Reklama

Analizy i komentarze

UE uderza polityką klimatyczną w Chiny i otwiera furtkę dla atomu [ANALIZA]

Autor. Canva

Unia Europejska podejmuje rywalizację przemysłową z Chinami. Kluczowym narzędziem Brukseli w tym zakresie jest polityka klimatyczna. Na walce tej skorzystać może atom.

Reklama

Artykuł sponsorowany

Reklama

„Unia Europejska zbyt długo myślała, że rynek samodzielnie rozwiąże wszystkie problemy. Teraz rozumiemy, że strategiczne wybory Chin, które zostały podjęte dekadę temu, zaczynają przynosić temu państwu konkretne efekty. My również musimy podjąć podobne strategiczne decyzje, które będą rzutować na następne dekady" – powiedział, cytowany przez Politico, wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans podczas publikowania kluczowych unijnych dokumentów mających wprowadzić UE na tor klimatycznej rywalizacji z ChRL. Słowa komisarza traktować można jako zapowiedź ostrych zmagań Brukseli z Pekinem, których celem jest budowa nowego, neutralnego klimatycznie przemysłu. Skorzystać może na tym energetyka jądrowa, która przez lata była na forum unijnym marginalizowana.

Prawdziwy greenfield

Reklama

W czwartek 16 marca Komisja Europejska przedstawiła dwa dokumenty dotyczące budowy unijnego przemysłu zgodnego z polityką klimatyczną. Chodzi o Critical Raw Materials Act (czyli listę surowców naturalnych, które Bruksela uważa za krytyczne dla funkcjonowania swojej gospodarki) oraz o Net-Zero Industry Act (czyli zestaw wytycznych mający naprowadzić europejską produkcję przemysłową na ścieżkę zgodną z celami klimatycznymi Europejskiego Zielonego Ładu). Zwłaszcza ten drugi dokument jest szczególnie interesujący – Politico opisało go jako „długo oczekiwaną propozycję, która ma napędzić zielony europejski przemysł".

Pod hasłem „zielony europejski przemysł" ukrywają się głównie zdolności produkcyjne w zakresie wytwarzania technologii nisko- i zeroemisyjnych, takich jak baterie, biometanownie, fotowoltaika, magazyny energii, wiatraki czy urządzenia do wychwytu i składowania dwutlenku węgla. Bruksela stawia sprawę jasno: przemysł związany z tymi rozwiązaniami skupił się np. w Chinach, co jest dla Europejczyków niewygodne z wielu względów. Jednym z nich jest polityka klimatyczna i wciąż rosnące emisje ChRL, które można obniżyć wywierając na Pekin presję handlową i przemysłową. Innym powodem jest geopolityczne ryzyko zerwania łańcuchów dostaw, które dobrze naświetliła pandemia koronawirusa. W świecie narastającej polaryzacji między Zachodem a Wschodem tego rodzaju niebezpieczeństwa będą tylko coraz większe.

Jak Unia Europejska chce rozpędzić swoje zielone zakłady przemysłowe? Przede wszystkim oferując ultraszybkie ścieżki administracyjne w zakresie pozwoleń na budowę oraz innych dokumentów, które spowalniają inwestycje. W grę wchodzi także dodatkowe finansowanie, co ma jeszcze bardziej zachęcić inwestorów. Będzie to także dotyczyć nowych bezemisyjnych źródeł energii, które mają zasilić zielony przemysł. Przedsięwzięcia, które będą mogły liczyć na takie wsparcie muszą być zaliczone do tzw. projektów strategicznych – i tu pojawia się interesująca kwestia dotycząca energetyki jądrowej.

Trudny atom do zgryzienia

W zaproponowanej przez Net-Zero Industry Act liście projektów strategicznych energetyka jądrowa nie występuje – co jest uderzeniem w interesy np. Francji, ale też realizacją interesów grupy państw pod przewodnictwem Niemiec, nie widzących dla atom miejsca w unijnej polityce klimatycznej. Jednakże w dalszej części dokumentu KE otworzyła furtkę dla elektrowni jądrowych – ale warunkową. Z części ułatwień przewidzianych przez Net-Zero Industry Act atom będzie mógł skorzystać – został on bowiem zakwalifikowany jako technologia bezemisyjna, ale chodzi tylko o jednostki jądrowe z „minimalną produkcją odpadów z cyklu paliwowego" oraz o „małe modułowe reaktory jądrowe".

Furtka nie jest zbyt duża i w gruncie rzeczy można mieć ogromne pretensje do KE, że wciąż traktuje atom po macoszemu – natomiast takie podejście i tak jest krokiem naprzód względem niedawnych dyskusji na forum UE, podczas których energetyka jądrowa była zestawiana na równi z paliwami kopalnymi. Jednakże z perspektywy Polski bardzo ważne znaczenie może mieć fragment Net-Zero Industry Act dotyczący małych reaktorów jądrowych, czyli SMR-ów.

Małe jest piękne

Propozycja Komisji zgrywa się z umową dotyczącą SMR-ów zawartą 23 marca w Waszygntonie przez firmy z Polski, Kanady i USA. Stronę polską reprezentowała spółka Synthos Green Energy, która razem z Orlenem chce stawiać takie jednostki nad Wisłą. Kontrakt dotyczy finansowania rozwoju małych modułowych reaktorów jądrowych (small modular reactor, SMR), a konkretnie projektu BWRX-300, rozwijanego przez firmę GE-Hitachi. Dokument zakłada inwestycje w tę technologię na poziomie ponad 400 mln dolarów. Dzięki tym środkom, przygotowany zostanie zostanie projekt uniwersalnej części elektrowni (tzw. standard design) z reaktorem BWRX-300 oraz szczegółowe projekty wykonawcze (tzw. detailed design) m.in. dla budynku reaktora wraz ze znajdującymi się wewnątrz urządzeniami, wliczając w to sam reaktor.

Czytaj też

Zawarta w USA umowa jest ważna dlatego, że jej efektem ma być projekt uniwersalny, który będzie mógł być wdrażany w różnych krajach, a więc także w różnych porządkach regulacyjnych w zakresie energetyki jądrowej. Dostosowanie technologii BWRX-300 do rozmaitych wymogów prawnych skróci i ułatwi powstawanie takich jednostek m.in. w Polsce. Ma to zagwarantować specjalny zespół roboczy, w skład którego wejdą przedstawiciele sygnatariuszy.

Uzyskanie przez Synthos Green Energy uniwersalnego projektu SMR-a w połączeniu z przyspieszeniem procesu administracyjnego dla tych jednostek przez Unię Europejską znacznie urealnia plany budowy tego rodzaju elektrowni jądrowych w Polsce. A te są imponujące. Jak powiedział Dawid Jackiewicz, wiceprezes spółki Orlen Synthos Green Energy, czyli joint venture powołanego przez Orlen i Synthos Green Energy do budowy małych reaktorów, w grę wchodzi kilkanaście takich jednostek. „Analizujemy kilkanaście lokalizacji; kolejnym etapem naszego działania będzie wykluczanie miejsc, które nie spełniają warunków – patrzymy na dostępność wody, sejsmikę, warunki geologiczne, badamy to pod kątem warunków wynikających z prawa i ekonomiki tego procesu. W II połowie kwietnia będziemy mówić o pierwszych lokalizacjach. Chcemy to zrobić odpowiedzialnie, komunikując to wcześniej lokalnym społecznościom" – powiedział Jackiewicz.

Pierwszy reaktor BWRX-300 Orlenu i Synthosu ma powstać jeszcze przed 2030 rokiem. Usprawnienia legislacyjne UE mogą uczynić ten bardzo ambitny harmonogram znacznie realniejszym.

Oprac. PC

Reklama

Komentarze

    Reklama