Reklama

Atom

Ostrołęka i minireaktory, czyli Orlen pomiędzy dekarbonizacją a „dużym atomem” [KOMENTARZ]

Fot. twitter.com/PKN Orlen
Fot. twitter.com/PKN Orlen

Ostateczna decyzja, potwierdzona umową z wykonawcą na blok gazowy w Elektrowni Ostrołęka, jest precedensem w skali polskiej energetyki. Tym niemniej dopełnienie jej umową z Green Synthos na tworzenie bezrdzeniowych małych reaktorów MSR przeciera szlak transformacji polskiej energetyki tam, gdzie jest ona najtrudniejsza, czyli w mniejszych elektrowniach i lokalnych elektrociepłowniach.

Podkreślić trzeba, że zamiana bloku węglowego – który, co prawda, byłby nowoczesny i relatywnie niskoemisyjny w porównaniu ze starszymi konstrukcjami, niemniej jako aktywo węglowe wobec cen uprawnień do emisji CO2 prawdopodobnie nigdy by na siebie nie zarobił – na gazowy nie byłaby możliwa bez połączenia Energi i Orlenu. Po prostu wydrenowany finansowo, najpierw ratowaniem górnictwa, a następnie błyskawicznie rosnącymi opłatami sektor konwencjonalnej energetyki nie miałby środków na taką inwestycję. Dodatkowo natknąłby się na problem, skąd dostać takie ilości gazu w środku procesu odchodzenia od zaopatrzenia ze Wschodu na rzecz LNG i Baltic Pipe. Orlen był w zdecydowanie lepszej sytuacji; jako drugi co do wielkości konsument gazu w Polsce może prowadzić własną politykę cenową i zaopatrzeniową, a dodatkowo w perspektywie połączenia z PGNiG będzie też dystrybutorem i głównym dysponentem gazu na polskim rynku.

Dzięki pozyskaniu do projektu w Ostrołęce jako partnera PGNiG, spółki mającej mocną pozycję na rynku gazu ziemnego, już w ubiegłym roku udało się rozpocząć kolejny etap inwestycji, przybliżając się do jej skutecznej realizacji. Jednocześnie zapewnia to bezpieczeństwo dostaw gazu, które są kluczowe dla niezakłóconej pracy instalacji produkcyjnych. Ważnym elementem umowy jest gotowość PGNiG w zakresie dostaw gazu ziemnego na potrzeby elektrowni w Ostrołęce do końca 2027 r., co umożliwi jej sprawne funkcjonowanie.

W strategii ORLEN 2030 założono nie tylko wzrost mocy odnawialnych źródeł energii do poziomu przeszło 2,5 GW, ale także osiągnięcie 2 GW mocy w elektrowniach gazowych. Pozwoli to stworzyć silny, a przede wszystkim bilansujący się pion energetyczny koncernu. Będzie to również znaczący krok w kierunku wzmocnienia energetyki konwencjonalnej w Polsce, przy stopniowym zastępowaniu bloków węglowych źródłami niskoemisyjnymi. Ta zmiana technologii wytwarzania energii elektrycznej wpisuje się w światowe trendy, które preferują rozwiązania przyjazne środowisku. Tylko w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatniej dekady w ponad 100 elektrowniach nastąpiła zmiana zasilania z węgla na gaz. Co istotne, taka inwestycja będzie opłacalna biznesowo i przyczyni się do ustabilizowania cen energii elektrycznej na krajowym rynku.

Budowa elektrowni gazowej w Ostrołęce będzie wsparciem dla krajowego systemu elektroenergetycznego. Zgodnie z założeniami Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku, tylko w tej dekadzie od Krajowego Systemu Elektroenergetycznego odłączone zostanie ponad 4 GW mocy. Tymczasem wzrost krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną szacowany jest na ok. 45 TWh do 2040 roku. Koncern zakłada więc dalszy rozwój stabilnych źródeł gazowych, które będą uzupełniały odnawialne źródła energii, na przykład w sytuacji niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Naturalnie trzeba pamiętać, że w naszej sytuacji geopolitycznej gaz nie jest uniwersalnym remedium dla dużej energetyki, wciąż jeszcze węglowej. Tak skokowy wzrost zapotrzebowania nie byłby już możliwy do zaspokojenia z planowanych źródeł i potencjalnie mógłby nas ponownie uzależniać od gazu rosyjskiego, czy to z Nord Streamu, czy z Jamału. Tutaj konieczny jest wielkoskalowy atom – czyli planowane przez państwo dwie elektrownie na 6 bloków, które będą zaspokajać 20-30% krajowego zapotrzebowania. Gaz natomiast może mieć zastosowanie w aktywach mniejszych, właśnie takich jak Ostrołęka.

Dlatego równie ważnym wydarzeniem jest zapowiedź współpracy z Synthosem w obszarze rozwoju i wdrożenia zeroemisyjnych technologii jądrowych MMR i SMR. Małe reaktory atomowe (Small Modular Reactors – SMR) to jednostki produkujące energię elektryczną, które w odróżnieniu od tradycyjnych elektrowni jądrowych, osiągają całkowitą moc do ok. 300 MW. Są wytwarzane seryjnie i dostarczane w całości na miejsce eksploatacji. Pozwala to wykorzystać efekt ekonomiczny skali produkcji seryjnej oraz uzyskać relatywnie krótki czas budowy. W zależności od potrzeb można tworzyć małe i większe kompleksy energetyczne. Małe reaktory mogą występować pojedynczo lub w grupie kilku modułów oddawanych sukcesywnie do eksploatacji, przez co cała inwestycja jest łatwiejsza do sfinansowania, a dodatkowo nie stoi w sprzeczności z „państwowym atomem”, który ma na celu generalną dekarbonizację wielkich elektrowni.

To bowiem jest rozwiązanie głównej bolączki polskiej energetyki: ciepłowni i elektrociepłowni, które błyskawicznie muszą odejść od węgla, jeśli ich działalność ma mieć sens ekonomiczny, a z drugiej strony właściciele nie posiadają w pełni środków na inwestycje w aktywa gazowe. Małe reaktory zostały zaprojektowane właśnie do takich celów. Doświadczenie Synthosu i skala działania Orlenu tworzą tu masę krytyczną zmiany, która jest najtrudniejsza w realizacji, za to niezwykle ważna w świetle wyzwań dla naszej energetyki. Potwierdza to rolę Orlenu jako operatora transformacji energetycznej w skali wychodzącej poza sektor oil-and-gas. 

Dawid Piekarz - Wiceprezes Instytutu Staszica 

Reklama
Reklama

Komentarze