Reklama

Wybór europejskiej technologii dla EJ2 – co to oznacza w praktyce?

Autor. EDF. Testy wyposażenia turbinowni bloku EPR w EJ Flamanville

Rozpoczęło się postępowanie konkurencyjne mające na celu wybór partnera lub partnerów do budowy drugiej polskiej elektrowni jądrowej (EJ2). Wybór partnera europejskiego – EDF – i europejskiej technologii EPR będzie niósł za sobą nie tylko pożytki natury geopolitycznej czy związane z dywersyfikacją, ale też dużo praktycznych korzyści dla polskiego przemysłu i polskich władz.

Ostatnio w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się informacje (vide niedawny wywiad z prezesem zarządu PZPB Atom) o tym, co nieoficjalnie można było usłyszeć od miesięcy ze strony polskich, ale także np. czeskich firm aspirujących do budowy elektrowni jądrowych – nieeuropejskie firmy mają zupełnie inne podejście do pracy z podwykonawcami niż te z Europy.

Polski przemysł nie będzie musiał „odkrywać Ameryki” …

Na rynkach europejskich podwykonawcy z branży budowlanej nie ograniczają się do dostarczania generalnemu wykonawcy jedynie pracowników i wyposażenia, ale biorą odpowiedzialność za poszczególne zlecone im zakresy prac. To daje możliwość budowania realnego doświadczenia i rozwoju lokalnych kompetencji w realizacji projektów jądrowych. Dziś nie wiadomo, czy uda się wypracować zasady współpracy z partnerami z innych części świata, bliższe tym obowiązującym na Starym Kontynencie. Jasne jest jednak, że w przypadku pracy przy budowie elektrowni jądrowej przez EDF, w technologii europejskiej, polskie firmy nie będą musiały „odkrywać Ameryki”, ani przekonywać kontrahentów do europejskiego stylu pracy.

Jak pokazuje przykład jedynej obecnie budowanej w Europie zachodniej elektrowni jądrowej w Hinkley Point C, za prace na budowie odpowiada konsorcjum Bylor, złożone z Bouygues TP (spółki mającej już doświadczenie w budowie EJ w technologii EPR) i lokalnej brytyjskiej firmy Laing O’Rourke. To konsorcjum zleca z kolei zakresy prac podwykonawcom lub konsorcjom brytyjskich podwykonawców, takim jak MEH Alliance (oprócz EDF, zarządzającego całą budową, składające się z Altrad, Babcock, Balfour Beatty, Cavendish Nuclear i NG Bailey), odpowiedzialne za prace instalacyjno-wyposażeniowe.

Taki podział zadań z jednej strony faworyzuje rozwój local content (poprzez zaangażowanie miejscowych firm, często zgrupowanych w konsorcja), a z drugiej transfer know-how ze strony doświadczonych wykonawców.
Autor. EDF. Schemat kontraktowania w Hinkley Point C

Podobny montaż przemysłowy wykorzystany został przy budowie kolejnych dwóch reaktorów EPR w Wielkiej Brytanii w Sizewell C, która ruszy niebawem. Taka konstrukcja może być przyjęta też w Polsce, jeśli rząd zdecyduje tym razem o wyborze europejskiej technologii. Partnerska współpraca z doświadczonymi dostawcami niewątpliwie pozwoli polskim firmom zdobyć odpowiednie doświadczenie i realne kompetencje. Równolegle EDF będzie prowadził działania mające na celu ułatwienie i możliwe zwiększenie udziału polskich firm w budowie tej elektrowni (vide artykuł , opisujący dokładnie jak EDF rozwija local content przy budowie EJ).

...i do tego zyska wejście na europejskie rynki

Brak konieczności „odkrywania Ameryki” dotyczy także norm jakościowych. Spełnianie amerykańskich czy azjatyckich standardów przyda się z pewnością przy budowie EJ1 oraz na rynkach północnoamerykańskich lub azjatyckich, choć z racji wysokich barier wejścia na te rynki i innych panujących tam zwyczajów na rynku pracy (patrz powyżej), kontrakty eksportowe są raczej mało prawdopodobne.

W zachodnioeuropejskiej branży jądrowej dziś – i zapewne w przyszłości - bardziej przydatne (podobnie jak praca w systemie metrycznym) – jest spełnianie wymogów standardów jakościowych takich jak ISO 19443 i kody RCC niż np. standardów amerykańskich. Opanowanie użytecznych standardów i pozyskanie doświadczenia w realizacji prac stanowić będzie dla polskich firm przepustkę do wejścia na europejski rynek jądrowy – rynek o podobnych przepisach, bliski geograficznie i kulturowo, dużo bardziej dostępny niż te na innych kontynentach, a przy tym na dziś największy.

W Europie eksploatowanych i budowanych jest bowiem więcej reaktorów jądrowych niż w Ameryce Północnej. Największą zaś flotę reaktorów – i najwięcej programów nowych ich budów – posiada tu EDF. Nieprzypadkowo, zgodnie z danymi Ministerstwa Energii, 75% polskich firm mających już doświadczenie w branży jądrowej zdobyło je we współpracy z przemysłem francuskim.

Wszyscy będą wiedzieć od początku co oznacza „local content”

Wybór EDF do budowy drugiej elektrowni jądrowej ułatwi także osiągnięcie odpowiednio dużego zaangażowania polskiego przemysłu w realizację tego przedsięwzięcia. EDF buduje już bowiem elektrownie jądrowe w europejskich krajach i nie musi dopiero uczyć się znaczenia sformułowania „local content”.

Przy wspomnianej już budowie w Hinkley Point C, zbiorcza wartość zleceń dla brytyjskiego przemysłu to rekordowe 64% kwoty inwestycji. Przy rozpoczynającej się niedługo budowie kolejnych dwóch reaktorów EPR w Sizewell C celem jest osiągnięcie aż 70% udziału local content.

W Polsce też nie będzie trzeba startować od zera. EDF nie czekał na ewentualne powierzenie mu roli dostawcy technologii i głównego wykonawcy drugiej polskiej elektrowni jądrowej, ale od lat współpracuje z polskim przemysłem przy budowie i eksploatacji swoich reaktorów. Już ponad 60 polskich firm brało (lub aktualnie bierze) udział w budowie reaktorów EPR we Francji, Finlandii, Wielkiej Brytanii czy nawet w Chinach. To gigantyczna przewaga EDF nad wszystkimi innymi dostawcami technologii jądrowych, tak wielkoskalowych, jak i SMR.

Jeden partner do wszystkiego

Dla administracji rządowej i inwestora wybór jednego, europejskiego partnera – EDF – oznaczać będzie dużo prostszą współpracę przy budowie drugiej polskiej elektrowni jądrowej. Jeden podmiot będzie odpowiedzialny za dostawę technologii, zaprojektowanie elektrowni (łącznie np. z jej systemem chłodzenia), dostawy głównych komponentów (reaktory, wytwornice pary i inne elementy obiegu pierwotnego produkuje w swoich zakładach w Europie spółka EDF – Framatome, a z kolei turbiny i całe wyspy turbinowe – Arabelle Solutions, także należąca do EDF), budowę elektrowni, zagwarantowanie jej osiągów, jej rozruch, dostawy paliwa (Framatome), czy za szkolenie kadr do jej eksploatacji.

Co to oznacza w praktyce dla strony polskiej? Brak konieczności poruszania się w ramach skomplikowanych porozumień pomiędzy dostawcą technologii i głównym wykonawcą budowy, a przede wszystkim brak w trakcie budowy elektrowni ryzyk związanych w tzw. interfejsami, czyli skrajami zakresów odpowiedzialności pomiędzy konsorcjantami ją realizującymi. W przypadku EDF odpowiedzialność jest jasno określona, tak jak i partner do kontaktu – ten sam w każdej sprawie.

Nie trzeba nic dostosowywać

Technologia budowanych przez EDF reaktorów EPR jest na wskroś europejska, co oznacza, że zostały zaprojektowane od podstaw z uwzględnieniem obowiązujących w Europie przepisów, norm i standardów. Wyposażenie bloku jądrowego nie będzie więc np. musiało zostać dostosowane do europejskiej frekwencji sieci elektroenergetycznej (50 Hz).

Także licencjonowanie w Polsce reaktora EPR będzie znacznie prostsze, jako że został już trzykrotnie licencjonowany w Europie (we Francji, Finlandii i Wielkiej Brytanii), a filozofia jego systemów bezpieczeństwa – zarówno aktywnych jak i pasywnych – bliższa jest praktyce dozorów jądrowych na naszym kontynencie. Dokładnie takie były zresztą wnioski przedstawione w raporcie holenderskiego dozoru ANVS z marca br. o możliwości licencjonowania modeli reaktorów startujących w postępowaniu na budowę nowych bloków jądrowych w Holandii.

Oszczędność czasu i pieniędzy na tym wszystkim, czego robić nie trzeba

Podliczmy zatem, ilu rzeczy nie trzeba będzie robić, jeśli do budowy drugiej elektrowni jądrowej w ramach PPEJ wybrany zostanie europejski partner i europejska technologia.

Nie będzie trzeba tworzyć od zera polskiego łańcucha dostaw, zasad współpracy z przemysłem, walczyć o poziom local content, dostosowywać projektu reaktora, szukać dodatkowych partnerów (np. do doradztwa w sprawach późniejszej eksploatacji elektrowni, czyli tzw. O&M), koordynować współpracy pomiędzy dostawcą technologii a wykonawcą budowy, martwić się o licencjonowanie reaktora czy jego przeprojektowanie pod kątem miejscowych przepisów.

Każda z tych kwestii, już załatwionych i niewymagających dalszych działań, oznacza dla strony polskiej wymierne korzyści terminowe i finansowe, a także ograniczenie ryzyka wystąpienia problemów przy rozwoju i realizacji tego przedsięwzięcia. Oznacza to też, że wyznaczony przez administrację rządową inwestor będzie mógł w takim przypadku skupić się na właściwym określeniu zasad współpracy ze strategicznym partnerem i na nadzorze nad właściwą realizacją budowy, w kontakcie z tym jednym partnerem, który będzie zań odpowiedzialny. Swoją drogą, koszty finansowe budowy reaktorów przez europejskiego partnera w ramach umowy w Euro także będą niższe i znacznie bardziej przewidywalne.

Przewidywalność

Innym ważnym argumentem przemawiającym za wyborem europejskiego partnera do budowy drugiej polskiej elektrowni jądrowej, jest wielkość zasobów przemysłowych EDF, pozwalająca na realizację wielu programów budów jednocześnie. Infrastruktura zakładów spółek z grupy EDF (Framatome, Arabelle Solutions) umożliwiać będzie, dzięki realizowanym tam obecnie programom inwestycji, produkcję własnymi siłami zestawów głównych komponentów do dwóch reaktorów EPR rocznie. Zasoby ludzkie grupy – ponad 50 tysięcy specjalistów od energetyki jądrowej – pozwalają zaś na równoległą budowę bloków jądrowych na rodzimym rynku i w innych krajach Europy.

Nie ma więc niebezpieczeństwa, że nowo ogłoszony w macierzystym kraju dostawcy technologii program jądrowy, taki jak np. zamiar budowy dziesięciu reaktorów AP1000 w USA, spowoduje odpływ sił i środków na rodzimy rynek.

Ten element także powinni uwzględnić polscy decydenci, jeśli chcą, by druga elektrownia jądrowa rzeczywiście powstała i weszła do eksploatacji na początku lat 2040, co jest krytycznie ważne z punktu widzenia krajowego systemu elektroenergetycznego. Interesy EDF są i pozostaną w Europie, a celem grupy jest budowa floty reaktorów jądrowych w technologii EPR na poziomie europejskim. Trwające już programy budowy przez EDF sześciu (do czternastu) nowych bloków jądrowych we Francji i czterech w Wielkiej Brytanii jedynie wzmacniają ten cel i pozwalają na osiągnięcie synergii innym europejskim krajom i ich przemysłom, które zdecydują się do tej europejskiej floty dołączyć.

Materiał sponsorowany

Reklama

Komentarze (1)

  1. Energetykowy

    EJ to zła technologia i ma na celu jedynie pogrążenie podatników.

Reklama