Reklama

22 stycznia br. Grupa Lotos podpisała aneks do umowy z Rosnieftem. Przewiduje on dostawy ropy w ilości od 5,4 do 6 mln ton w latach 2016-17. Rocznie to 2,7-3 mln ton. Oprócz tego gdański koncern ma kontrakty z: Tatneft Europe (2,4 mln ton rocznie), Vitolem (1,8 mln ton rocznie) i PGNiG (275 tys. ton rocznie). Spółka korzysta także z własnego wydobycia na Bałtyku i Litwie (kilkaset tys. ton rocznie). Łącznie mowa więc o ponad 7 mln ton rocznie. Tymczasem zdolności przerobowe Rafinerii Gdańskiej to 10,5 mln ton, a zakład wykorzystuje prawie całe dostępne moce. Skąd zatem pochodzą pozostałe 3 mln ton ropy?

Lotos nie musi ujawniać w oficjalnych komunikatach zawartych umów jeżeli nie przekraczają one 10% jego kapitału własnego. Właśnie dlatego spółka nie komentowała rewelacji agencji Reuters, która pod koniec czerwca poinformowała o dostawie 2 mln baryłek (około 270 tys. ton) irańskiej ropy do Polski. Gdański koncern został jednak dość szybko wskazany jako odbiorca surowca z Iranu co zmusiło go do wydania oficjalnego oświadczenia

Fot. Lotos

Tego typu komunikaty nie są najczęściej zbyt interesujące, ani obfite w szczegóły, tym razem jest jednak inaczej. Lotos w dość jednoznaczny sposób zakomunikował bowiem dalsze zakupy surowca od NIOC. Jest więc duża szansa na to, że w sprowadzeniu „największej jednostki w historii gdańskiego naftoportu” nie chodzi jedynie o sytuację jednorazową, pijar i krajową rywalizację ze „starszym bratem” tj. PKN Orlen, który negocjuje dostawy z Iranu. Za taką interpretacją przemawiają również wypowiedzi ministrów Jackiewicza i Tchórzewskiego, którzy w ramach komunikatu Lotosu wpisują zamówienie na 2 mln baryłek w szerszy trend dywersyfikacji dostaw. Nie do końca jest jednak jasna rola gdańskiego koncernu w omawianym procesie. Kluczowe pytanie, które należy zadać w tym kontekście powinno brzmieć: czy docelową formą kooperacji Lotosu i NIOC będzie spot czy kontrakt średnio bądź długoterminowy? 

Osobiście nie wykluczałbym tego, że Lotos ograniczy się do umów krótkoterminowych. Sugerują to dotychczasowe informacje napływające drogą nieoficjalną z koncernu, według których w 2016 udział bliskowschodnich spotów w ogóle zaopatrywania Rafinerii Gdańskiej ma wzrosnąć do 10%. Tymczasem nie pojawiały się żadne sygnały świadczące o negocjowaniu kontraktów średnio lub długoterminowych. Zupełnie inaczej było w przypadku PKN Orlen, który prowadził aktywne rozmowy z irańskimi władzami (na szczeblu ministra ds. ropy) oraz przeprowadził testy surowca w swoich instalacjach, a informacje na ten temat pojawiały się w mediach. Warto także mieć na uwadze to, że Lotos ma dużo gorszą pozycję negocjacyjną aniżeli PKN Orlen dysponujący zakładami petrochemicznymi w kraju, Czechach i na Litwie. Co prawda Irańczycy są zainteresowani wypieraniem Rosjan z europejskich rynków i chętni do oferowania niskich cen, niemniej dysponują ograniczonymi wolumenami ze względu na stan infrastruktury i w najbliższym czasie muszą elastycznie dobierać oferty do klientów. 

Zobacz także: Rosjanie nadal pod presją. Orlen umacnia się w Czechach

Reklama
Reklama

Komentarze