Wiadomości
„Poszła reprymenda”. Marszałek był na urlopie, gdy ruszyła wrzawa wokół atomu
Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, przekazał, że odbył rozmowę ze swoim zastępcą Leszkiem Bonną, który pod jego nieobecność wywołał zamieszanie ws. lokalizacji elektrowni jądrowej. Jak mówił w rozmowie z Radiem ZET, pouczył wicemarszałka, by „zwracał uwagę na konsekwencje wypowiadanych słów”.
W ubiegłym tygodniu w trakcie spotkania w Chojnicach wicemarszałek woj. pomorskiego Leszek Bonna i nowa wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz, zasugerowali, że sprawa lokalizacji pod przyszłą elektrownię jądrową w gminie Choczewo nie jest przesądzona. Jak wówczas wskazywali, lepszą lokalizacją mógłby być Żarnowiec.
Wywołało to lawinę zdarzeń, a bohaterowie historii wyjaśniali później, że nie mieli intencji, by podważać sens inwestycji w atom. Ostatecznie wszelkie spekulacje przecięło Ministerstwo Klimatu i Środowiska, a szefowa resortu Paulina Hennig-Kloska wielokrotnie zaznaczała, że nie ma mowy o zmianie lokalizacji.
„Reprymenda" za słowa o lokalizacji
Wrzawa ustała, ale okazało się, że w urzędzie marszałkowskim miała ciąg dalszy. Jak donosi Radio ZET, gdy doszło do spotkania w Chojnicach, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk był na urlopie. Po powrocie wezwał zastępcę, Leszka Bonnę, by zwrócić mu uwagę za nierozważne wypowiedzi.
– Poszła za tym reprymenda. Nie chodzi o to, żeby zamykać komukolwiek usta, ale trzeba zwracać uwagę na konsekwencje wypowiadanych słów. Tym bardziej że w Polsce pojawiła się po tych słowach, w jakimś stopniu potwierdzonych przez panią wojewodę, wielka burza polityczna – mówił Struk w rozmowie z rozgłośnią.
Marszałek określił wypowiedź Bonny „niefortunną” i zapewnił, że na Pomorzu jest „przyzwolenie dla budowy elektrowni”. – O żadnych przenosinach do Żarnowca mowy nie ma – zaznaczył.