Reklama

W zeszłym roku zarysowałem swoje oczekiwania odnośnie cen ropy naftowej oraz marż w horyzoncie dwóch lat. Spodziewałem się dużej zmienności dziennych notowań, układających się w krótsze lub dłuższe cykle, będące statystycznym obrazem procesu poszukiwań nierozpoznanych wciąż krańcowych kosztów wydobycia, stanowiących nowy układ odniesienia dla cen ropy. Według mojej ówczesnej oceny proces błądzenia cen ropy miałby potrwać przynajmniej do końca 2016 roku. Spodziewałem się także silnej podatności cen ropy na wydarzenia zmieniające oczekiwania rynkowe. Sytuacja na rynku ropy w I kwartale 2016 roku wpisała się w przedstawiony wyżej obraz dominującej niepewności.

Średnia cena ropy w I kwartale 2016 była niższa od ceny sprzed kwartału o 9,9 USD/bbl (o 23%) i o 20 USD/bbl (37%) niższa niż przed rokiem. Na początku stycznia ceny ropy naftowej podążały w dół, kontynuując spadki z poprzedniego kwartału, napędzane niepokojącymi sygnałami z gospodarki Chin, wieszczącymi osłabienie popytu. 20 stycznia dzienne notowania ceny ropy Brent spadły poniżej 26 USD/bbl. Było to dwa dni po tym, jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że Iran spełnił warunki porozumienia o wstrzymaniu programu nuklearnego, co pozwoliło na natychmiastowe zniesienie części sankcji, nałożonych przez Unię Europejską i USA i umożliwienie eksportu ropy przez Iran. Niespodziewanie szybki powrót Iranu na rynek, tylko w części zdyskontowany w cenie ropy, powinien był doprowadzić do dalszego spadku ceny lub przynajmniej do powstrzymania wzrostu. Stało się jednak inaczej. Od 20 stycznia cena ropy praktycznie nieprzerwanie rosła i 31 marca była wyższa aż o 49% (38,71 USD/bbl).

Przyczyn wzrostu cen ropy w ciągu I kwartału 2016 było kilka. Paradoksalnie, jedną z nich mogła być słaba kondycja gospodarki Chin oraz krajów eksportujących ropę naftową poza OPEC (Brazylia, Meksyk, Rosja). Z obawy przed spadkiem popytu poza USA, amerykański bank centralny (FED), a następnie rynek, zrewidowały w dół oczekiwania odnośnie skali podwyżek stóp procentowych w USA. Zmiana dysparytetu stóp procentowych doprowadziła do korekty kursów walut w kierunku osłabienia dolara, co zwiększyło atrakcyjność inwestycji w ropę naftową walutach innych niż dolar. Kolejną przyczyną, działającą silniej na oczekiwania, niż na fundamenty rynku ropy była próba (nieudana) zawarcia porozumienia między Rosją, Arabią Saudyjską, Katarem i Wenezuelą, w celu zamrożenia wydobycia na poziomie ze stycznia 2016. Jednak najbardziej prawdopodobną przyczyną wzrostu cen ropy w mojej opinii były informacje o oczekiwanym spadku wydobycia w USA w pierwszej połowie 2016 roku, szacowanym na 600-800 tysięcy baryłek dziennie w stosunku do poziomu wydobycia w 2015 r.

Najbardziej wrażliwym cenowo segmentem globalnego wydobycia jest wydobycie lądowe w USA (tight oil). Na przeciwnym biegunie znajdują się kraje OPEC, które podejmują decyzje wydobywcze na podstawie przesłanek poza biznesowych, takich jak potrzeby finansowe budżetu państwa. Ta grupa nie jest jednorodna. Arabia Saudyjska ma możliwości zwiększenia wydobycia w krótkim okresie czasu, po niskim koszcie krańcowym, jednak nadal utrzymuje rezerwy wydobycia i stabilny poziom produkcji. Pozostałe kraje OPEC i Rosja wydobywają tyle ropy, ile są obecnie w stanie, bez względu na cenę. Trzecim segment stanowią kraje poza USA i poza Rosją i OPEC. Przeciętny cykl inwestycyjny w tym segmencie trwa od 3 do 5 lat, czyli tyle samo, ile w krajach OPEC. Jednakże decyzje o inwestycjach w poszukiwania i wydobycie w tym segmencie oparte są na rachunku ekonomicznym, którego podstawą są przyszłe ceny ropy, oczekiwane za kilka lat. Wydobycie w tym segmencie spowolniło ale wciąż rośnie. Duża niepewność cen ropy doprowadziła jednak do odroczenia lub redukcji wielu projektów wydobywczych. Biorąc pod uwagę długość cyklu inwestycyjnego, spodziewanym skutkiem niskich cen ropy będzie zmniejszenie podaży ropy w tym segmencie wydobycia za kilka lat.

Biorąc pod uwagę wiedzę, jaką mamy obecnie na temat przebiegu dostosowań wydobycia w różnych segmentach podaży do niskich cen ropy, nadal oczekuję wchłonięcia nadwyżki podaży ropy w czwartym kwartale 2016 roku. Konsekwentnie, spodziewam się wzrostu cen ropy, który jednak będzie moderowany przez odbudowę wydobycia w USA, szybko reagującego na wzrost ceny. Skutki rezygnacji z wielu projektów wydobywczych na złożach konwencjonalnych rynek odczuje za kilka lat. Wtedy należy się liczyć z silniejszym wzrostem cen.

Zobacz także: Irańska ropa i gaz dla Ukrainy. „Polska pośrednikiem”

Reklama
Reklama

Komentarze