Reklama

Trudno jednoznacznie ocenić jakie przesłanki przesądziły o upadku Ulukajewa, a nawet czy należy w tym wypadku użyć słowa upadek. W putinowskiej Rosji wielokrotnie dochodziło już do sytuacji gdy oskarżone o korupcję jednostki decyzją Putina odzyskiwały wolność. Ministerialnym przykładem są korupcyjne oskarżenia z 2012 r. pod adresem ówczesnego szefa resortu obrony Anatolija Sierdiukowa. W czerwcu 2014 r polityka objęła amnestia z okazji 20. rocznicy przyjęcia rosyjskiej konstytucji, a wkrótce po tym wydarzeniu został członkiem Rady Dyrektorów spółki Russian Helicopters (Вертолёты России) wchodzącej w skład państwowego holdingu Rostec. Dziś nie wiemy zatem tak naprawdę, czy afera łapówkarska związana z prywatyzacją Basznieftu ostatecznie pogrąży Ulukajewa? Śmiesznie niska jak na stanowisko oskarżonego kwota 2 mln dolarów łapówki rodzi naturalne skojarzenia ze sfingowaniem sprawy przeciwko politykowi. Innymi słowy może stanowić wygodny pretekst do „odkręcenia” sprawy w niedalekiej przyszłości.

Scenariusz liberalny

Najpopularniejszą teorią tłumaczącą upadek ministra jest „wątek liberalny”. Powielają go media na całym świecie ze względu na powiązania Ulukajewa z reformatorem epoki jelcynowskiej Jegorem Gajdarem, premierem Dmitrijem Miedwiediewem (nie tak dawno temu był symbolem modernizacji) i byłym ministrem finansów Aleksiejem Kudrinem. We wspomnianym scenariuszu ludzie FSB mieliby czyścić przedpole twardogłowym siłowikom eliminując część establishmentu, który chciałby unormowania relacji z Zachodem i reform.

Analizując taki wariant trzeba zadać sobie pytanie o to czy jest to rzeczywisty konflikt w obrębie elit, czy może jednak starannie wyreżyserowane przedstawienie, za pomocą którego wysyła się sygnał na Zachód? Chodzi o przekaz: „dogadajcie się z nami teraz bo niebawem może być za późno, gdy całkowity wpływ na politykę zagraniczną Rosji przejmą na całą epokę zwolennicy twardego kursu”. Warto w tym kontekście przypomnieć, że Władimir Putin od kilku miesięcy promuje politycznie liberała tworząc sobie najwyraźniej pole manewru dyplomatycznego w relacjach z Zachodem. Chodzi o Kudrina, który bierze udział w pracach nad długofalową strategią rozwoju Rosji.

Pewne elementy „wariantu liberalnego” mogły być integralną częścią wydarzeń, które miały miejsce, ale nie przeceniałbym tego wątku.

Scenariusz korupcyjny

Druga popularna teza o upadku Ulukajewa lansowana przez media sugeruje, że polityk zgodnie ze starym rosyjskim obyczajem „policzył sobie za usługę” jaką było wydanie pozytywnej opinii o przejęciu pakietu kontrolnego Basznieftu przez Rosnieft. Przy czym nie zorientował się, że polecenie w sprawie jej „właściwego” wydania przyszło z samej góry, za co spotkała go kara. 

Taki scenariusz wydaje się de facto nieprawdopodobny. Po pierwsze były już minister rozwoju gospodarczego na pewno doskonale orientuje się w realiach toczącej się „walki buldogów pod dywanem”, po drugie, wycena „usługi” rodzi tu duże wątpliwości (jak już wspominałem jest podejrzanie niska jak na rosyjskie realia).

Scenariusz pokazowy

Część mediów sugeruje również „wariant pokazowy”, w którym trapiony kłopotami gospodarczymi Putin sięgnął po popularną w kulturze politycznej Rosji „pokazuchę” i poświęcił prominentnego członka systemu by polepszyć swój społeczny odbiór w ramach operacji walki z korupcją. 

Drugim elementem takiego scenariusza byłoby samodzielne uporządkowanie sytuacji w elicie władzy przez Putina w dobie kryzysu gospodarczego (świadczą o tym sugestie o podsłuchiwaniu przez służby nie tylko Ulukajewa, ale także wicepremiera Dworkowicza). Takie sytuacje miały już zresztą miejsce w niedalekiej przeszłości choćby w samym Baszniefcie, gdzie z piedestału strącono Władimira Jewtuszenkowa.  

Powyższe warianty wydają się bardzo prawdopodobne jako główny element motywacji Kremla.

Scenariusz rywalizacji

Jest jeszcze jeden scenariusz, który światowe media zarysowały niedostatecznie. Chodzi o bezpardonową walkę elit, na którą Putin ma ograniczony wpływ i jedynie zarządza nią jako arbiter.

Ulukajew należał do przeciwników wciąż umacniającego swoje wpływy Sieczina, a jednocześnie zwolenników coraz bardziej skonfliktowanego z nim szefa Łukoilu, Wagita Alekperowa. W realiach niskich cen ropy i zachodnich sankcji nałożonych na Rosję Basznieft stanowił łakomy kąsek dla toczących spór gigantów. Były już minister rozwoju gospodarczego określał wyraźnie swoje stanowisko w tej sprawie – był niechętny prezesowi Rosnieftu (podkreślam, że posiłkuję się tu rosyjską prasą co rodzi pewne ryzyko). Dlaczego zatem nagle zmienił zdanie w zamian za śmiesznie niską łapówkę (pamiętajmy, że na sytuację trzeba patrzeć szerzej – tu nie chodzi jedynie o Basznieft, ale całokształt rozgrywki decydującej o równowadze sił w elicie)? Odpowiedź na to pytanie może okazać się kluczowa dla zrozumienia tego co właściwie się stało. 

Być może widząc, że Putin mimo pierwotnego zakazu uczestniczenia Rosnieftu w prywatyzacji Basznieftu powoli zmienia zdanie, Ulukajew postanowił się ułożyć ze Sieczinem? „Deal” mógł być już odpowiednio dograny, zawieszenie broni wdrożone, jednak poszerzający swoje wpływy Igor Iwanowicz postanowił wyeliminować konkurenta (stąd prowokacja)? Być może na jakimś etapie tej operacji otrzymał nawet na to zgodę samego Putina, który jednak nie wychodząc z roli arbitra pozostawił sobie „furtkę” dającą pewne pole manewru w przyszłości (niska kwota łapówki sugeruje, że sprawa jest "ustawką" co teoretycznie może umożliwić uniewinnienie byłego ministra), a docelowo wykorzysta wizerunkowo całą sprawę podkreślając walkę z korupcją w tych szczególnie trudnych dla Rosji czasach?

Jak było naprawdę? 

Skąpa ilość informacji dotyczących sytuacji w rosyjskiej elicie władzy, a także ryzyko inspirowanej przez służby specjalne dezinformacji, powodują, że należy podchodzić do każdego z zaprezentowanych scenariuszy z dużym dystansem. Bardzo prawdopodobne jest zresztą to, że realny przebieg wydarzeń zawierał w sobie jakąś cząstkę każdego z nich.   

Zobacz także: Car czy arbiter? Prywatyzacja naftowych gigantów obnaża naturę Putina

Reklama
Reklama

Komentarze