Rozejm Pawłowa. Energia i zasoby w centrum rozmów USA, Rosji i Ukrainy

W centrum rozmów pokojowych między Kijowem a Moskwą, w których pośredniczy Waszyngton, znalazła się ochrona infrastruktury energetycznej. Równocześnie USA wyciągają ręce po ukraińskie elektrownie, a media mówią o chęci przejęcia przez nie Nord Stream i współpracy z rosyjskim Gazpromem.
Negocjacje między liderami USA i Rosji, Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem, które odbyły się 18 marca, nie wyjaśniły wiele ponad to, co Polacy, Ukraińcy i inne narody od wieków w zatargach z Moskwą, doskonale wiedzą. Putin gra na czas, kartami, które w Trumpowskim rozumieniu rzeczywistości jak najbardziej posiada. Obiecuje zawieszenie broni i niemal natychmiast rozwiewa na nie nadzieje. Oto rozejm Pawłowa. Reagujemy na to, czego już nie ma. I instynktownie czekamy na więcej.
Car dobry, bojarzy źli
Ochrona infrastruktury krytycznej, w tym elektrowni, miała być kluczem do zawieszenia broni. Putin obiecał Trumpowi po 90 minutach rozmowy, w której poruszono m.in. temat meczu hokeja między amerykańskimi a rosyjskimi zawodnikami, że przez 30 dni Rosja powstrzyma się od ataków na elektrownie i inną ukraińską infrastrukturę. Co więcej, Putin stwierdził, że „natychmiast wydał rozkaz rosyjskiemu wojsku”, który „korespondował” z jego „pozytywną odpowiedzią” wobec propozycji zawieszenia broni. Tak przynajmniej wynika z komunikatu Kremla.
W momencie wydania tego rozkazu, siedem rosyjskich dronów było już niestety w drodze do zaatakowania ukraińskich ciepłowni związanych z przemysłem obronnym w obwodzie mikołajowskim – przekazało rosyjskie ministerstwo obrony. Car dobry, bojarzy źli. I tak oto, rozejm, który miał być natychmiastowy, okazał się niebyły w ciągu półtorej godziny.
„Zgodziliśmy się na zawieszenie broni ze skutkiem natychmiastowym w odniesieniu do całej energii i infrastruktury, rozumiejąc, że będziemy szybko pracować nad całkowitym zawieszeniem broni i ostatecznie nad zakończeniem tej straszliwej wojny” – oświadczył Trump tuż po rozmowie.
Rosyjskie ministerstwo obrony przekazało również, że już po negocjacjach ukraińskie drony zaatakowały skład ropy w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji. Wedle informacji Moscow Times, pożar w wyniku ataku trwa już kilka dni, a jego powierzchnia wzrosła do 10 tys. m kw. Baza jest częścią stacji Kaukaska, która umożliwia przeładunek ropy naftowej ze zbiorników kolejowych do systemu rurociągów Konsorcjum Rurociągów Kaspijskich. Tą drogą rocznie przepompowuje się nawet 6 mln ton ropy naftowej – przekazała PAP. Rosjanie twierdzą więc, że to Ukraińcy złamali warunki zawieszenia broni.
Drony dalej nad głowami
Tego typu rosyjskie roszczenia są próbami wykorzystania niejasności, co do szczegółów zawieszenia broni, który wprowadza Kreml. Próba Putina, by zdezorientować i zmanipulować warunki tymczasowego zawieszenia broni i obwinić Ukrainę o naruszenia jeszcze przed wejściem umowy w życie, jest wskaźnikiem tego, jak Putin prawdopodobnie wykorzysta wszelkie przyszłe umowy.
Instytut Studiów nad Wojną (ISW)
W następstwie rozmowy między Trumpem a Putinem i nieudanego rozejmu, z prezydentem USA skontaktował się Zełenski. Była to pierwsza bezpośrednia rozmowa między Trumpem a Zełenskim od czasu słynnej konferencji w Gabinecie Owalnym, w czasie której prezydent USA zarzucił ukraińskiemu przywódcy „brak kart”. Możliwe, że jakieś jednak Zełenski posiada. Jeszcze się okaże, jak dobre.
W czasie rozmowy Waszyngton-Kijów, Zełenski zapewnił, że jest otwarty na propozycję częściowego zawieszenia broni, obejmującą wstrzymanie ataków na infrastrukturę energetyczną, kolej i obiekty portowe. Zastrzegł jednak, że jego kraj odpowie, jeśli Moskwa naruszy warunki rozejmu.
„Rozumiem, że do momentu porozumienia (z Rosją – red.), aż pojawi się odpowiedni dokument o częściowym zawieszeniu broni, wszystko będzie latać” – skomentował Zełenski, odnosząc się do dronów i rakiet.
Amerykańska chętka na elektrownie
W dyskusji między przywódcami USA i Ukrainy pojawił się też nowy wątek. Sekretarz stanu USA Marco Rubio przekazał, że Trump i Zełenski poruszyli kwestię dostaw energii oraz elektrowni jądrowych. Zdaniem Trumpa, USA mogłyby pomóc w działalności ukraińskich ciepłowni, a nawet przejąć na własność elektrownie jądrowe. Zełenski stwierdził, że „wszystkie elektrownie jądrowe należą do Ukraińców”, wskazując tym samym na odmowę współpracy Kijowa w tym zakresie.
Jeśli nie należy do Ukrainy, nie będzie pracować dla nikogo.
Wołodymyr Zełenski
Jak dodał Zełenski, „zdecydowanie nie dyskutował” z Trumpem o zmianie właściciela elektrowni, ale powiedział mu, że jest otwarty na rozmowy o wyrwaniu zaporoskiej ciepłowni z rąk Rosjan przez USA w celu zainwestowania w nią i dalszej modernizacji.
Pomimo różnych dążeń USA i Ukrainy, wydaje się, że ostatnia rozmowa między prezydentami tych dwóch krajów odbyła się w o wiele lepszej atmosferze niż ta w Gabinecie Owalnym z udziałem wiceprezydenta JD Vance’a. Zełenski ocenił dyskusję przeprowadzoną w tym tygodniu jako „pozytywną”, „szczerą” i „bardzo rzeczową”. Również Trump stwierdził w swoim stylu, że była to „bardzo dobra rozmowa”.
Odsłonięte twarze
Twarze amerykańskiej pomocy Ukrainie są jednak bardzo różne. USA próbują ugrać w negocjacjach, co tylko mogą, a doniesienia prasowe nie napawają optymizmem. Jeszcze niedawno informowano o zainteresowaniu USA gazociągiem Nord Stream 2, uszkodzonym w wyniku sabotażu. Amerykanie mieliby naprawić to połączenie i przejąć na własność, co mogłoby stanowić część negocjacji z Rosją i Ukrainą w sprawie zawarcia pokoju, jak przekazały źródła Bloomberga. Na jesieni 2024 r. Wall Street Journal informował, że Stephen P. Lynch, amerykański biznesmen, który już w przeszłości robił interesy w Rosji, chce kupić spółkę zarządzającą gazociągiem Nord Stream, jeśli ta zostanie wystawiona na aukcję.
Stany Zjednoczone miałyby być również zainteresowane współpracą z rosyjskim Gazpromem nad „globalnymi projektami”. Zgodnie z informacjami Bloomberga, Gazprom mógłby zaoferować USA zaangażowanie w przedsięwzięcia w regionie Arktyki i projekty offshore, jeśli sankcje ograniczające rosyjskie inwestycje zagraniczne zostaną zniesione.
Władimir Putin stwierdził niedawno na briefingu w Moskwie, że jeśli dwa kraje zgodzą się na współpracę w sektorze energetycznym możliwe byłoby zbudowanie gazociągu do Europy. Dodał, że byłoby to korzystne dla Starego Kontynentu, który w ten sposób otrzymałby tani, rosyjski gaz.
Trzech graczy, karty na stół
Mamy więc obecnie widok na trzech głównych graczy: Trumpa, Putina i Zełenskiego. Trump chce stać w pozycji negocjatora, choć USA za Joe Bidena opowiedziały się wyraźnie po stronie Ukrainy. Trudno byłoby to teraz odkręcić, pomimo usilnych prób nowego prezydenta, który chętnie wycofuje się z części pomocy Kijowowi, by po chwili jednak do niej wracać.
Jak się okazuje, ważną kartę stanowią zasoby i energia, a wszyscy trzej gracze mają się pod tym względem, czym pochwalić. Putin wybiera więc strategię, którą Matthew Shoemaker, były oficer wywiadu USA i specjalista ds. bezpieczeństwa narodowego, opisał jako „klasyczną sowiecką taktykę z czasów zimnej wojny”, polegającą na bardzo powolnym prowadzeniu rozmów.
Podczas zimnej wojny amerykańscy przywódcy często opierali się wciągnięciu w takie przedłużające się procesy, uznając, że służą one za mechanizmy opóźniające dla Sowietów, aby mogli się oni przegrupować lub wykorzystać przewagę.
Matthew Shoemaker
„Trump ryzykuje wpadnięciem w tę historyczną pułapkę, ponieważ opóźnienia ze strony Putina mogą pozwolić Rosji na wzmocnienie swojej pozycji militarnej i politycznej, jednocześnie podważając wiarygodność USA i ich jedność z sojusznikami” – dodał Shoemaker.
Ostatni z graczy, Zełenski, ma najwięcej do stracenia, bo jest to przynajmniej część jego ojczyzny. Prezydent Ukrainy stara się obecnie balansować i modyfikować odważne propozycje USA, choćby w zakresie przejęcia ukraińskich elektrowni na własność.
Waszyngton przymierza się również, wedle informacji Financial Times, do podpisania umowy z Kijowem w sprawie dostępu do ukraińskich surowców mineralnych. Pierwszej nie podpisano w wyniku słynnej kłótni w Gabinecie Owalnym.
Pozycja Zełenskiego jest nie do pozazdroszczenia, ale on przynajmniej zdaje sobie sprawę z rosyjskich manipulacji i raczej nie wpadnie w pułapki, które czyhają na Trumpa. Pochodzi w końcu z Europy wschodniej, a nie zza oceanu. Z kolei z punktu widzenia bezpieczeństwa, dostęp USA do ukraińskich minerałów, nie byłby dla Kijowa korzystny, stanowiąc olbrzymią daninę.
Czy tani, rosyjski gaz rozpocznie wzmożony napływ do Europy, czy może Donald Trump rzeczywiście ma plan zakończenia wojny, i czy o ostatecznym wyniku negocjacji zadecydują kwestie energetyczne? Gra jest w toku.