Analizy i komentarze
Polska staje się atomowymi anty-Niemcami [KOMENTARZ]
Ostatnie przyspieszenie prac nad polskim atomem nie jest przypadkiem. Polska chce wykorzystać moment zamknięcia ostatnich niemieckich elektrowni jądrowych, by skontrastować się z zachodnim sąsiadem i wejść do unijnej forpoczty transformacyjnej.
Dziś Niemcy wygaszają swoje trzy ostatnie elektrownie jądrowe. Sprawa ta jest szeroko komentowana w całej Europie – uwagę przykuwa szczególnie fakt, że dzieje się to w środku kryzysu energetycznego. Niemiecki system energetyczny skurczy się o 4 GW dyspozycyjnej i czystej mocy. Osadzając to w pewnej skali można powiedzieć, że z mapy energetycznej RFN znika dziś bezemisyjna Elektrownia Bełchatów.
Czytaj też
Długo można pisać o tej decyzji zachodniego sąsiada Polski. Jednakże nie mniej ciekawe jest to, co dzieje się na wschód od Odry. Jak się bowiem okazuje, Warszawa wykorzystała moment zamknięcia niemieckich elektrowni jądrowych, by pokazać, że ma do atomu zupełnie inne podejście – podczas gdy Niemcy zamykają swoje elektrownie, Polacy przygotowują się do szerokiego planu budowy nowych mocy w tej technologii. W polskiej energetyce jądrowej dzieje się obecnie tak dużo, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż Polska stara się o status „anty-Niemiec" w dziedzinie energetyki.
Po pierwsze, 13 kwietnia Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska poinformował o postępach w konsultacjach transgranicznych ws. oddziaływania środowiskowego pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Sześć państw, z którymi Warszawa rozmawia w tej sprawie, wskazało, że informacje przekazane przez stronę polską są wystarczające. Zastrzeżenia mają nieliczni – m. in. Niemcy, ale też Austria i Dania. Wątpliwości tych krajów mają zostać przedyskutowane na specjalnych spotkaniach, wg informacji serwisu Energetyka24 do najbliższego z nich (z Niemcami) ma dojść w ciągu następnych kilku dni. Przeprowadzenie konsultacji, oparte o konwencję z Espoo, jest potrzebne do wydania decyzji środowiskowej, która z kolei jest niezbędna do realizacji inwestycji w polski atom.
Po drugie, tego samego dnia spółki PGE oraz ZE PAK powołały do życia specjalny podmiot, który będzie prowadzić z Koreańczykami dalsze rozmowy dotyczące budowy kolejnej elektrowni jądrowej w Polsce. PGE PAK Energia Jądrowa – bo tak nazywa się nowopowstała firma – ma za zadanie wybudować w Wielkopolsce jednostkę opartą o technologię APR-1400.
Po trecie, również 13 kwietnia spółka Polskie Elektrownie Jądrowe, odpowiedzialna za realizację projektu razem z amerykańskim Westinghouse, złożyła w Ministerstwie Klimatu i Środowiska wniosek o wydanie decyzji zasadniczej dla pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej, która ma powstać w pomorskiej lokalizacji Lubiatowo-Kopalino. Stało się to tuż po wejściu w życie nowelizacji tzw. specustawy jądrowej, mającej przyspieszyć procesy inwestycyjne w polski atom. Decyzja zasadnicza ma potwierdzić, że realizowany przez Polskie Elektrownie Jądrowe projekt jest zgodny z interesem publicznym polityką państwa. Co ważne, ruch ze strony spółki bardzo symptomatycznie skomentował premier Mateusz Morawiecki, który – odwiedzając Stany Zjednoczone – napisał, że wniosek jest „konsekwencją ustaleń z Waszyngtonu", a zatem rozmów, jakie szef polskiego rządu prowadził tam z amerykańską wiceprezydent Kamalą Harris. Może to oznaczać, że udało się usunąć trudności w zakresie finansowania inwestycji, które były – co stanowi tajemnicę poliszynela – przyczyną przeciągania się kluczowych decyzji w kwestii atomu.
Czytaj też
Po czwarte, 14 kwietnia spółka KGHM złożyła w Ministerstwie Klimatu i Środowiska wniosek o wydanie decyzji zasadniczej dla projektu budowy małego modułowego reaktora jądrowego (SMR) w Polsce. Polski gigant miedziowy chce stawiać jednostki oparte na modułach VOYGR oferowanych przez NuScale. Jest to pierwsza technologia typu SMR certyfikowana przez Komisję Dozoru Jądrowego USA.
Po piąte, w poniedziałek 17 kwietnia Orlen zamierza przedstawić lokalizacje dla swoich SMR-ów, opartych na technologii GE-Hitachi, czyli reaktorach BWRX-300. Spółka planuje uruchomienie pierwszej takiej jednostki jeszcze przed 2030 rokiem. Z kolei w latach 30. Powstać ma kilkanaście SMR-ów Orlenu. Reaktory te nie tylko wesprą dekarbonizację płockiej firmy, ale także zastąpią obecnie działające w Polsce elektrociepłownie zasilane paliwami kopalnymi.
Patrząc na zakres polskich działań w sferze atomu, który ma miejsce w okresie zbieżnym z zamykaniem ostatnich niemieckich elektrowni, można postawić tezę, że Warszawa specjalnie skumulowała wszystkie te ruchy właśnie na ten konkretny termin. Jest to bowiem istotny atut wizerunkowy. Podczas gdy Niemcy znajdują się pod ostrzałem za irracjonalną decyzję ws. energetyki jądrowej, Polska pokazuje, że optyka Berlina na atom nie jest jedyną perspektywą istniejącą w ramach Unii Europejskiej.