Elektroenergetyka
Tobiszowski: Rynek mocy uporządkuje system energetyczny w Polsce
Rynek mocy mocno wpisujemy w miks energetyczny i pokazujemy Unii Europejskiej, że potrzebujemy zbilansowania się i odnawialnych źródeł energii, i energetyki konwencjonalnej - powiedział wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
Podczas poniedziałkowej wizyty w Siemianowicach Śląskich wiceminister był pytany m.in. o postępy prac nad ustawą o rynku mocy oraz zastrzeżenia pod jej adresem ze strony przedstawicieli Komisji Europejskiej. Jak mówił, Komisji zależało na tym, aby podstawą dalszych rozmów na ten temat był konkretny projekt ustawy; obecnie jest on już w parlamencie.
Zobacz także: Polska potrzebuje rynku mocy. "Projekt wart miliardy złotych" [ANALIZA]
"Wprowadzając projekt pod obrady Sejmu dwa razy wstrzymywaliśmy prace - wynikało to z tego, że od marca prowadzimy rozmowy nad tą ustawą i próbowaliśmy zapisać w niej pewne kwestie, które dość mocno akcentowała Unia Europejska; było oczekiwanie przedstawicieli Komisji, aby pojawił się konkretny kształt ustawy" - tłumaczył wiceminister, wskazując, że po akceptacji rządu projekt trafił do Sejmu, a obecnie jest omawiany w podkomisji. "Obecnie negocjujemy szczegóły" - dodał.
Tobiszowski przypomniał, że istotą projektu tej ustawy jest stworzenie rynku, który pozwoli polskim podmiotom z sektora energetycznego na planowanie inwestycji i skuteczne pozyskiwanie środków na ich realizację.
"Wpisujemy rynek mocy dość mocno w miks energetyczny i pokazujemy Unii Europejskiej, że potrzebujemy zbilansowania się i odnawialnych źródeł energii (...), i energetyki konwencjonalnej. To kwestia stworzenia pewnego miksu: z jednej strony energetyka konwencjonalna, która ponosi większe koszty funkcjonowania (...), z drugiej energetyka odnawialna będąca w symbiozie z konwencjonalną" - tłumaczył Tobiszowski.
"Rynek mocy rozpisuje role także dla energetyki odnawialnej, która może również szukać wsparcia finansowego - albo w aukcjach, albo skorzysta z oferty rynku mocy. Nie jest tak, że w systemie tworzonym przez ustawę o rynku mocy wyrzucamy kogoś poza system. Natomiast podmioty oparte na węglu kamiennym i brunatnym mają perspektywę zagwarantowania środków na inwestycje" - dodał Tobiszowski, przypominając, że od 2021 r. kwoty przeznaczane na działanie rynku mocy będą widoczne na rachunkach za energię. Ocenił, że nie musi to oznaczać podwyżek.
Zobacz także: Steinhoff: Polska energetyka powinna stawiać na dywersyfikację [KOMENTARZ]
"Ustawa o rynku mocy systematyzuje w akcie prawnym duże inwestycje energetyczne, dając tańszy pieniądz na ich realizację i stabilność podejmowania decyzji. To porządkuje system energetyczny i rozpisuje role, co się będzie działo jeśli chodzi o konkretne przetargi na ilość mocy na rynku czy parametry, jakie trzeba w tym zakresie spełnić" - mówił Tobiszowski.
Wiceminister wyraził przekonanie, że ustawa będzie uchwalona jeszcze w tym roku i wejdzie w życie od 2018 r., zaś jej zasadnicze regulacje będą obowiązywać od roku 2021.
Pod koniec października br. sejmowa Komisja ds. Energii i Skarbu Państwa zdecydowała o powołaniu podkomisji, która będzie pracowała nad rządowym projektem ustawy o rynku mocy.
Rynek mocy ma dać dodatkowe źródło wynagrodzenia dla państwowych koncernów energetycznych w zamian za gotowość do zaoferowania - w razie potrzeby - określonych mocy elektrowni. Za tę gotowość zapłacić mają odbiorcy energii w postaci tzw. opłaty mocowej doliczanej do rachunków za energię. Rocznie ma to być kilka miliardów złotych.
Zgodnie z planami ME nowe przepisy miałyby zacząć obowiązywać od stycznia 2018 r. Z oceny skutków regulacji wynika, że łączne koszty rynku mocy w ciągu pobierania opłaty przez 10 lat od wejścia w życie zmian wyniosą prawie 26,9 mld zł, z czego dla odbiorców przemysłowych 2,1 mld zł, dla sektora mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych przedsiębiorstw niebędących odbiorcami przemysłowymi prawie 15 mld zł, a dla gospodarstw domowych prawie 7 mld zł.
Zobacz także: KE zgłasza zastrzeżenia do polskiego rynku mocy. "Kluczowy etap rozmów" [ANALIZA]
Projekt ustawy o rynku mocy zakłada wprowadzenie tzw. dwutowarowego rynku, na którym towarem będzie tzw. moc dyspozycyjna netto, którą mogą oferować wytwórcy i zarządzanie popytem energii (DSR). Wprowadzenie tego mechanizmu ma zapewnić bezpieczeństwo dostaw energii w horyzoncie średnio- i długoterminowym.
Zgodnie z projektem ustawy w 2021 r. w Polsce będzie już funkcjonował rynek mocy z płatnościami za moc, a pierwsza aukcja odbędzie się w trzecim roku przed okresem dostaw. Konsumenci odczują opłatę mocową w swoich rachunkach od 2021 r. Jej wysokość będzie zależna od wyników aukcji, w których wygrywać będą najtańsze oferty.
Funkcjonujący w Polsce jednotowarowy rynek energii nie zapewnia - według autorów projektu - przesłanek ekonomicznych do kontynuowania udziału w rynku lub podejmowania decyzji o wejściu na ten rynek z nowymi inwestycjami. Sytuacja taka występuje w szeregu krajów, w tym i w Polsce.
Jako główną przyczynę wskazuje się niskie ceny energii, spowodowane konkurencją subsydiowanych odnawialnych źródeł energii (OZE). Jednocześnie rosnąca produkcja OZE ogranicza czas pracy źródeł konwencjonalnych, przez co mają one niższe przychody. Natomiast nie znika potrzeba ich utrzymania i rozwoju dla zapewnienia bezpieczeństwa pracy systemu energetycznego.
Zobacz także: Projekt ustawy o rynku mocy już w Sejmie
kn/PAP