Reklama

"Sytuacja na rynku surowcowym, zwłaszcza na rynku ropy naftowej, opiera się w tej chwili na samych niewiadomych. W krótkim okresie, w najbliższych miesiącach, możliwe jest, że cena ropy jeszcze będzie dalej spadać i tutaj poziom 15 dolarów za baryłkę jest możliwy" – mówi agencji informacyjnej Newseria Adam Czerniak, główny ekonomista Polityki Insight.

Ekspert tłumaczy, że poziom 15 dolarów stanowi przeciętny koszt, po jakim ropę naftową mogą wydobywać kraje położone w regionie Zatoki Arabskiej, takie jak Arabia Saudyjska, Iran czy Katar.

"Zatem do poziomu 15 dolarów za baryłkę cena ropy naftowej może jeszcze spaść, zanim te kraje przestaną ją po prostu produkować. To automatycznie podbiłoby jej ceny" – zauważa Czerniak.

Koszty wydobycia ropy naftowej, jakie ponoszą inne kraje, są już znacznie wyższe. W przypadku Wenezueli czy Ekwadoru jest to już ok. 20 dolarów za baryłkę. Natomiast dla Stanów Zjednoczonych, czyli największego producenta ropy na świecie, przeciętny koszt szacowany jest na ponad 50 dolarów.

Zdaniem głównego ekonomisty Polityki Insight w dłuższej perspektywie czasowej tak niskie ceny są jednak nie do utrzymania.

"Obecnie występuje nierównowaga na rynku ropy. Jeżeli te ceny miałyby się utrzymać, to część producentów po prostu zaprzestanie produkcji. Wtedy automatycznie spadnie podaż, a to doprowadzi do wzrostu cen ropy w okolicę 50 dolarów za baryłkę" – przewiduje.

Obecny poziom cen ropy Crude znajduje się w okolicach 33–34 dolarów za baryłkę. W ostatnich dniach stycznia nastąpiło silne, ponad 20-procentowe odbicie. W dłuższej perspektywie surowiec wciąż notuje jednak bardzo duże straty. W ciągu ostatnich 3 lat inwestorzy przecenili ropę naftową o ponad 65 proc., a obecna cena jest niższa niż w czasach kryzysu finansowego w latach 2008–2009.

Zobacz także: Orlen przeznaczy 3,3 mld zł na inwestycje

Zobacz także: Arabia Saudyjska wypiera z Europy rosyjską ropą

Reklama

Komentarze

    Reklama