zarząd na do widzenia podejmie decyzję w sprawie Śląska? Pewnie gdyby to tylko od niego zależało, to by to nawet zrobił. Sęk w tym, że KHW to jednoosobowa spółka Skarbu Państwa. A państwowy właściciel (nie tylko obecny, żeby nie było) liczy się bardzo ze zdaniem górniczych związków zawodowych. Przypomnę na koniec, że poprzedniego szefa KHW, Romana Łoja odwołano właśnie za to, że podjął decyzję o zamknięciu kopalni Kazimierz-Juliusz szybciej niż życzyli sobie tego związkowcy...

Zobacz także: Po audycie w KW czas na audyt w Węglokoksie

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama