Reklama

Analizy i komentarze

Korea oferuje tani atom i nie tylko. Seul kusi Warszawę ceną i offsetem [KOMENTARZ]

Brama do kompleksu kurhanów Daereungwon w Gyeongju, gdzie siedzibę ma spółka KHNP.
Brama do kompleksu kurhanów Daereungwon w Gyeongju, gdzie siedzibę ma spółka KHNP.
Autor. Energetyka24

Koreański koncern KHNP chce zawalczyć o polski projekt jądrowy. Złożona w kwietniu oferta ma być konkurencyjna cenowo, zawiera też dodatkowe, pozaatomowe zachęty. Mówił o nich wiceprezes spółki na spotkaniu z polskimi dziennikarzami w Gyeongju.

Reklama

Koreański koncern KHNP jest jednym z trzech głównych graczy w rozgrywkach o polski projekt jądrowy. Firma chce zwrócić na siebie uwagę Warszawy podkreślając m.in. atrakcyjną cenę oraz swoją skuteczność na polu budowy atomu w krajach, które dotychczas nie używały tej technologii. Jednakże do swojej oferty złożonej w kwietniu tego roku, Koreańczycy dołączyli również zachęty na innych polach, obiecując szerokie możliwości współpracy pozaenergetycznej. Mówił o tym wiceprezes koncernu KHNP Yoh-Shik Nam podczas spotkania z polskimi dziennikarzami w siedzibie KHNP w Gyeongju.

Reklama

„Spółka KHNP jest zainteresowana polskim projektem jądrowym (...) W kwietniu złożyliśmy oficjalną ofertę, która zawiera pakiet współpracy. Dotyczy to takich sektorów, jak branża półprzewodników, przemysł bateryjny, gospodarka wodorowa, obronność oraz inne przedsięwzięcia wchodzące w skład przemysłu 4.0" – powiedział. Dodał przy tym, że realizacja projektu przez jego koncern będzie wiązała się z wysokim zaangażowaniem spółek polskich. Jak zaznaczył, udział tzw. local content ma sięgnąć 40% przy budowie pierwszego bloku oraz aż 70% w całym przedsięwzięciu – co jest pułapem wręcz astronomicznym, bardzo trudnym do osiągnięcia. „Cały czas komunikujemy się z polskimi przedsiębiorcami" – powiedział Yoh-Shik Nam, zaznaczając, że nie potrafi oszacować, jaki udział w projekcie będą miały firmy koreańskie działające obecnie nad Wisłą.

Pomnik przed siedzibą KHNP w Gyeongju.
Pomnik przed siedzibą KHNP w Gyeongju.
Autor. Energetyka24

Według zapowiedzi przedstawicieli KHNP, termin 2033 jako data uruchomienia pierwszego polskiego reaktora jądrowego wciąż jest realny. Koreańczycy uważają, że proces konstrukcyjny od momentu złożenia podpisu pod kontraktem do momentu ukończenia budowy zajmie 10 lat, z czego 4 lata zajmie tworzenie projektu oraz licencjonowanie, a 6 lat sama budowa. KHNP opiera się tu na doświadczeniach z projektu Barakah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, którego pierwszy blok był budowany od 2009 do 2018 roku, a jego wpięcie do systemu nastąpiło w roku 2021. Działa tam reaktor APR1400, czyli taka jednostka, którą KHNP chce sprzedać Polsce.

Reklama

Czytaj też

Zarząd koreańskiej spółki podczas spotkania z dziennikarzami chwalił się konkurencyjną ceną projektu jądrowego. Według wiceprezesa Yoh-Shik Nama, który powołał się na dane World Nuclear Association, koszty budowy elektrowni dysponującej technologią APR1400 są niższe o ok. 30% od kosztów konkurencji. Podobne wyliczenia przedstawiał w listopadzie 2021 roku prezes KHNP Jae Hoon Chung, który stwierdził, że oferta koreańska „będzie o co najmniej 30 proc. tańsza niż francuska". Warto przypomnieć, że według nieoficjalnych informacji, francuski koncern EDF złożył polskiemu rządowi ofertę budowy 4 reaktorów EPR za 33 mld euro, a sześciu za 48,5 mld euro. Goszczący polskich dziennikarzy wiceprezes Yoh-Shik Nam oznajmił też, że projekt koreański będzie cechował się „największą konkurencyjnością" jeśli chodzi o taryfy dla odbiorców – trudno jednak stwierdzić, na jakiej podstawie

Koreańczyków nie odstrasza również fakt, że w przygotowany przez spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe raport dotyczący oddziaływania środowiskowego atomu został napisany z myślą o wdrożeniu technologii AP1000 oferowanej przez Westinghouse. „Przede wszystkim, polski rząd wciąż nie ogłosił, że wybrał technologię Westinghouse. Poza tym, uwzględniliśmy koszty napisania takiego raportu na nowo. Nie mamy tutaj obaw. Będzie to jednak wymagało rozmów ze stroną polską, żeby wyrobić się na termin 2033 rok" – oznajmił wiceprezes KHNP.

Przekrój przez elektrownię jądrową - model wystawiony w siedzibie KHNP w Gyeongju.
Przekrój przez elektrownię jądrową - model wystawiony w siedzibie KHNP w Gyeongju.
Autor. Energetyka24

Koreańczycy zdają sobie sprawę, jak wygląda układanka polityczna nad Wisłą. Dlatego też stawiają na swoje najmocniejsze karty – sprawność realizacji oraz optymalizację kosztów. Zwłaszcza ten pierwszy aspekt jest szczególnie mocno podkreślany, głównie w zestawieniu z Westinghouse – w kuluarach słyszy się nawet, że wybór koreańskiego podwykonawcy może okazać się nieodzowny dla sprawnej realizacji polskiego projektu. KHNP wie, że naprzeciwko siebie mają podmioty, które mogą grać kartą geopolityczną na płaszczyźnie europejskiej lub transatlantyckiej, dlatego też stara się balansować te dysproporcje szerszymi możliwościami współpracy gospodarczej. Co ważne, Polska jest też dla Koreańczyków dobrym polem reklamowym względem jej południowego sąsiada – Czech. Praga planuje bowiem rozbudowę elektrowni Dukovany i Temelin, czym żywo interesuje się KHNP i koreański rząd. Dlatego też spółka ściągnęła do Korei również dziennikarzy z Czech (odwiedzili ten kraj na krótko przed Polakami), a koreański minister przemysłu Lee Chang-yang składa w tym tygodniu wizytę zarówno nad Wisłą, jak i nad Wełtawą. Obie te podróże łączy wspólny mianownik – energetyka jądrowa.

  • khnp
Reklama

Komentarze (2)

  1. rmarcin555

    Koreańska oferta jest obecnie najlepsza ze względu na to, że Koreańczycy mają najświeższe doświadczenie. Natomiast energia z atomu tania nie jest i nie będzie. Naprawdę dane są w sieci, wystarczy poczytać.,

  2. BadaczNetu

    Trzeba przyjąć obie propozycje i zbudować dwie elektrownie, z założeniem że będzie na takie samo paliwo.

Reklama