Prawnik: należy przemyśleć definicję local content w polskiej elektrowni jądrowej
Zdaniem radcy prawnego Piotra Szelenbauma, partnera w kancelarii Fieldfisher Poland, w projekcie budowy elektrowni jądrowej należy przede wszystkim zdefiniować local content i cele strategiczne, jakie mają być dzięki niemu osiągnięte, oraz system wsparcia dla lokalnych dostawców.
Zgodnie z ostatnimi deklaracjami rządu, local content, czyli udział lokalnych dostawców w projektach z udziałem państwa ma być priorytetem. Minister aktywów Wojciech Balczun zapowiedział przygotowanie wytycznych polityki zakupowej państwa i definicji local content. Według prezesa spółki Polskie Elektrownie Jądrowe Marka Woszczyka, jej ambicją jest osiągnięcie w projekcie budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu local content na poziomie co najmniej 40 proc.
Należy zadbać o mądrą taktykę
Jak powiedział PAP Piotr Szelenbaum, celem zasadniczym tego projektu jest powstanie elektrowni zgodnie z harmonogramem i budżetem. Podkreślił jednocześnie, że przede wszystkim trzeba zacząć od określenia czym jest „local content”. „Potocznie przyjmuje się, że jest to udział polskiego kapitału, czasem szerzej mówi się o przedsiębiorcach działających w Polsce, pomijając kwestię pochodzenia kapitału. Przy tak zdefiniowanym pojęciu local content nie da się w zgodzie z prawem zagwarantować oczekiwanego poziomu” - zauważył prawnik.
Z tego względu proponujemy zmianę podejścia i spojrzenie na local content szerzej – przez pryzmat celu, który chcemy osiągnąć, tj. wpływu na polską gospodarkę, środowisko i społeczeństwo. Tak rozumiany local content, czyli ujęty od strony osiągnięcia pewnych celów strategicznych pozostaje w zgodzie z prawem europejskim i traktami międzynarodowymi. I przy tak zdefiniowanym pojęciu możemy szukać instrumentów jego wdrożenia.
Piotr Szelenbaum
”Budowa elektrowni jądrowej to bardzo skomplikowane i trudne zadanie. Naturalne jest więc, że generalni wykonawcy nie są skłonni do zaciągania żadnych konkretnych zobowiązań z góry w tym zakresie. Priorytetem jest terminowa budowa w ramach zakładanego budżetu. Udział tzw. local content nie powinien prowadzić do nadmiernego wzrostu kosztów ani opóźnień w realizacji harmonogramu. Konieczne jest znalezienie złotego środka” - zaznaczył.
Jak podkreślił Piotr Szelenbaum, osiągnięcie określonego poziomu local content poprzez wpisanie przez PEJ w kontrakt EPC warunku osiągnięcia pewnego poziomu to cel nieosiągalny nie tylko w świetle prawa, ale przede wszystkim z ekonomicznego punktu widzenia.
”Takie sztywne rozwiązanie, wzorem innych państw, które próbowały je wprowadzić, zapewne doprowadziłoby co najmniej do fiaska projektu rozumianego jako jego realizacja niezgodnie z pierwotnymi założeniami lub nieuzasadnionego wzrostu kosztów jego realizacji. Najlepszym tego przykładem jest budowa morskich farm wiatrowych w Tajwanie. Z powodu sztywnego określenia local content na poziomie 60 proc. w 2021 r., koszty realizacji wzrosły do poziomu 250 proc. kosztów w Europie” - wskazał.
Według niego, doświadczenia innych państw pokazują wyraźnie, że sztywne określenie wymogów procentowych jest ślepą uliczką - zaznaczył, a nieprzygotowanie lokalnego biznesu jest największą przeszkodą w realizacji local content. Z drugiej strony generalni wykonawcy muszą korzystać z lokalnych dostawców.
Westinghouse posługuje się nawet sloganem »We buy, where we build«. Skala kontraktacji u lokalnych przedsiębiorców jest natomiast wypadkową poziomu konkurencyjności lokalnych przedsiębiorców, ich zdolności do realizacji projektu, oraz mechanizmów preferencji dla równoczesnej realizacji celów towarzyszących.
Piotr Szelenbaum
Dlatego, w opinii prawnika, częścią umowy EPC, którą PEJ podpiszą z konsorcjum Westinghouse i Bechtel powinien być regulamin wyboru dostawców i poddostawców. „Taki regulamin powinien dać możliwość wyboru oferentów w sposób obiektywny i proporcjonalny, mając na uwadze zarówno prawidłową realizację zamówienia, jak i celów strategicznych, tj. wpływ na polską gospodarkę, środowisko oraz społeczeństwo” - wyjaśnił Szelenbaum.
Jednak, jak podkreślił, aby taki regulamin zadziałał w praktyce, trzeba już teraz działać i przygotowywać polskie firmy do udziału w procedurach zakupowych, tak aby nie tylko posiadały one odpowiednie kompetencje i certyfikaty, ale były także konkurencyjne i jednocześnie zdolne do realizacji tych celów strategicznych.
Innymi słowy, aby zapewnić udział polskich firm przy budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej należy stworzyć system wsparcia, który przygotuje je do udziału w tym przedsięwzięciu oraz jednocześnie zdefiniować strategiczne cele dla państwa polskiego, których realizacja powinna towarzyszyć budowie elektrowni jądrowej. Przykładowo tymi celami może być transfer technologii, cyberbezpieczeństwo, tworzenie nowych miejsc pracy, ośrodków wsparcia elektrowni reagujących w określonym czasie od zgłoszenia.
Piotr Szelenbaum
Czytaj też
Należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa spółka PEJ jest inwestorem i przyszłym operatorem powstającej na Pomorzu pierwszej elektrowni jądrowej w ramach Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Elektrownia w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino ma mieć trzy bloki w technologii AP1000 Westinghouse. Wykonawcą będzie konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Rozpoczęcie budowy części jądrowej w postaci wylania tzw. pierwszego betonu jądrowego planowane jest na 2028 r., rozpoczęcie komercyjnej pracy pierwszego bloku ma nastąpić w 2036 r.
